środa, 30 marca 2011

Sarna, galopująca choroba i zabójstwo czytelnictwa

    W poniedziałek zbiedniałam o ponad 400 zł, a to za sprawą mojego autka, któremu na gwałt trzeba było wymienić tarcze hamulcowe i łożysko. We wtorek już testowałam hamulce. Wpadła mi pod koła sarna. Widziałam, jak biegnie, zaczęłam hamować, oczami wyobraźni widząc strzaskane auto, martwą sarnę i wiele innych. Jak na zwolnionym filmie zobaczyłam, jak upada, nie usłyszałam odgłosu uderzenia, wstała, upadła jeszcze raz, już w rowie i pobiegła dalej. Nietknięta. Zapaliłam auto i pojechałam dalej, ale nogi mi się tak trzęsły, jakbym biegła z 10 kilometrów. Obie miałyśmy więcej szczęścia, niż rozumu.
    Chora jestem. Na galopujące grypopodobne coś. Wczoraj rano wstałam z katarem i bolącymi ramionami, ok., źle spałam, zdarza się wstać połamanym. W pracy zaczęła mnie boleć głowa. Pojechaliśmy na giełdę, po materiały do terapii. Wolna przestrzeń i tak dalej, a mnie zrobiło tak słabo, że nic nie widziałam. Przeszło po pół godzinie, ale wystraszyło mnie na tyle, że umówiłam się do lekarza. Do czasu wizyty bolało mnie już wszystko. Gardło, krzyż, nerki, nogi, ręce… I mam zwolnienie do 8 kwietnia. Godzinę temu mi się zdawało, że niepotrzebnie poszłam na chorobowe.  Ale już mi się przestało zdawać. Przeciwbólowe przestały działać i znów mnie boli. Ale choć przylaszczki zdążyłam zobaczyć. I fotoksiążkę odebrać.
    Czy też słyszeliście, że wprowadzają od kwietnia 5% VAT na książki? Przecież już teraz nikt nie będzie kupował literatury. A najbardziej dotknie to rodziców, którzy muszą dzieciom kupić podręczniki. I to zazwyczaj co roku inne, bo od starszego brata się już nie nadają. A potem ktoś tam grzmi, że czytelnictwo umiera. No skutecznie je zabijają… Uzupełniam zapasy przed podwyżką. Tyle, na ile mnie stać, czyli na niewiele w chwili obecnej, a potem…

12 komentarzy:

  1. powiem szczerze, że już nie pamiętam kiedy kupiłam sobie jakąś książkę. bo na chwilę obecną nie widzę w tym sensu - wolę korzystać namiętnie z biblioteki publicznej. jakby nie patrzeć takie kolekcjonowanie zajmuje sporo miejsca a wolę je wykorzystać w inny sposób :)a dzieciom, to chyba w przyszłości będę kserować książki, bo to mija się z celem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kocham książki, owszem, zajmują miejsce, w nowym domu na razie nie wiemy, gdzie je postawimy, ale moja chęć posiadania jest silniejsza... Poza tym mam parę naprawdę wartościowych pozycji, w sensie pieniężnym. A swoje to zawsze swoje, taki chomik jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja to tylko swego czasu zbierałam mangi ;) i teraz leżą w kartonie w piwnicy (i to jeszcze u rodziców!) bo nie mam gdzie je teraz postawić u nas :( a mają dla mnie taką wartość sentymentalną! (w końcu mam 18 tomów Czarodziejki z Księżyca ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka Kasiu! Nie wiedziałam o tym wacie. Kurteczka :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje mangi awansowały na przód przed książkami, bo są niższe ;) A że jakoś fascynacja mi przeszła, poza tym nie wydają fajnych rzeczy, to ich ilość się nie powiększa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję.Mnie niestety RMF uświadomił...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od życzenia Tobie zdrówka, żeby ta Twoja galopująca choroba jak najszybciej pogalopowała sobie z powrotem do lasu ;)ja dowiedziałam się o tej podwyżce od mamy księgowej i zdążyłam już trochę uzupełnić braki w domowej bibliotece - wprawdzie o słowniki i kilka książek potrzebnych mi na studia - ale zawsze coś, bo niestety na przyjemności nie starczyło:( ale osobiście podzielam Twoją chęć posiadania i sama nie potrafię się czasami oprzeć pokusie... :)jeszcze raz zdrówka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję :)Jak ja się cieszę, że etap studiów mam za sobą i nie muszę się rujnować na podręczniki. Zresztą, mało który przedmiot wymagał jednego podręcznika, więc kserówki, kserówki i kserówki. Na razie kupiłam sobie trzy zaległe tytuły, potem się okaże. Na więcej mnie nie stać, bo A- auto, B- budowa.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Martina z www.martina15.blog.onet.pl2 kwietnia 2011 03:53

    wiesz co, uwielbiam ksiazki. jak nie mnie stac to namietnie wypozyczam, jak tylko mam kase to szybciej kupie ksiazke niz jakis ciuch. i te 5% vatu jakos mnie nie przeraza. ksiazka kosztuje srednio 30-40 zlotych, z podwyzka wyjdzie 31,5-42 zlote, niewielka roznica. ci ktorzy ksiazki kupuja wg mnie i tak je beda kupowac. proponuje nie panikowac i spokojnie przejsc przez ten vat, moze sie okazac ze przy pierwszej lepszej okazji zostanie zniesiony i te 2 zlote na ksiazce zostanie Ci w kieszeni :P pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Z reguły niestety jest tak, że podwyżkę Vat-u wykorzystują sprzedawcy do podwyższenia marży. A jak ktoś kupuje serie, to mu w pewnym wychodzi książka do tyłu ;) a z budową na karku to naprawdę będzie luksus.

    OdpowiedzUsuń
  11. A od stycznia rośnie VAT na artykuły dziecięce. Polska w przyszłości będzie krajem ... starców, nieumiejących czytać. I będzie wielkie zdziwienie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Które i tak są strasznie drogie.. A starców nie będzie... Bo emerytur nie będzie, a i leki coraz droższe

    OdpowiedzUsuń