środa, 14 marca 2012

Bez ładu i składu

Mam ochotę napisać, nie bardzo mam o czym. Może o tym, że ponuro na polu, mży i zimno w środku się robi od tego. A może o tym, że mam wspaniałego męża, zakochanego w cudownym dziecku naszym? Nie, lepiej o tym, że wiosny doczekać się nie mogę i to nie ze względu na ciepło i brak deszczu i ponurego krajobrazu za oknem. Bo na wiosnę ruszymy z budową. Efekt tego będzie taki, że cudownego męża nie będę prawie widzieć, za to cudowne dziecko zdąży mnie poznać od podszewki i mieć mnie dość, bo ileż można z mamą siedzieć. Do tego dołączy się liczenie, kombinowanie i ciągła nadzieja, że jeszcze chwila, jeszcze moment i będzie kolejny etap, kolejny, a w końcu wyprowadzka. Jak już przy tym. Boję się strasznie. Żal mi się robi na samą myśl o przenosinach i opuszczeniu tego miejsca, choć jednocześnie każdym porem skóry pragnę tego i doczekać się nie mogę. Ale taka kolej rzeczy. Chciałabym, by udało się za rok wprowadzić. Mała by mniej przeżyła przenosiny. Tylko tu pojawia się problem, z kim ją zostawić, jak wrócę do pracy. Czyli jeden problem goni inny. Ile człowiek się musi naplanować i namyśleć, żeby było jako tako dobrze...
A tymczasem idę do swojego roześmianego dziecka, żeby nie dało sobie zabawką po głowie. Bo Domi trzyma już grzechotkę i z zapałem nią wywija. Lubi też przykrywać i odkrywać się pieluchą. Gada przy tym jak najęta. Usiłuje też siadać, co doprowadza nas do stanu przerażenia o jej kręgosłup. Wszak w poniedziałek skończyła zaledwie 11 tygodni. Od kilku dni też zaczęła się głośno chichrać, ale chyba jeszcze sama nie wie, jak to robi i doprowadzenie jej do tego stanu trwa i za każdym razem musi być prowadzone inaczej.

6 komentarzy:

  1. ~marta.ja1@onet.eu14 marca 2012 14:36

    Oj tak, człowiek musi być "zwierzęciem" bardzo logistycznym.O to że Dominika próbuje siadać to się nie martw. Jeżeli sama się do tego garnie to znaczy że jest gotowa. My tak 2-3 razy dziennie podciągamy Oliwkę, ale jeżeli nie chce to po prostu się do nas uśmiecha i puszcza nasze palce. Najważniejsze żeby nic na siłę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też na razie szaro- buro, ale za to cieplej z każdym dniem, co daje nadzieję na rychłe przyjście wiosny:)A Ty już tak kochana nie kombinuj cały czas, tylko odetchnij spokojnie- do przeprowadzki macie jeszcze troszkę czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc nie wszystkich, ale części tego stresu Ci zazdroszczę. Przede wszystkim tego, że będziecie się przeprowadzać :)))P.S.Ale dzisiaj chyba i u Ciebie wiosna?

    OdpowiedzUsuń
  4. Podciągam ją również :) a sama też to robi perfekcyjnie ;) bez naszych rąk

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko że ja kombinuję co zrobić, by ten czas skrócić maksymalnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiosna buchnęła pełną parą, przylaszczki, przebiśniegi i motyle :)

    OdpowiedzUsuń