piątek, 27 lutego 2009

Znowu do szkoły...

            Jutro znówszkoła. Naprawdę mam jej dość. Sama chciałam, wiem. Głupia byłam, ale za błędysię płaci. Jestem tą szkołą zmęczona, zwyczajnie zmęczona. Weekend za weekendemmi mija na siedzeniu w niej. Tak, wiem to inwestycja w moją przyszłość, ale…Mam dość tej inwestycji. Ale jeszcze tylko ten tydzień i następny i już będązjazdy co dwa tygodnie. Trochę wyhamuję. Bo na razie lecę na najwyższychobrotach bo ktoś mi podprowadził hamulce i nie mogę się zatrzymać. Sporo osób unas cieszy się, że zjazdy są co tydzień. Bo to fajne jest. Tak, tylko one niepracują i te zjazdy to ich jedyne wyjście i zajęcie. Ciekawe swoją drogą jakmożna żyć i pozwalać, żeby rodzice za studia płacili… I to podyplomowe…

17 komentarzy:

  1. Jak ktoś nie ma skrupułów.......... to wszystko można.....pozdrawiamwww.dirt-devil.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. ~zaczarowana123427 lutego 2009 23:13

    przecież sama na początku roku akademickiego w swoich postach się cieszyłaś na te zjazdy...i nie oceniaj ludzi tak jednoznacznie to ich wina, że nie mają pracy?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawsze jest to zle gdy rodzice oplacaja studia przeciez jest wiele osob ktorzy to wlasnie dzieki rodzica studiuja a to przeciez inwestycja rodzicow w swoje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko co potem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale już się nie cieszę.... I nie oceniam braku pracy tylko bezczelność wyciągania grubej kasy od rodziców na studia, których podejmować nie trzeba. A wierz mi, jak się chce zapłacić za studia to każdą pracę się weźmie i jestem przykładem, że można.

    OdpowiedzUsuń
  6. Studia studiami, ale i tak uważam, że wyciąganie grubej kasy jest bezczelnością, jeszcze zrozumiem to na początku studiów, ale potem... A na podyplomowych to już żerowanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK! Każdy kogo znam i chce pracować pracuje, jakoś znaleźli pracę, rozpoczęli włąsną działalność, ogólnie coś robią i mają z czego żyć. Okres bez pracy może trwać kilka miesięcy ale jeżeli trwa lata to znaczy ze ten ktoś pracować nie chce, zwyczajnie nie chce pracować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, ale dziecko się ma całe życie - więc dlaczego mu nie pomagać? Jak rodzice mają pieniądze i chcą je dać na studia to nie widzę problemu. Zresztą - część ludzi chce się kształcić aby zrobić jakąś tam "karierę naukową" poświęca czas na badania, studiowanie literatury itp - a w takiej sytuacji ciężko to pogodzić z "normalną" pracą. Część osób studiuje dla papierka dającego wyższe zarobki - czego też nie wolno potępiać. Jeszcze inni traktują studia podyplomowe jako wyzwanie. Ile ludzi - tyle motywacji. Nic nigdy w życiu nie jest tylko czarne, albo tylko białe. Już kolejna notka w której ostro stoisz za jedną z tych barw i jakby nie jesteś gotowa dopuścić innych opcji. Ja się zgadzam że istnieją nieroby które "niby" studiują a tak naprawdę nic nie robią tylko pasożytują na rodzicach, ale skoro obydwu stronom to odpowiada to nie ma co się "wtrącać" dając takie opinie a nie inne...

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzisz, ja studiuję, jestem na studiach co tydzień i nie są to studia proste, łatwe i przyjemne, bo coś na nie też trzeba zrobić i się nauczyć. Dodatkowo pracuję w normalnej pracy od 7 do 15. Co dzień wstaję o 5.20 i trzy godziny spędzam na dojazdach i dojściu do domu. W pracy też nie siedzę i nie piję kawki. Wkręciłam się jeszcze w dodatkowe zajęcia, które zajmują mi czas po tak zwanych godzinach. Więc uwierz, wiem doskonale co to znaczy godzić wszystko. I wstyd by mi było ciągnąć kasę od rodziców bo tak byłoby łatwiej. A na sam koniec, to są moje opinie, nie każdemu muszą się podobać. I widocznie jestem już stara, że trzymam się własnych poglądów a nie zmieniam jak chorągiewka na wietrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pracuję ze studentami i z tej perspektywy mogę powiedzieć ze tych którzy powinni być na studiach jest średnio ok 5% reszta to ludzie którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć Pewnie spora część z nich pasożytuje na rodzicach ale to że obu stronom to odpowiada nie zabiera mi czy komukolwiek innemu wyrażania swojego negatywnego zdania na ten temat.PS. Ludzie którzy chcą się naprawdę uczyć robią to zawsze za swoje pieniądze bo ci którzy pasożytują na rodzicach nie mają dość wytrwałości do prawdziwego rozwijania się...

