A u mnie dziś za oknem pierwszy śnieg. Akurat jedliśmy śniadanie, jak zaczął sypać, takimi grubymi płatami. Moje auto więc poszło w ruch, bo mężowskie nadal ma letnie butki. Kładąc się na powrót spać pomyślałam sobie z zachwytem “Nartki”. A potem znów uświadomiłam sobie, że chyba jednak nie w tym sezonie. No bo jak? Z brzuchem, czy z niemowlakiem?
Tak, wiem, nienawidziłam śniegu. Potem mi lekko przeszło, jak zostałam w miarę nauczona trzymania się na nartach i zjeżdżania na nich. A teraz już mi całkiem przeszło. Z banalnego powodu. Mam autko i nie mam wiecznie mokrych butów. Więc śnieg przestał być wrogiem publicznym numer jeden i białym paskudztwem.
Tak, wiem też, że zarzekałam się, po ostatnim wypadzie na narty, że nigdy więcej. Ale zmieniłam zdanie. Przy czym w tym roku to chyba dopiero w okolicach kwietnia, maja by się udało… Zobaczymy.
Lubię patrzeć na śnieg, jak jestem w domu, kominek rozpalony i jest rodzinna atmosfera, ale jak mam rano wstać i jechać na uczelnie i mieć mokre nóżki to już niekoniecznie, niestety nie opłaca mi się 5 razy w tygodniu jeździć 60 km na uczelnie, więc muszę się telepać skm, ble! Na szczęście na Pomorze jeszcze śnieg nie dotarł:)
OdpowiedzUsuńJak pada śnieg to nie jeżdżą pociągi, więc niech u mnie nie pada! :)razem-razniej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCOOOO??!! Przegapiłam pierwszy opad śniegu w tym sezonie? A wstałam o barbarzyńskiej 5:30 żeby zrobić mężowi śniadanie ;/ Wolę myśleć, że na ugorek ani jeden płatek nie dotarł...
OdpowiedzUsuńU mnie padało po 7, ale pocieszę Cię, że mieszkam na tyle daleko od Krakowa, że tam mogło nie padać ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam te czasy... Faktycznie, lepiej, żeby nie padało ;) na tory :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez mokre nogi nie znosiłam śniegu swego czasu, ale perspektywa mi się zmieniła :)
OdpowiedzUsuńPADAŁO :D Zgadnij z jakim piskiem ja dziś patrzyłam w okno :P :P ;) Aż Mój Smyk patrzył na mamę jak na wariatkę ;) A co do nart...chyba się Kochanie nie uda...ja też miałam nadzieję, ale zeszły sezon odszedł w zapomnienie...nawet w tym nie wiem czy się uda:) ale za to odkryjemy nowy wślizg : SANKI !!! :D Zapraszam Cie po wyróżnienie do mnie :*
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałam, że jak u Ciebie padało, to była dzika radość :) A narty poczekają, są fajniejsze rzeczy i zajęcia, a co :)Zarumienię się normalnie...
OdpowiedzUsuńJa lubię gdy pada śnieg, ale jak jestem w domu. Jak mam gdzieś wyjść to już mnie to tak nie cieszy, mimo że mam samochód to jego odśnieżanie i jazda po śniegu i lodzie nie należą do moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńo właśnie! Niech takie tunele wybudują nad torami :P
OdpowiedzUsuńŚnieg!:) A ja go tak lubię:) U mnie jeszcze nie pada:)
OdpowiedzUsuńuaaaa, ja też chcę już pierwszy śnieg! tak ponuro się teraz zrobiło bez tych liści, że jedynym rozwiązaniem just biała puchowa kołderka na ziemię :))
OdpowiedzUsuńśnieg ?? u mnie niccc ....ja jedynie lubię siedzieć przy ciepłym kaloryferze i przez okno oglądać jak płatki śniegu spadają z nieba i tyle, byle z domu nie wychodzić :)
OdpowiedzUsuńI na trakcje, żeby nie obladzały
OdpowiedzUsuńSądzę, że niestety przyjdzie nam jeszcze poczekać... Może na Święta
OdpowiedzUsuńU mnie już też nie
OdpowiedzUsuńOdśnieżania nie uskuteczniam, bo mam garaż, a moje pierwsze kroki jako kierowca przeżyłam w zimie, więc też nie straszne :) Choć wolę lato, zdecydowanie
OdpowiedzUsuńA ja lubię tą ciszę, która się pojawia, jak pada śnieg, jedynie szmer płatków po parasolu...
OdpowiedzUsuń