sobota, 5 kwietnia 2008

Koniec tygodnia

            Doleczamsię powoli, oj bardzo powoli. Z całych ostatnich nerwów boli mnie żołądek iprzestać nie chce. Ale walczę z nim dzielnie.

            Wczoraj napoprawę nastroju poszłam do fryzjera, działa zawsze, nawet jak to tylkoskrócenie grzywki. Wreszcie wyglądam jak ja (czyli z włosami w oczach).Oczywiście funkcja terapeutyczna też się sprawdziła, wyszłam zadowolona iuśmiechnięta.

            Najgorszejest to, że przez to moje chorowanie wszystko leży, cała robota do wykonania najuż i na wczoraj. Już nie wspomnę o zaległościach towarzyskich. Przemyśleńgłębokich też nie uświadczycie, jak ktoś liczył na prowokację to musi poczekaćaż moje szare komórki na miejsce wrócą, albo się obudzą, albo cokolwiek, bo niemam pojęcia co się z nimi stało. Mam nadzieję, że nie wyparowały na dobre.

            Chciałamiść do kina. I albo faktycznie nie ma na co, albo ja mam jakieś wymaganiadziwne. Zakończy się pewnie na jakimś domowym seansie.

             Znowu schudłam. A może nadal chudnę...

2 komentarze:

  1. a ja sobie zrobiłem 2 tygodnie przerwy od aktywności fizycznej i przybyło mi ze dwa kilo :/ ... czas wytoczyć rower z garażu, przecież wiosna! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bez aktywności chudnę i to mnie trochę martwi... Miłego jeżdżenia :) Ja właśnie planuję jakąś majówko-wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń