czwartek, 27 października 2011

Klapen łóżken

     Po wtorkowej wizycie dowiedziałam się, że z Dzidzią wszystko gra, ma 2100 gram i rozwija się prawidłowo. Ale żeby mu zapewnić jeszcze więcej prawidłowego rozwoju we mnie, muszę leżeć. Nie plackiem, jak na początku, ale częściej niż chodzić, czy siedzieć. A wszystko przez szyjkę macicy, która zaczęła mi się skracać i zrobiła się miękka. Na szczęście rozwarcia nie ma, więc jakoś źle nie jest. Przy czym do stycznia raczej nie przetrzymam, jak to miałam w planach. Leżę więc w miarę grzecznie, staram się przynajmniej, pochłaniam kolejne książki. I nosi mnie. Bo nic mnie nie boli, nic nie dokucza, a tu uziemienie. Ale jak trzeba, to trzeba... Tak więc pewnie do grudnia będziecie zanudzani opowieściami ciążowymi, bo o czym może pisać  baba w ciąży zamknięta w czterech ścianach? A potem zniknę, bo nie będę mieć czasu.

Aa... Tak odnośnie wcześniejszej notki, nie mam nowotworu, ani nawet zapalenia, czyli wyniki w porządku ;)

13 komentarzy:

  1. Kochana czas szybiutko minie do stycznia, najważniejsze zeby z dzieckiem wszystko było dobrze :) Oszczędzaj się i odpoczywaj ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Do grudnia :) Termin mam na grudzień :) A przenosić chciałam do stycznia, bo nie chciałam mieć końcoworocznego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~marta.ja1@onet.eu27 października 2011 22:58

    Te ostatnie tygodnie szybko miną, zobaczysz. A teraz leż ładnie jak lekarz zalecił :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie:) Całe szczęście, że wszystko jest OK, trzymałam kciuki:) A do stycznia lub końca grudnia czas szybko minie, ani się obejrzysz:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tam lubie twoje notkiciazowe :D :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki to dobry pomysł. Ja do ksiażek wróciłam dopiero gdy Jula zbliżała się do 4 roku zycia :) Nieskromnie polecam też moją książkę ;)A termin na grudzień to dobry termin! Ja jestem z grudnia. Dziesiątego! I mam bardzo dobry charakter ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Baba w ciąży zamknięta w czterech ścianach może pisać o wielu rzeczach - o filmach, które oglądnęła, o książkach, które czytała, o snach, jakie się jej śniły, o ciążowych rzeczach... Pole do popisu masz ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Leżę, a przynajmniej się staram. Ale przycisk do człowieka w postaci kota pomaga w zachowaniu pozycji horyzontalnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówisz, masz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoją zapewne przeczytam, ale... później, bo wstyd się przyznać, ale leżą mi tylko lekkie książki, głupiutkie i takie, nad którymi zamyślać się nie trzeba

    OdpowiedzUsuń
  11. Do połowy grudnia nawet :) 6 tygodni jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. :) W pełni to rozumiem. Ale moja książka nie jest ciężka, dużo w niej humoru, wszystko opisane jest wprost (nie trzeba się więc zamyślać ;)). Nie ma opisów przyrody, a za to jest mnóstwo wartkiej akcji (bo wątek szpitalny to tylko 50 % książki, a poza tym są przygody z mojej młodości) i mnóstwo dialogów. Ja uwielbiam dialogi :)

    OdpowiedzUsuń