poniedziałek, 24 października 2011

O Dzidzi będzie

            Zbieram siędo notki o lekcjach religii i zbieram i zebrać się nie mogę. Napiszę, obiecuję,ale za jakiś czas. Teraz będzie dla Was zapychacz, dla mnie codzienność. Czylio Dzidzi.

            Jutro idędo lekarza. Oczywiście musiałam zrobić badania, podstawowe i CRP. Oczywiściepojęcia kompletnego nie miałam co to jest, więc sprawdziłam. I zaczęłam od razużałować, bo z całości sprawdzania nie wzięłam pod uwagę tego, że jego poziomwskazuje na zakażenia bakteryjne, wirusowe, infekcje itd. Ja się skupiłam natak wysokim poziomie, że wskazuje nowotwór. Jak człowiek mniej wie, jestzdrowszy. Ale w efekcie krew oddałam i przestałam się stresować. Zacznę na nowojutro, nad kopertą z wynikami.

            Nie mogęsię doczekać jutrzejszej wizyty. I tym razem nie dlatego, że zobaczę Dzidzię,chocko też. Przy czym odkąd się rusza, a ostatnio robi to bardzo mocno iambitnie, to nie mam potrzeby siedzenie non stop pod usg. Doczekać się nie mogęz innego powodu. Mam zamiar zapytać pana doktora, czy jest coś na odwodnienie,bo strasznie mnie ta opuchlizna już boli. Dłonie, nogi, koszmar. W wyniku tegowczoraj pojechaliśmy na zakupy po buty dla mnie, bo już w żadne się niemieściłam. Powiedziałam, że nie wracam do domu bez nowych butów. Szukanieokazało się zdecydowanie trudne, ale w końcu w Decathlonie znalazłam to, czegopotrzebowałam. Ubrałam je zaraz po tym, jak za nie zapłaciłam i poczułam siębosko.

            A dziśzrobiłam kolejna porcję prania tych malusieńkich rzeczy. Schnie w domu, bopogoda pod psem. I pewnie dlatego dzieje mi się wszystko. Coś bym robiła, alenajchętniej nic bym nie robiła. Poszłabym spać, ale poczytałabym książeczkę.Che mi się pić, ale ile można chodzić siku… Generalnie chyba mam zły dzień.

6 komentarzy:

  1. To co pisałam o zaufaniu to już raczej nieaktualne :) Nie ufałam mu bo byłam zazdrosna, niewiele wiedziałam o jego przeszłości, większość to były moje domysły i jak się okazało po szczerej rozmowie chore domysły. Także już jest dobrze, ufam mu, nic nie sprawdzam. ;) Kłóciliśmy się głównie przez to, że ja sobie coś "wkręciłam". Teraz czasami też dochodzi do sprzeczek, ale to dlatego, że mamy takie same charaktery. Kilka moich koleżanek też mi mówiło, że do siebie nie pasujemy, ale rodzina, z którą najwięcej czasu spędzamy mówi, że widać, że jesteśmy za sobą I dobrze nam razem. Wiem, że życie lubi zmieniać plany, ale będziemy walczyć żeby w tych o naszej wspólnej przyszłości wszystko pozostało bez zmian ;) Dziękuję za komentarz i gratulację 'Dzidzi' :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie mocno trzymam za Was kciuki! Będzie dobrze, jestem pewna:) I postaraj się nie denerwować za bardzo, choć wiem, że to trudne:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że zmienia się jak w kalejdoskopie, ale to dobrze. A rozmowa podstawą sukcesu :)Dziękuję i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Staram się i póki nie myślę o finale, to mi się udaje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda jakie te ruchy są uspokajające? Czujesz że się rusza i już wszystkie strachy, że coś jest nie tak znikają :) Kurcze współczuję Ci z tym puchnięciem, to z pewnością nie jest nic przyjemnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ruchy to cudowny wskaźnik, że jest ok :)

    OdpowiedzUsuń