niedziela, 14 lutego 2010

Zacofanie monogamistyczna

            Corazwięcej osób żyje w wolnym związku. I przestaje on oznaczać tzw życie na kociąłapę, czyli szczęśliwe życie pod jednym dachem bez ślubu. Nazywają taknatomiast związek, w którym ma się stałego partnera, a obok tego pozwolenie naspotykanie się z kim się chce. No naprawdę niedzisiejsza jestem, bo nierozumiem. O jakim związku mówimy? Co łączy takich ludzi? Chyba tylko kasa, boprzecież nie miłość. Jak się kocha to się nie łazi po innych łóżkach. Jakzależy to nikomu nie wpadnie do głowy, żeby zaproponować spotykanie się z kimśinnym. Bo jak można się dzielić, kimś, kto jest partnerem. Szczoteczki dozębów, gąbki i partnera się nie pożycza. Nigdy. Bo zawsze wyjdzie z tego jakiśsyf.

            Jestemstrasznie egoistycznie, zacofanie monogamistyczna. Wbrew przesłaniomhistorycznym i uwarunkowaniom biologicznym. Ale brzydzi mnie zwyczajniemożliwość, że po wspólnej nocy on pójdzie do kogoś innego i że ja jeszcze na topozwolę. Brzydzi mnie oficjalne przyzwalanie na kochanki. Odrzuca mnie takibrak szacunku do samej siebie. Chcę mieć wyłączność. Wyłącznośćprzypieczętowaną fizyczną bliskością, zaufaniem. Tym, że tylko dla siebie inikogo pomiędzy nie ma. Lubię tą moją monogamię z połączonymi dłońmi,oznaczającymi związek, a nie stado…

20 komentarzy:

  1. Tak naprawdę ostatnie zdanie mówi wszystko za siebie ... Niestety ile ludzi tyle charakterów i tyle podejść do pewnych spraw , to co niestety albo stety dla nas nie pojęte dla nich jest codziennością od to życie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest naprawdę wiele historii i każdą staram się zrozumieć, ale czasem no zwyczajnie nie mogę... Choć nie oznacza to, że potępiam na amen..

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię monogamię... tzw. wolne związki oparte są moim zdaniem nie zawsze na kasie, a często chyba na przyzwyczajeniu i wygodzie. No cóż, ale takie życie i ile ludzi tyle sposobów na życie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to za przyzwyczajenie, jak jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już jest ustalone, że z innymi jest ok itd? Paranoja

    OdpowiedzUsuń
  5. ~http://magnoliowacami.blog.onet.pl/15 lutego 2010 19:30

    związek to związek, byle było w nim poczucie bliskości akceptacji i zaufania, jak tego nie ma wspólny dach, łóżko, czy rodzina nie pomogą...pozdrawiam Cami

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale tak można nazwać każdy, nawet chory układ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wychodzi na to, że ja też jestem niereformowana i zacofana. Dlaczego? Bo również nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Czegoś bo nie umiem tego inaczej nazwać. Dla mnie to jest dziwne i nie rozumiem osób, które się na to zgadzają. I to wcale nie jest miłość.Jak się czujesz?!?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dobrze, że jeszcze kilka osób uważa jak ja :) Nudzę się jak mops, bo niby wszystko ok, a twarz ciągnie, więc wychodzić nie mogę... Rozważam nawet uszycie sobie sukienki ;) A maszyny nie tykałam od paru ładnych lat po tym, jak przeszyłam sobie palec...

    OdpowiedzUsuń
  9. a co to jest chory układ? prawda że to względne?...Raczej skłaniałabym się do tego, że czasy sprzyjają dychotymicznym postawom. Z jednej strony ludzie z świadomością własnego istnienia , z drugiej strony... płytki pełen blichtru światekpozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasne, że względne, a ludzie są od tego, by jasno określać swoje wartości i to o to chodzi. Bo mówienie o związku np jak on ją bije, ale ona czuje się bezpiecznie bo daje kasę, jest już przekłamaniem pewnym, prawda? Ile ludzi tyle definicji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam to samo. Przyzwolenie na zdradę? W głowie mi się to nie mieści. Dla mnie to chore, obrzydliwe i nie ma nic wspólnego z miłością. Zbyt szanuję siebie i bliską osobę aby dopuścić do takiej sytuacji. Lubię ten intymny świat który łączy mnie i mojego ukochanego, a wolny związek traktuję jako ten w którym partnerzy się nie ograniczają np : pod kątem spędzania wolnego czasu czy światopoglądu( nie chodzi tu seks się z kim popadnie bo to żaden światopogląd). Wolny związek tak jak tu jest napisane może również oznaczać mieszkanie z partnerem bez ślubu dla mnie to jest ok, jeśli partnerzy są sobie wierni a ślub nie jest im potrzebny do szczęścia mają takie prawo. Natomiast mam poczucie, że trzecia osoba która wtargnie między dwoje kochających się ludzi może wszystko popsuć, dlatego tak ważna dla mnie jest monogamia. Jeśli się kogoś naprawdę kocha związek monogamiczny wbrew różnym przesłankom jest nie tylko możliwy, ale też daje ogromną satysfakcję i więź niedostępną dla innych par.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako mężczyzna powiem, że jestem tylko i wyłącznie za związkiem monogamistycznym, gdzie jest mąż i żona, gdzie jest między nimi prawdziwa miłość, a nie zauroczenie lub zafascynowanie. Nie rozumiem zachowania tych ludzi. Nie mam zamiaru ich oskarżać, bo co to zmieni?, to ich życie, ważne jest to, żeby ktoś kto poszukuje miłości nie trafił na kogoś podobnego. Jestem sam w tej chwili, ale wolę trochę poczekać na kogoś wspaniałego niż rozdrobnić i dać się okaleczyć moralnie, duchowo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. facet nie jest przystosowany do monogamii, możecie się zarzekać (faceci), ale wiem jak jest, ładniejsza kobieta i poszło... wolne związki to jest to, choć mam pewne zasady i nie pukam dziewczyn moich kolegów ;) świat się zmienia cały czas i to co dawniej było tematem tabu, dzisiaj nie jest. ewolucja drodzy państwo...

    OdpowiedzUsuń
  14. w pełni podzielam

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgodnie z tym co piszesz, właśnie zaprzeczasz ewolucji i cofasz jej osiągnięcia, wracając do jaskiń, gdzie facet-neandertalczyk skinął i miał każdą kobietę. Nie widzę w tym nic z ewolucji, jedynie z wygodnictwa. A żona koniecznie dziewicą ma być, tak?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze napisane, bo istnieje coś takiego jak wolność w związku, choć wielu zaprzecza, ale widocznie nie trafili na tą właściwą osobę. Bo wtedy monogamia jest naturalną koleją rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  17. Podpisuję się pod każdym słowem. Poza tym można zranić też drugą osobę, ale dziś mało kto na to patrzy, prawda? Skarb taki mężczyzna jak Ty i życzę Ci kobiety, która to doceni :)

    OdpowiedzUsuń