czwartek, 30 listopada 2017

Słodkości i dylematy

Właśnie powiesiłam kalendarz adwentowy. Po południu będziemy z dziećmi wymyślać zadania do niego. Oczywiście punktami stałymi jest ubieramy choinkę, robimy pierniczki czy wysyłamy świąteczne kartki, ale staram się przemycić też rzeczy w stylu segregujemy zabawki i część oddajemy. Bardzo przydatne w okresie mikołajowo urodzinowym.

Właśnie, urodziny... Dzieciaki w niedzielę będą urodzinowo szaleć w kulkach, tam też będzie tort i przyjaciele (całkiem sporo, bo ponad 20 osób, ale zebrało się z przedszkola, rodziny, grupy baletowej). Do tego w dzień urodzin lub pobliże niosą do przedszkola tort, taką mają tradycję. Można też cukierki, ale kto by niósł cukierki, jak można mamę naciągnąć na wypiek i jeszcze przy tym poszaleć z nią w kuchni.
A oprócz tego dzieci chcą urodziny dla rodziny, czyli babcie, dziadkowie i chrzestna, co do kulkowa nie jedzie, bo dzieci ma za duże. I ja w sumie nie wiem, co zrobić, bo ja bym tą rodzinę tak chętnie wypchnęła na bok, bo mi się zdaje, że to dla nich zobowiązanie, bo głupio odmówić i przez to przychodzą. I że może namówić dzieciaki, żeby odpuściły, bo imprezę już mają. Wiecie, roczek to co innego, ale tak kolejne lata... Ja wiem, że oni się cieszą, że chcą, ale spójrzmy prawdzie w oczy, moi rodzice nie pałają sympatią do teściów, teściowa i mój ojciec siądą za stołem i tyle z nich będzie, teść albo nie przyjdzie, albo zmyje się po pół godziny maks zmorzony jakąś nagłą, a spodziewaną (przynajmniej przeze mnie i Osobistego) chorobą.
I nie wiem, czy nie zaprzestać robić urodzin tego typu, bo kurczę, wszyscy się męczą. W tym to pewnie muszę przecierpieć, bo obiecałam dzieciom, choć okroiłam listę gości z moich braci. Nie powiadamiamy też chrzestnej Córy, bo jakoś tak nie kwapi się do kontaktu, nie będziemy się narzucać. Chrzestny i chrzestni ze strony Syna zawsze pamiętają i zawsze prezent dzieciaki mają. Choć nie wiem, czy nie umówić się z kolei tylko na prezenty pod choinkę, od Mikołaja, bo moje szkraby wierzą, bo przecież oni urodziny mają tak blisko... Choć ja bym się czuła zawiedziona i oszukana przez rodziców, że tak mama urodziny i przez to jeden prezent ;)
Proszę, spójrzcie na to obiektywnie i powiedzcie, czy byście, jako ci goście zaproszeni, chcieli być zapraszani na ciacho i herbatkę, czy lepiej ograniczyć się do roczków, komunii i ślubów.

16 komentarzy:

  1. Mam mniej więcej ten sam dylemat. Akurat w tym roku wszyscy się sami zapowiedzieli (tak na marginesie to nie wiem gdzie my się pomieścimy), ale Martyna już jest starsza i też wydaje mi się, że powoli powinnam odchodzić od wyprawiania jej urodzin. Zostawić imprezki urodzinowe dla koleżanek i tyle. Generalnie to lada chwila Mikołajki, zaraz Gwiazdka. Z drugiej strony wiem jak ona czeka i nie chciałabym żeby była zawiedziona. Sama nie wiem co zrobić, chyba pogadam z rodzinką co oni o tym myślą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama jest przeciwna. Ona da prezent, ale imprezę by chętnie olała. Teściowie to trudna sprawa, bo teściowa kiedyś zapraszała nas na drugi dzień świąt i zdziwiona była, że to raczej do nas się przychodzi, a nie my wychodzimy.
      A z datami to u nas dokładnie tak samo, Syn 29 listopad, zaraz Mikołaj, Wigilia, na którą chcą prezenty zamiast Mikołaja, a Córa 26 grudnia. I to wszystko na raz.
      A mimo to czekają... Nie wiem, jak to ugryźć.

