piątek, 6 maja 2011

Niechciejstwo

    Ogarnęło mnie niechciejstwo. Nie chce mi się nic. Zupełnie nic. Czytanie mi jeszcze jako tako wychodzi, ale jak przerwę na trochę dłużej, to nie chce mi się do niego wracać. Nie mam pomysłu na siebie na obecny czas, a co gorsze nie mam ochoty go szukać. Trwam sobie w czterech ścianach, z kotem, jako towarzyszem niedoli (jakiej niedoli, głupia kobieto, cały dzień można się wylegiwać, prych). Życie przepływa jakby obok mnie, relacjonowane przez osoby stykające się ze światem zewnętrznym. Gdzieś coś się toczy, coś się zmienia. A ja nadal taka sama, może bardziej humorzasta i zniechęcona, może trochę grubsza…
    Może jakbym na chwilę wyszła, to by coś zmieniło… Ale mi się nie chce… Zamknięte koło.

9 komentarzy:

  1. Oj tam, przynajmniej sobie odpoczniesz:) Też mam czasem takie dni, że jak nie muszę nigdzie wychodzić, to zaszywam się w łóżku z książką i laptopem, (i oczywiście kotką moją, która pomrukuje z zadowolenia, że w pościeli jest jej ciepło) i nosa nie wyściubiam. Niestety, takie błogie chwile zdarzają się ostatnio nader rzadko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja niestety tak odpoczywam od 29 marca i mi bokiem wyłazi

    OdpowiedzUsuń
  3. ~szkarlatnywilk.blog.onet.pl8 maja 2011 10:11

    Ja z kolei mam odwrotnie. Plany, plany i jeszcze raz plany. Trzeba wyjść na świat, siedzenie w domu jest niezdrowe, w domu ludzie umierają!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda tylko, że moje pozwolenie na chodzenie kończy się na ogrodzie własnym... i to na parę minut... Byle potem znów się położyć...

    OdpowiedzUsuń
  5. sercezkamienia@onet.pl9 maja 2011 11:15

    U... takie niechciejstwo może przerodzić się w mega wielkie "nie chce mi się nic" a to już nie fajnie. Może.. powinnaś oprócz czytania znaleźć sobie jakieś wciągające zajęcie nie wymagające wychodzenia z domu? Ja jak byłam uziemiona i 3 miesiące po wypadku leżałam plackiem w łóżku namiętnie grałam w wyścigi samochodowe - wiem mało dojrzałe - ale wciągające i utrzymujące poziom adrenaliny na zdrowym poziomie. Oglądałam filmy.. Pogoda robi się piękna.. zapowiada się udany, pogodny maj.. może jakiś leżak na podwórku i dobra lekturka? Czarna Mamba

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi również podoba się pomysł z leżaczkiem w ogródku:) zawsze trochę powietrza i słońca nastraja optymistycznie - a skoro leżaczek, więc pan doktor nie powinien mieć nic przeciwko;););) co do wyścigów samochodowych, to już kwestia własnego uznania;)Tak więc trzymam za Was kciuki, żeby leżenie się opłaciło i najgorsze chwile szybko minęły i abyś z pięknie zaokrąglonym brzuszkiem mogła się udawać na chociaż krótkie spacery;):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. To wszystko co piszecie to prawda i dziś zamierzam wybyć na powietrze, zresztą wczoraj dzielnie pilnowałam ogniska, jak mój piekł ziemniaki z moją mamą (potem padłam spać o 9). Wcześniej się nie dało, bo ziąb straszny. Nie nudzi mi się. To po pierwsze, bo robić zawsze coś mam. Ale to nie aktywność, a tego mi brakuje. Brakuje mi samochodu, brakuje mi przestrzeni, lasu, chodzenia, pracy też mi brakuje... I jeszcze paru fizjologicznych rzeczy też :P

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Czarna Mamba10 maja 2011 10:09

    Drogi Aniołku.. teraz Twoja życie wygląda jak lokata :) inwestujesz to co masz.. czyli siebie, swój czas i brak aktywności żeby za jakiś czas zebrać zyski - być szczęśliwą mamą małego różowego bąbelka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Angel Oscuro11 maja 2011 14:11

    :) teraz mogę chodzić, więc leżenie jest takie fascynujące ;)

    OdpowiedzUsuń