sobota, 2 maja 2009

"To już koniec babe, skończyło się love story"

            Czasem niewychodzi, czasem drogi się rozchodzą. Zostaje żal, tęsknota, rozczarowanie irozgoryczenie. Bo miało być tak pięknie i szczęśliwie, a tu koniec. Wiem coznaczy rozstanie, odchorowałam każde. Wiem, co znaczy żal po jakiejśznajomości. Miałam prawo też czuć żal i złość, bo zostałam wmanewrowana wzwiązek jako ta trzecia. Myślę o nich różnie. Ale każdemu jestem za cośwdzięczna i nie wykreślam ich z pamięci. Z życia odeszli, owszem, na mojąprośbę, też się zgadza, ale byli i coś wnieśli. Coś do nich czułam, skoro znimi byłam. Nie rozumiem więc wieszania psów na byłych, że tacy i owacy, że źlei tragicznie i tylko margines społeczny się trafiał. A taki mam obraz jak zkimś rozmawiam. A wśród kogo najwięcej? Wśród kobiet. Bo faceci jeszcze jakąśklasę zachowują. No chyba, że kobieta puściła ich kantem z najlepszym kumplem.Ale kobiety zawsze coś mają do zarzucenia. Zawsze. Bo się nie starał, bo zabardzo się starał, bo dawał czekoladki i tuczył, bo nie dawał. Zarzuty równieabsurdalne, co zachowanie. Przecież coś się do tego człowieka czuło. Kochałosię go, kochało się z nim. Oddało się mu duszę, ciało, myśli, swój mały świat.To mało? Tak, wiem, on tego nie docenił. A ile razy kobieta nie docenia? To jużsię nie liczy? Ważne, żeby jemu dokopać.

            A wiecie comnie wkurza najbardziej? Jak para się rozstaje, a ma dziecko. Nie, niewyciągajcie pochopnych wniosków. Lepiej się rozstać niż pokazać dziecku, jakjest źle i jak można się z dnia na dzień coraz bardziej nienawidzić. Ale wtedykobiety pokazują co potrafią. Ojciec ich dziecka nagle okazuje się największymzbrodniarzem i trzeba mu kontakt uniemożliwić, zgnoić i zniszczyć. Bo przecieżto kawał skurwysyna, który zniszczył szczęście rodzinne. Bo tylko on jestwinny, że poszło nie tak. To skoro jest taki zły, to po co szłyście z nim dołóżka? Po co zachodziłyście z nim w ciążę. Po co z nim właśnie chciałyściedziecko? Że wpadka? Mamy XXI wiek. Można się zabezpieczyć. A i świadomość, że zkażdego stosunku, nawet z zabezpieczeniem, może być dziecko, też powinna byćpowszechna. Nie twierdzę, że zawsze jest cudnie i pięknie i szczęśliwie, czasemten facet może być nie w porządku. Ale czemu ma cierpieć dziecko? Wy możeciesię pozabijać. A dziecko ma widzieć, że się dogadujecie. A tu na każdym krokuegoizm i granie dzieckiem przez kobiety. No brawo, podłość na najwyższympoziomie. Już dalej posunąć się nie można. To może warto się zastanowić, czypowinniście mieć dzieci, skoro traktujecie je jako element przetargowy w walcez byłym? Bo moim zdaniem nie. Bo krzywdzicie dwie osoby. Bo wyobraźcie sobie,że mężczyźni kochają swoje dzieci i nawet jak im się na początku kontakt urwie,to potem mogą dorosnąć. A wy już znajdujecie dziecku nowego wujka, który stajesię ojcem. A biologiczny niech żebra, niech prosi, niech się upokarza… A co jakwam ktoś by odebrał dziecko?

32 komentarze:

  1. dlatego nie rozumiem polskiego prawa - dlaczego mężczyzna w przypadku rozstania nie może mieć równego prawa co kobieta, "dostając" dziecko do wychowania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Angel Oscuro2 maja 2009 12:36

    Nie wiem i złości mnie to, że to facet musi się prosić o spotkania z dzieckiem raz na tydzień, a jak kobieta chce go pogrążyć to zrobi to natychmiast. Bardzo mało facetów ma jakąkolwiek szansę na stałą opiekę, a przecież jest pełnoprawnym rodzicem...

    OdpowiedzUsuń
  3. i to się nazwa równouprawnienie... śmieszne:/

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nazywa polskie prawo, które uważa, że matka zawsze jest dobra...

