Wracałam do domu przez pola. Koło pewnej kapliczki zobaczyłam skuter i jego właściciela. Właściciel podskakiwał. Usiłował dostać kwiat kasztana. Akurat przejeżdżałam obok, gdy chował zdobycz do siedzenia. Miał może siedemnaście, osiemnaście lat.
Uśmiechnęłam się. Jednak młodzieży się chce. Można zrobić coś bez pieniędzy. A jakże uroczo. Wróciła mia wiara w romantyzm.
Pracując z młodzieżą też zauważam takie perełki;) Rzadko, ale jak się zdarzają to aż buzia sama się śmieje:)
OdpowiedzUsuńI to tak od ucha do ucha :)
UsuńChyba, że chciał sprzedać te kasztany ;D Tylko nie wiem komu i po co.
OdpowiedzUsuńUrwał tylko jednego, więc raczej nie :) zastanawia mnie bardziej, czy biedny kwiatek przeżył podróż w takim cieple
UsuńAch, przypomniały mi się dawne, piękne czasy...:):)
OdpowiedzUsuńCzyżbyś też dostawała kasztany? :)
Usuń