piątek, 24 czerwca 2011

To był taki spokojny weekend

            Miało byćgeneralnie spokojnie. Sielsko, anielsko, bez porywów serca i wielkich wyczynów.No i w sumie tak jest. To znaczy było wczoraj. Spokojnie upiekliśmy ziemniaczkina ognisku, w altanie zjedliśmy, na chwilę pojechaliśmy do brata.

            Na dziśbyły dość niejasne plany. A może spotkanie, a może obcinanie gałęzi. Oczywiściepo pracy Bardzo Osobistego Mężczyzny, bo pracuje dziś. Wyklarowało się, jakdostałam wiadomość, że jednak będą, widzimy się. Na szybko więc wyjęłam karczekna niedzielnego grilla, musi mi się rozmrozić i muszę go zamarynować. Ale ogrillu za chwilę. Mam z mamą jechać na cmentarz. I muszę odkurzyć samochód, bowoła o pomstę do nieba. A jutro nim wyruszamy do Buska Zdroju. Na chwilę. Akoniecznie moim, bo mam zapowiedziane, że jak będę marudzić, że prędkość nieta, to sama prowadzę, a ja auta mężowskiego nie lubię z wzajemnością. Wiecie,co ciekawego można zobaczyć w Busku, bo jedziemy w ciemno generalnie? To, żejadę z nim, wpadło mi do głowy generalnie przedwczoraj, zdecydowałam sięwczoraj. Więc też na wariackich papierach.

            A wniedzielę miał być grill. Zaplanowany jakoś półtora tygodnia temu. Najpierwopiewał na cztery osoby plus jedna Bardzo Wielka Postać w postaci 5miesięcznego uroczego chłopca. Potem rozrosło się o kolejne dwie z plusem,czyli większą już dziewczynką. No a jak się rozrosło, to zaprosiłam jeszczedwie osoby. I tak z małego przyjątka zrobiła się impreza. Ale fajnie. Dlategoteż dziś muszę zamarynować mięsko. Niech się „przeje”. Kiełbaska może poczekaćdo niedzieli. A sałatkę to chyba też w niedzielę, żeby była świeża.

 

            Z wieściciążowych: nie czuję się w ciąży. Jedynie brzuch mi rośnie. Reszta objawówposzła precz. Chyba, że na głodniaka myję zęby, ale to prawie standard był,więc nie ma co liczyć. Przypominają mi o niej tylko tabletki, które łykam wramach drugiego śniadania i drugiej kolacji i ciągła niechęć do mięsa.

8 komentarzy:

  1. Po notce widać, że pomimo tego zamieszania, to raczej szczęśliwa jesteś ;)A brakiem objawów ciążowych to się ciesz i nie chwal jeszcze dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, smaku mi narobiłaś na taki pyszny, apetyczny karczek z grilla... Oj, chyba się wybierzemy do teściów w tym celu:D A co do Buska to byłam tam jako dziecko z rodzicami i pamiętam jedynie park zdrojowy z wielką muszlą koncertową:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i narobiłaś mi chęci na grilla ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię, jak się coś dzieje, a ostatnio widziałam własną bramkę i własny ogród, więc to miła odmiana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie obeszliśmy Park, zrobił na mnie ogromne wrażenie wielkością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to brykiet, czy węgiel i choćby kiełbaskę zgrillować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. " Bardzo Wielka Postać postaci 5 miesięcznego uroczego chłopca" chce zaznaczyć Ciociu że za dwa dni ma już pół roczki czyli 6 miesięcy !!! a na grillu miał 5 i 3/4 !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odmładzam Go no :P

    OdpowiedzUsuń