Przedstawienie…Cóż. Podobało mi się. Dziewczyny mniej, bo tańczyły mniej równo, ale faceciniesamowici. Ogólnie bardzo ładny spektakl, niesamowite widowisko. Ale zapewnemogłoby wywołać większy zachwyt, gdyby nie parę warunków. A najważniejszym byłomoje sponiewieranie psychiczne i fizyczne, przez co odbierałam świat niecokrytycznie. A to dlatego, że równo dwa tygodnie po odstawieniu leków miałamatak. Bardzo długi, od wielu, wielu lat nie miałam tak długiego, bardzo bolesnyi przerażający, bo znów w nocy. Wróciłam do tabletek, w sensie zażyłam jedną. Iznów mam syndrom odstawienia i strachu.
A nakoncercie prócz wątpliwej przyjemności oglądania kilku osób, tak, wiem, jestemniesprawiedliwa i dobrze mi z tym, spotkaliśmy się z bardzo agresywnymiochroniarzami. Generalnie nie podobało mi się. I chciałabym kiedyś zobaczyćLorda jeszcze raz. W bardziej sprzyjających warunkach.
Moja przyjaciółka szaleje na punkcie wszystkiego, co związane jest z Irlandią. Ciekawe czy była na tym koncercie, bo kiedyś mówiła, że albo była, albo pojechałaby.Ps mam już nowy adres http://a-normalni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo trzeba zapytać przyjaciółki :) Dziękuję za adres, zaraz wstawię :)
OdpowiedzUsuńmy też mieliśmy w planach iść na to przedstawienie, ale w końcu zrezygnowaliśmy. szkoda nam troszkę tylko kilku stówek na wejściówki. ale przy kolejnym ich tournee nie omieszkamy się wybrać :)) R. raz był i niesamowicie zachwalał to widowisko.i zdrowia - bo to przecież najważniejsze.
OdpowiedzUsuńZacznę może od podziękowań z zakresu zdrowia. Choć z przykrością stwierdzam, że niewiele pomogą, bo ja chora jestem, byłam i niestety będę i średnio jest na to sposób. Ale wolę o tym mówić i myśleć jak o wadzie, a nie chorobie.Co do biletów, nas też szarpnęło po kieszeni, ale w obliczu budowy to jedna z ostatnich przyjemności, na jakie nas stać. Więc pojechaliśmy :)
OdpowiedzUsuń