Mam ochotę napisać, nie bardzo mam o czym. Może o tym, że ponuro na polu, mży i zimno w środku się robi od tego. A może o tym, że mam wspaniałego męża, zakochanego w cudownym dziecku naszym? Nie, lepiej o tym, że wiosny doczekać się nie mogę i to nie ze względu na ciepło i brak deszczu i ponurego krajobrazu za oknem. Bo na wiosnę ruszymy z budową. Efekt tego będzie taki, że cudownego męża nie będę prawie widzieć, za to cudowne dziecko zdąży mnie poznać od podszewki i mieć mnie dość, bo ileż można z mamą siedzieć. Do tego dołączy się liczenie, kombinowanie i ciągła nadzieja, że jeszcze chwila, jeszcze moment i będzie kolejny etap, kolejny, a w końcu wyprowadzka. Jak już przy tym. Boję się strasznie. Żal mi się robi na samą myśl o przenosinach i opuszczeniu tego miejsca, choć jednocześnie każdym porem skóry pragnę tego i doczekać się nie mogę. Ale taka kolej rzeczy. Chciałabym, by udało się za rok wprowadzić. Mała by mniej przeżyła przenosiny. Tylko tu pojawia się problem, z kim ją zostawić, jak wrócę do pracy. Czyli jeden problem goni inny. Ile człowiek się musi naplanować i namyśleć, żeby było jako tako dobrze...
A tymczasem idę do swojego roześmianego dziecka, żeby nie dało sobie zabawką po głowie. Bo Domi trzyma już grzechotkę i z zapałem nią wywija. Lubi też przykrywać i odkrywać się pieluchą. Gada przy tym jak najęta. Usiłuje też siadać, co doprowadza nas do stanu przerażenia o jej kręgosłup. Wszak w poniedziałek skończyła zaledwie 11 tygodni. Od kilku dni też zaczęła się głośno chichrać, ale chyba jeszcze sama nie wie, jak to robi i doprowadzenie jej do tego stanu trwa i za każdym razem musi być prowadzone inaczej.
Oj tak, człowiek musi być "zwierzęciem" bardzo logistycznym.O to że Dominika próbuje siadać to się nie martw. Jeżeli sama się do tego garnie to znaczy że jest gotowa. My tak 2-3 razy dziennie podciągamy Oliwkę, ale jeżeli nie chce to po prostu się do nas uśmiecha i puszcza nasze palce. Najważniejsze żeby nic na siłę :)
OdpowiedzUsuńU mnie też na razie szaro- buro, ale za to cieplej z każdym dniem, co daje nadzieję na rychłe przyjście wiosny:)A Ty już tak kochana nie kombinuj cały czas, tylko odetchnij spokojnie- do przeprowadzki macie jeszcze troszkę czasu:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie wszystkich, ale części tego stresu Ci zazdroszczę. Przede wszystkim tego, że będziecie się przeprowadzać :)))P.S.Ale dzisiaj chyba i u Ciebie wiosna?
OdpowiedzUsuńPodciągam ją również :) a sama też to robi perfekcyjnie ;) bez naszych rąk
OdpowiedzUsuńTylko że ja kombinuję co zrobić, by ten czas skrócić maksymalnie
OdpowiedzUsuńWiosna buchnęła pełną parą, przylaszczki, przebiśniegi i motyle :)
OdpowiedzUsuń