Miało być oczymś innym, ale poważny temat poczeka, a i ten jest poważny.
Lubię, jakmój mąż przytula mnie w nocy, przygarnia do siebie. Miło mi się robi, jakotacza mnie ramionami w różnych miejscach i sytuacjach. Radość sprawia mibezzębny uśmiech mojego dziecka. Oczywiście, że najpiękniejszy na świecie.Lubię rozmowy z przyjaciółmi przy herbacie, w kuchni, pomarańczowej ;). Takie owszystkim i o niczym. Przyjemnie jest odnowić wspomnienia ze starych kalendarzyi schowanych kartek pocztowych. Lubię snuć plany i marzenia dotyczące naszegodomu. Radość wywołuje też zjedzony wspólnie z kimś obiad, lody, ciastko… Wypitaczekolada. Słońce odbijające się w strumykach topniejącego śniegu, na drodze wlesie, pęd samochodu. Zieleniejąca trawa.
Ważne rzeczy,o których się zapomina, umykają w codziennym zabieganiu… A przez nie staję sięszczęśliwa.
Tak, jestem szczęśliwa.
Dokładnie to miałam ostatnio na myśli pisząc komentarz do Twojego posta :) Szczerze mówiąc najwięcej radości sprawia mi własnie nocne/ wieczorne przytulenie i przypływ miłości z Jego strony w ciągu dnia... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUśmiecham się od ucha do ucha :)) dziękuję :))))
OdpowiedzUsuńKochana, ciesz się tym szczęściem!:) Jak świetnie czytać takie notki!
OdpowiedzUsuńRadość daje też to, że mąż pamięta o moich ulubionych drobiazgach - gdy wracam zmęczona do domu [a On jest wcześniej] zastaję wannę pełną wody o idealnej temperaturze i piany pachnącej. I to, że ja pamiętam, by do Jego porannej herbaty dodać cierpką nutę mięty. I to, że dziś był piękny, słoneczny dzień, powietrze już niemal wiosenne. I to, że widziałam pierwsze przebiśniegi, piękne, delikatne i kruche. I to, że zaraz na czystym niebie rozbłyśnie siateczka złotych punkcików gwiazd... W kazdym drobiazgu można znaleźć powód do radości, i oby tak zostało.
OdpowiedzUsuńTo fakt, małe radości, które są przecież tak ważne dla dobrego samopoczucia giną często w codziennym zabieganiu
OdpowiedzUsuńTak, jako niepoprawna optymistka też się na co dzień do tego przyznaję:) Najważniejsze są właśnie te małe rzeczy, drobne gesty, chwile. Staram się je celebrować za każdym razem. I doceniać to, co mam. A jak tak spojrzeć na siebie to można dostrzec wiele. Myślę, że takie szczęście jest najpiękniejsze:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to, że widzisz te rzeczy i potrafisz je docenić:) Pozdrawiam:)http://muchmoreenergy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzy potrzeba więcej? :)))
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że to niby jest naturalne, ale nigdy się do tego człowiek tak nie przyzwyczai, żeby nie chciał.
OdpowiedzUsuńAleż proszę, choć nie wiem, co zrobiłam
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że radość sprawia mi sprawianie radości czytelnikom :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pociągnęłaś dalej temat.
OdpowiedzUsuńNiektórym tak, mnie wystarcza to, co mam. O ile o tym pamiętam, ale o tym szaaa
OdpowiedzUsuńDlatego powstał ten tekst, bo czasem przeglądam archiwum, czytam, wtedy sobie przypomnę
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie jest uzależnione od jakichś nietrwałych wartości, przez to dane właśnie co dzień
OdpowiedzUsuńCzasem mam z tym trudność, ale przychodzą dni z olśnieniem :)
OdpowiedzUsuń