poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Grill... ta....

Umówienie się na grilla z M z dobytkiem po raz drugi skończyło się grillem z piekarnika. Bo znów wiało lodem i pokapywało z nieba. No cóż, ważne, że dzieciaki się dogadały i afery nie było. Za to wybuch miłości na koniec.
Ale, ale... Ja znów mam swój kubeczek wielkości wiaderka ;)

6 komentarzy:

  1. Może innym razem grill się uda. Weekend majowy za pasem, będzie okazja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ grill się udał :) pod dachem, ale się udał :)

      Usuń
  2. no pogoda nie bardzo sprzyja grillowaniu na dworze, ale najważniejszy jest przecież efekt końcowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, sezon grillowy dopiero się zaczyna, jeszcze się nagrillujecie;):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, tylko śmieszne, że zawsze nam się pogoda psuje :)

      Usuń