piątek, 28 lutego 2014

Nowy telefon...

... to nie lada problem. Muszę sobie kupić nowy telefon, ale nie wiem jaki. To znaczy już wiem, ale droga do tej wiedzy była bardzo długa i trudna. Po pierwsze ja nadal uważam, że klapki są seksowne, ale się psują cholery. Więc muszę emanować większą ilością seksu gdzie indziej (mam nadzieję na skończenie antybiotyku i lecenie z wagi, bo ja na antybiotykach tyję i od porodu schudłam tylko kilogram). Spodobał mi się Samsung Galaxy Young. Ale on trzyma na baterii dwa dni góra, a ja potrzebuję mobilnego telefonu, a nie stacjonarnego. Inne tego typu to samo. Asha ma za ubogi interfejs, jakby komputer bez myszy, bez sensu. I padło w końcu na Nokię Lumię 710. Jako tako cena nie zabija. Teraz jeszcze muszę go kupić, a potem opanować. A zarzekałam się, że dotykowca nie chcę. Ale innych fajnych nie ma, ech...

Dziś ostatni dzień ściągania. Tak, czy inaczej. Jeśli Syn nie chwyci cycka, po prostu pozbędę się mleka i będę karmić mlekiem z puszki. Jak chwyci, to siłą rzeczy nie będę ściągać.

2 komentarze:

  1. Miałam kupić Younga, bo mi go polecano. Końcem końców padło na Xperię U. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić (i pogodzić), że te nowe draństwa trzeba ładować codziennie. Lumia, powiadasz :))) Ciekawe kiedy łapka przyzwyczai Ci się do rozmiaru - z tego, co widziałam, mała nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest, ale jedna z niewielu kanciatych z kolei... Ja jednak mam za duże wymagania. Lumie podobno właśnie trzymają dłużej, nawet tydzień. Dlatego padło na nie, a na 710 bo ma GPS i lepszy wyświetlacz.

      Usuń