Długo się opierałam. Silna byłam nawet wtedy, gdy stałam pod wielką reklamą książki w oczekiwaniu na autobus. A okładka naprawdę piękna. Biała, z niebieskim berłem oplecionym smokiem. Wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale opis też przeczytałam. Pominę, że wystarczyło mi pierwsze zdanie o złodzieju. No cóż, słabość posiadam do tego typu bohaterów, niczym niewytłumaczalną i nieuleczalną, jak sądzę. Ale opierałam się. Wszyscy pisali, że to trylogia, ale ja już widziałam rozrastające się trylogie. Ta też nie była wyjątkiem i będzie miała 4 tomy. Nie wiem, czy tak trudno zerknąć na stronę autora, zanim się powie coś na temat ilości książek. Dobrze, nie o tym chciałam. W końcu kupiłam i...
Cinda Williams Chima zabiera nas równocześnie do dwóch światów. Do miasta, gdzie panuje bieda i ubóstwo, gdzie młodzi ludzie, jeżeli nie uciekają się do przestępstwa, nie mają za co żyć. Tak właśnie żyje Han Alister, do niedawna Bransoleciarz. Były przestępca, usiłujący utrzymać rodzinę. Przy okazji wpadający w kłopoty z magami, czyli drugim światem. Światem bogaczy, królowej i następczyni tronu, których z całego serca nienawidzi, choć ich nie zna... Czy aby jednak na pewno?
Lekka fabuła, szybko zmieniająca się akcja. Pełno domysłów pojawiających się między wierszami. Część mi się sprawdziła. Na resztę muszę poczekać, aż przeczytam Wygnaną Królową. Już czeka na półce. Lektura zdecydowanie na ponure wieczory. Zamienia szary świat wokół w kolorową przygodę. Zdecydowanie nie polecam komuś, kto szuka wielkiej magii, wielkiego romansu, czy wielkich intryg. Choć może z intrygami nie do końca.
To już chyba wiem, co sobie zażyczę pod choinkę:) Stertę książek:)
OdpowiedzUsuńJa to bym musiała zażyczyć sobie ciężarówkę ;)
OdpowiedzUsuń