Moje życienabiera tempa. Dziś mąż zaskoczył mnie wiadomością, że dokumenty powinny byćgotowe za 4 miesiące. Czyli wtedy możemy zacząć budowę. Owszem, ostatnie dnimyśleliśmy o tym, ale nie spodziewałam się tak szybko. W piątek jedziemy dobanków popytać o naszą zdolność kredytową. Nie śmiałam nawet marzyć, że będzieto poważna rozmowa, a nie rekonesans na przyszłość. Dziś to się zmieniło.
Czekałam natą wiadomość długo. Planowałam, myślałam, marzyłam. Teraz mam. Z pieniędzmibędzie krucho, męża pewnie prawie nie będzie, co w połączeniu z tym, że chcemy się starać o dziecko będzie koszmarem.A jednocześnie to kolejny spory krok do samego razem. W związku z tym jeszczenie zdecydowałam, czy się cieszę, czy jestem przerażona.
powodzenia dacie sobie radę - powiem przekornie "pieniądze to rzecz nabyta" więc jak trzeba to się znajdą , może nie tyle co trzeba, ale sie znajdą
OdpowiedzUsuńZnajdzie się tyle, ile trzeba. Ale zawsze pozostaje pytanie o koszt
OdpowiedzUsuńna wariackich papierach :)
OdpowiedzUsuńTo ja się cieszę dla Was - a Ty jak chcesz to możesz być przerażona, ale chyba też lepiej się cieszyć - dacie radę :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - nie zakładaj że staranie się o dziecko bedzie koszmarem bo sie nim stanie :) i nie staraj sie specjalnie...odstaw anty...i poprostu badzcie i zyjcie razem:) Popatrz ze jak meza nie bedzie to bedzie samotnie...a jak bedzie to tesknota zawsze wzmaga namietość ;) nie staraj sie - kochaj sie:) a Dziecko samo przyjdzie w odpowiednim czasie :* wiem co mowie :) mam doswiadczenie...Po drugie - Aniołku gratulacje i głowa do góry - nie takie rzeczy zniosłaś - a budowa to radość nawet jesli meczaca...za to jaki efekt potem :P Po trzecie - zawsze znajdzie sie miejsce w pomarańczowo żółtej kuchni, kubek gorącej herbaty, dwoje uszu (no moze czworo jesli z małym człekeiem na rękach) i czas by wysłuchać żali i trosk a świat odrazu nabierze barw a Ty siły ... :) uszy do góry :*
OdpowiedzUsuńNie staranie, tylko że jego nie będzie :P bo staranie to przyjemne jest :) Tylko brak czasu mnie przeraża i tyle, wiesz, przyzwyczaiłam się do obecności :) A niedługo sama będę miała swoją kuchnię, jeszcze nie wiem jaką ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowałam się jednak byc przerażona i mi nie mija
OdpowiedzUsuńNie do końca, bo wiedzieliśmy, że to nastąpi, to nie jest szybko. Tylko w głowie przerażenie
OdpowiedzUsuń