sobota, 8 lutego 2014

Choroba nieuleczalna

Za każdym razem, jak Osobisty jedzie gdzieś w delegację, uświadamiam sobie różne rzeczy. Jak był w Langenlonsheim (chyba tak to się pisze) to odkryłam, że jakbym nie podkręciła grzejników, bez niego pokój jest zimny. A tym razem dotarło do mnie, że to, na co często na niego narzekam, czyli herbatki, kanapeczki, sałateczki i galareteczki to nic strasznego, a wręcz przeciwnie, że ja to lubię robić. Lubię, bo robię to dla niego.
Jestem nieuleczalną kurą domową.
I dobrze mi z tym.


p.s. dziś montaż drzwi. Czyli mamy stan surowy zamknięty!!!

3 komentarze:

  1. No to super, teraz najprzyjemniejsze - urządzanie domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do urządzania jeszcze daleka droga. Stan surowy zamknięty nie jest stanem deweloperskim. Nie mamy instalacji, potem tynki i wylewki, malowanie itd...

      Usuń
  2. A myślałaś już, na jaki kolor pomalujecie ściany? My się zbieramy do remontu już trzeci rok, od czasu do czasu wejdziemy do sklepu, zachwycimy się kolorami farb, przyrzekając, że najdalej za kilka dni tu wrócimy;) A potem wieczorem rozważamy wszystkie za i przeciw, kurz kontra nowa wanna w łazience, ekipa remontowa albo pomoc rodziny... I tak to wszystko stoi w miejscu;):)

    OdpowiedzUsuń