      Usuń
    2. Martyna 28 listopad :D Ależ zbieg okolicznści ;)

      Usuń
    3. Nam brakło godziny i 46 minut żeby był 28 ;) bo urodził się 1.45

      Usuń
    4. Martyśka rano bo o 9:15, ale dwa tygodnie przed terminem, miała być z grudnia :) Kasia jest nocna 1:15 i obie z tą samą wagą się urodziły 2950 g :D

      Usuń
    5. To Syn miał być z 7 grudnia, pospieszył się, a Córa spóźniła 11 dni, bo miała być z 15, oboje nocni

      Usuń
  2. do mojej wnuczki chciałabym jeździć na każde urodziny bo jest dla mnie niezwykle ważna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś wspaniałą babcią. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło

      Usuń
  3. Angel!

    Jestem anonimową podczytywaczką, jeszcze chyba się nie odzywałam, ale dzisiaj chcę dorzucić moje 'dwa grosze'.

    Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam imprezy urodzinowe w rodzinie. U nas dzieciaki urodziny mają dla koleżanek i kolegów oraz dla rodziny, w zasadzie do 18-stki ;) Część dorosłych też świętuje, czy raczej świętowała - po 45tych już jakoś rzadziej albo w mniejszym gronie.
    Natomiast o różnych niesnaskach dowiedziałam się będąc już dorosłą osobą - jako dziecko tego zupełnie nie czułam. Najwyraźniej wszyscy byli w stanie wytrzymać ze sobą te 2-3 godziny kilka razy w roku, żeby dzieciom nie robić przykrości.

    Co do pytania o roczki, komunie i śluby - jeśli nie ma się kontaktu nawet od święta (tj. urodziny) to jak dla mnie na komunie i śluby tym bardziej nie warto. Sama na swój ślub nie zapraszałam tych osób, z którymi widuję się raz na kilka lat i to gdzieś przypadkiem (np. chrzestnej).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas widzą. Sama musiałam pytać, czy drugich dziadków zapraszają, bo ich nie wymienili. To bardzo trudna sytuacja, teściowie ich nie odwiedzają, ja do nich nie jeżdżę.

      Usuń
  4. U nas zjazd rodzinny na każde urodziny obowiązkowy serio. I nikt nie wyobraża sobie inaczej, a dodam, że w tym roku mam aż 6 imprez i to co miesiąc, a w marcu az 2 i za tydzień po ostatniej z marca w kwietniu.
    Maleńtas ma urodziny 11 grudnia i nie wyobrażam sobie nie robić jego urodzin bo zaraz święta. Serio. Kurcze prezenty to może być drobiazg, a i można go kupić pół roku wcześniej jak ja zazwyczaj robię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas takiej tradycji nie było.v my jakoś próbujemy sklejać rodzinę, ale często od nas do nich jest bliżej niż w drugą stronę. Albo przyjadą dzień wcześniej, jak w tamtym roku i tak się rozjeżdża bez sensu. Moi rodzice prezenty dają i bez okazji, chrzestni pamiętają oprócz chrzestnej Córy, ale teściowie to juz koszmar.

      Usuń
  5. Mam ten sam dylemat, ale z drugiej strony, kiedy te urodziny robić, jak nie teraz gdy sa małe. Ja tego absolutnie nie traktuję jako zobowiązania i mam nadzieję, że nasi goście też nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie małe? Pannice wyrośnięte i chłop wielki, a nie małe. A poważnie, to kiedy one przestaną być małe? Myślisz, że same kiedyś uznają, że nie chcą?

      Usuń
  6. Jako dziecko też lubiłam takie spotkania rodzinne z okazji moich urodzin, ale nie tylko :) Myślę, że dla maluchów to fajne wspomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja żałuję, że oni nie są jednak letni, tylko zimowi i to okołoświąteczni. Bo im się to kompletnie zlewa.

      Usuń