poniedziałek, 15 marca 2010

Koniec sezonu

            W sobotęzobaczyłam śnieg za oknem. Po dość burzliwej wymianie zdań postanowiliśmyjechać do Kasiny na narty. I pojechaliśmy w niedzielę. Ja już pominę, że u mnieśniegu po kostki, u mojego Osobistego Mężczyzny śniegu jak na lekarstwo, a podrodze padał deszcz. Ale na górce śniegu dużo, nawet dosypywało regularnie.Pierwszy zjazd… koszmar… Stromo, muldy, lód, ja chcę do domu… A potem corazlepiej i lepiej. Kocham tą górkę. I ci, że to czerwona trasa ;). Nawet niezmarzłam, bo przecież ten mój nerw by mi tego nie wybaczył. Wśród białychgwiazdek i słońca zakończyliśmy sezon. Wracaliśmy znów wśród deszczu, coskutecznie umyło mi autko. Potem przez to mycie zamarzło i rano musieliśmyskrobać, ale cicho sza ;)

            Awieczorem… Wieczorem było ciepło i …

8 komentarzy:

  1. mnie pierwszy /fajnie to brzmi: "pierwszy" :))/ śnieg spotkał w piątek w nocy na autostradzie... przez weekend był spokój... do niedzieli wieczór... białe płatki lecące bez końca... niby pięknie to wyglądało przez okno, jak z familijnej opowieści wigilijnej, ale świadomość nieuchronnego poranka deko burzyła ekstazę estetyczną... a rano szufla w garść i jedziemy!... jakoś się trzeba z domu wydostać :)))... humor poprawiła mi dopiero kota wyproszona z domu na patrol... czarna kupa kłaków przedzierająca się dzielnie crawlem przez puchaty śnieg po /jej/ brodę... naprawdę fascynujący widok :))))...dobry humor dobrym humorem, ale ja już mam tego dość... nie chcę żadnych efektownych powrotów zimy, żadnych malowniczych widoczków przez okno... game over!...p.s. a jak ta kocica japę darła ze złości podczas tego przedzierania się... ma podobny gust do mojego... też nie cierpi zimy :))))...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykopywanie się spod domu jest mocno demotywujące... Ja na patrol wysyłam psa, ale ona kocha śnieg, najchętniej by się w nim zakopała, więc nie jest miarodajna :P

    OdpowiedzUsuń
  3. psica /która też wyszła/ to w ogóle dostała świra tegoż poranka... bardzo lubi zabawę w śniegu... z czystej zawiści /bo sam wtedy szuflą machałem/ zagroziłem jej aż zaprzęgnięciem do sanek :))))... no niestety... ja bardzo lubię i cenię ruch, szczególne na świeżym powietrzu... ale gimnastyki ze sprzętem klasy "śnieg - powietrze" wyjątkowo nie cierpię :))))...

    OdpowiedzUsuń
  4. Psica chętnie robi za łopatę i na łopacie chętnie jeździ, co odśnieżającym się wybitnie nie podoba, bo niby pies mały, ale to nadal te 8 kg więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łeee... żadnych pikantnych szczegółów? Fajnie, że weekend się udał ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A od czego jest wyobraźnia?? ;) Poza tym nawet blog dla dorosłych nie przyjmie tego, co się działo ;)

    OdpowiedzUsuń