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet ta która pije, bije i ćpa... bo znam i takie przypadki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście.. Bo przecież to matka, a facet ma w domyśle pedofil i drań, co nie umie się dzieckiem zająć i dać mu jeść o reszcie nie wspominając...

    OdpowiedzUsuń
  7. zgodzę się co do praw tatusia do dziecka ..ale zauważ, że tatuś walczy o prawa dopóki dopóty coś lub ktoś stoi mu na drodze... kiedy jednak otrzyma to o co walczył ...nie bardzo chce tego ... ok są przypadki ojców którzy mają kontakt z dziećmi cały czas ale znam też wiele przypadków kiedy to właśnie walczący tatusiowie po wygranych rozprawach nagle przestali płacić alimenty i przyjeżdżać po dziecko ...pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. a matki niby są lepsze?

    OdpowiedzUsuń
  9. widzisz - mnie czasem się wydaje, że mój Mąż lepiej się Synkiem zajmuje niż ja... myślenie stereotypowe = ciemnota

    OdpowiedzUsuń
  10. w tej kwestii nie ma lepszej i gorszej płci,jedno i drugie może być niedojrzałe,niestabilne emocjonalnie,ulegać płciowym czy środowiskowym stereotypom itd.Cierpi na tym oczywiście dziecko i z takim balastem wchodzi w dorosłość;tak postępuje w dorosłym życiu jaki tego obraz wyniosło z domu.Zwykle obwinia się o wszystko co nie wyszło partnera/kę zapominają że samemu/ej dokonało się wyboru,nie potrafiło sie z drugą osobą w wielu kwestiach porozumieć,tylko się ulegało"dla świętego spokoju" albo awanturowało o wszystko,byle tylko postawić na swoim...Zamiast wspomnień miłych chwil i nauki na błędach jest sączenie jadu,użalanie się nad sobą i wciąganie w to dziecka.żałosne to i szczeniackie....:((((

    OdpowiedzUsuń
  11. I to jest już granie dzieckiem, przy czym więcej tego grania jest po stronie kobiet. Bo jak nie zrobisz jak ja powiem to dziecka nie zobaczysz na oczy. A tak w ogóle to ono nie jest twoje i się odstosunkuj

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego czasem zastanawiam się, czy nie powinno się zamiast matury przechodzić jakiegoś testu na rodzicielstwo... Albo odbywać praktyk w domu dziecka chociażby. Tylko co zrobić z małolatami, które zachodzą w ciążę? Nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda tylko, że te stereotypy tak się zakorzeniają i rządzą naszym myśleniem

    OdpowiedzUsuń
  14. ~nigu.blog.onet.pl3 maja 2009 13:30

    Aniele zgadzam się z Tobą w 100%. Mam takie samo zdanie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z bólem serca przyznam Ci rację. Na siłę próbuję wcisnąć sobie, światu i jeszcze nie wiadomo komu że mnie skrzywdził. No ale co ja zrobię jak to rozstanie to trochę dla mnie gwóźdź do trumny. Bardzo bym chciała być na niego wściekła i nie chcieć aby wrócił i jednak mnie w czwartek za rękę potrzymał... Muszę się jakoś z tym pogodzić ze tak nie będzie. Pamiętam same miłe chwile... nawet jak mi napisał że to koniec pamiętałam miłe i próbowałam podejść do tego z "humorem", całe życie udaje szczęśliwą i taką której nic nie powstrzyma w dążeniu do celu. I poprostu pękłam. Nadal udaje szczęśliwą przed światem. O zerwaniu wiedzą moi rodzice i jedna koleżanka (można już chyba powiedzieć ze pierwsza przyjaciółka jaką mam). Szczerze powiem, że nie potrafię zachować twarzy. Przeraża mnie poniedziałek - gdzie po weekendzie (od środy nie chodziłam na zajęcia...), jak ludzie mnie zobaczą to już nie uwierzą że wszystko jest ok. Zlecą się sępy. Wiem i się boje. Zlecą się też a'la pocieszyciele płci męskiej - których się po prostu boje :( No i wiem że jak przyjdzie do tłumaczenia to znowu pęknę i znowu będę ryczeć i przeklinać to że mój ukochany wybrał taki a nie inny sposób zerwania (bo o to się najbardziej wpieniam, że nie zadzwonił, że nie powiedział w twarz, we wtorek miałam nadzieje ze jeszcze się uda po ludzku to załatwić, ale on nie chce aby przyjeżdżała ani dzwoniła - pewnie ma swoje powody, ale łatwiej byłoby gdyby je wyartykułował), no w każdym razie swoją winę w rozkładzie pożycia widzę. Ale łatwiej się usprawiedliwiać z zawalić wine na kogoś. Dużo łatwiej. A ja już jestem wycieńczona psychicznie i chce spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się niezmiernie, choć może to akurat powód do radości nie jest, bo znaczy, że zjawisko jest dość szerokie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Sposób zerwania był jaki był, ale teraz na to już nic nie poradzisz. Odchorować musisz i nie ma co udawać, że jest ok, bo to się mści... A pamiętanie miłych rzeczy jest dobre..