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe nie chodzi tu o zmienianie poglądów tylko o dopuszczanie innych opcji :) a zwróciłam na to uwagę tylko dlatego że wcześniej tak "kategorycznie" nie pisałaś :) Przynajmniej mi się tak wydaje - mogę się mylić. Co do tematu nie będę się spierać bo sama studiuje i pracuje :D Co prawda sezonowo pracuje ale zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. lol ja się zaliczam już do przeciętnych studentów bo właśnie pracuje (sezonowo, ale zawsze) i nie ma czasu na naukę... a na pierwszych latach studiów bez balastu pracy szło mi dużo lepiej... może i wymówka, ale bez wolnych weekendów, świąt i wakacji ciężko odpocząć. A niestety na oceny 5.0 trzeba sobie też zapracować - a będąc na pełnych obrotach non-stop się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisałam tak w pewnych tematach, zastanawiające jest natomiast to, że w niektórych pisanie czarne i białe nie budzi takich emocji jak w kwestii kasy i wyłudzania jej

    OdpowiedzUsuń
  14. Do tego właśnie służą stypendia żeby nie musieć iść do normalnej pracy bo taką da się pogodzić tylko z zaocznymi. I tu wracamy do sedna posta w którym chodziło o ludzi będących na studiach podyplomowych (podkreślam zajęcia w weekendy) którzy cały tydzień nie robią nic!!! I jakoś do mnie nie przemawia wymówka ze pracy nie ma bo jak sama widzisz na studiach da się pracę znaleźć a co dopiero po nich. Przecież ci ludzie już maja pełnowartościowy zawód i całe 5 wolnych dni!!PS Nie do końca się zgodzę z tym, że praca na studiach musi powodować spadek ocen i mógłbym tu postawić swój przykład bo pracowałem całą szkołę średnia i studia(dzienne) a na dyplomie mam 6.0 ale ja podobno dziwny jestem... wiec nie wchodzę w dyskusję na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
  15. Możliwe dla mnie to "wyłudzanie kasy" nie jest niczym strasznym. Nie wszystkim ludziom sie udaje żyć samodzielnie (czasem z braku chęci i inicjatywy :P), czy jest dobre czy złe? Zależy od przypadku. Nie zawsze to bym nazwała wyłudzaniem. Nie chce się tu zapędzać i bronić ludzi którzy żyją na koszt rodziców. No ale skoro tacy są, to niech sobie żyją, póki nie kradną i nie mordują aby zdobyć pieniądze, lub póki jakoś siłą nie wymuszają kasy od rodziców, to mi nie przeszkadzają. Na pewno z pomocą materialną od rodziców jest im łatwiej :) Oby tylko z tego skorzystali i szli do przodu. Mnie denerwują "nie wykorzystane" okazje :P Zwłaszcza ze sama ciągle okazje przegapiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zależy od studiów :] Przez przeciętnego studenta rozumiem takiego który ma średnią ok. 4,5 przy skali ocen do 5.0. Ciężko nie być najlepszym :/ A stypendium naukowe mam. No ale sorry, nie jestem wstanie w krk wyżyć za 500zł. W ubiegłym roku miałam stypendium ministra, no ale niestety z takimi ocenami jak mam teraz to mogę tylko marzyć :/ Plus nie mam czasu na badania i referaty :/ Są studia "lajtowe" na który można sobie przebomblować (nie mówię ze takie były Twoje), wiem bo jedna ludzi z innych kierunków też znam... A co tu powiedzieć, nie jestem osobą wybitnie zdolną czy inteligentną więc czasu na naukę potrzebuje dużo :] Siłą rzeczy jeśli go nie mam - uczę się gorzej.W każdym razie wybrałam taką a nie inną drogę i nie powinnam narzekać bo nie jest najgorzej. Grunt że idzie jakoś powoli do przodu :) Za pół roku obrona i koniec xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Życie na koszt rodziców po osiągnięciu pewnego wieku i branie od nich kasy na studia czy cokolwiek innego jest wyłudzaniem, bo wszak nie wywalą dziecka na bruk. To działanie na emocje, wampiryzm emocjonalny prowadzący do opróżnienia kieszeni. Czyli de facto gorszy od kradzieży, bo to krzywda wyrządzona najbliższym. Z premedytacją.

    OdpowiedzUsuń