    OdpowiedzUsuń
  18. Hm, ok wybitnie jest :D ale robi się powoli lepiej. Pierwszy facet, musze (podobno) swoje odchorować. I dać sobie jakoś rady :)

    OdpowiedzUsuń
  19. oto Polska właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwszy nie oznacza ostatniego ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. ~nigu.blog.onet.pl4 maja 2009 09:03

    Aniele, jest dość szerokie, ale to prawda, i czasem przypomina mi się w takich chwilach film "Tato". Pozdrawiam i miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  22. zapalka_na_zakrecie@op.pl4 maja 2009 15:45

    Czlowiek z klasa zachowa klase nawet po rozstaniu, niezaleznie od plci. Podobnie jesli chodzi o dziecko. Madrzy ludzie potrafia sie porozumiec bez podlych sztuczek i walki o dziecko. Czesto zdarza sie jednak tak, ze tak naprawde wiekszosci w glebi serca to wcale o dziecko nie chodzi, ale o to, zeby pokazac bylej/bylemu kto wygra .. chore, ale niestety najczesciej spotykane.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiesz, że zapomniałam o tym filmie? A taki wymowny...

    OdpowiedzUsuń
  24. Właśnie niestety.. A dziecko jest bezbronne i nim najłatwiej ugodzić w stronę, której zależy...

    OdpowiedzUsuń
  25. dobrze wiedzieć,że niektóre kobiety tak uważają bo zgadza sieczasem wyłażą z nas ( ze mnie ) zimne dranie ale dziecko jest najważniejsze i powinno być w centrum uwagi i nie może odczuć żadnej krzywdy z powodu rozgrywek pomiędzy rodzicami.

    OdpowiedzUsuń
  26. Angel Oscuro5 maja 2009 18:34

    Głoszę sporo dziwnych wg niektórych poglądów jak na kobietę... A czasem bywa niestety tak, ze duma własna, jeszcze ta zraniona przysłania dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  27. nie nazwałbym ich dziwnymi tylko odpowiednimi, ponieważ wiele rzeczy odbieramy poprzez pryzmat kogos/czegos, a nie takim jaki jest naprawdę.Mam nadziję ,że wyraziłem się w miarę jasno:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Angel Oscuro7 maja 2009 00:15

    Jasno :) Ale wg niektórych osób te poglądy są dziwne, bo nie zgadzają się z utartymi schematami myślenia kobiet... I to już przeraża, bo znów jest jedyne słuszne to to co nasze, ale ma być sprawiedliwość. Przy czym inne punkty widzenia są deptane.

    OdpowiedzUsuń
  29. No właśnie schematy myslowe i tepota, powtarzanie w kółko zaszłyszanych rzeczy:/ a na pytanie dlaczego? zawsze pada ta sama odpowiedź .Bo wszyscy tak mówią . Jacy wszyscy do ch..... to mnie zawsze irytuje - brak własnego zdania jak owieczki na rzeź:(

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja już chyba wolę bo wszyscy niż bo tak, bo ten "argument" mnie do szewskiej pasji doprowadza

    OdpowiedzUsuń
  31. też racja ja wogóle nie lubie niereformowalnych ludzi i kropka jak spotykam się z murem i wiem,że go nie przebije daję sobie spokój bo to nie ma sensu niestety

    OdpowiedzUsuń
  32. Dlatego moimi najlepszymi przyjaciółmi są dwie osoby: kobieta stąpająca twardo po ziemi i nie mówiąca nie bo nie i facet. Reszta nie jest na tyle normalna

    OdpowiedzUsuń