Ogarniam prezenty na koniec roku dla:
- pań z przedszkola - mam już kubki, trzeba dokupić coś słodkiego i kwiatka
- dzieci - mam już książki, jestem w trakcie zamawiania personalizowanych kubków dla tych, którzy z przedszkola odchodzą
- nauczycielki tańca - dziś zaczęłam i skończyłam fotoksiążkę z przedstawienia - ciekawe, czy się spodoba.
Poza tym trochę ogarniam ogródek, sporo dom, bo siedzę z chorą Córą. W niedzielę obudziła ją gorączka, przeleżała cały dzień, padła na nos o 19, śpiąc w dzień jeszcze dwa razy. Wstała po 7, pojechaliśmy z Synem do przedszkola, a popołudniu do lekarza. Zapalenie gardła i krtani, antybiotyk. Już ją nosi, ale podejrzewam, że to działanie leków.
A co do wiadomości. Odezwał się do mnie Marek. Tak, ten Marek. Że tak nam się rozeszło pisanie, bo ja miałam dość, a on też miał zły czas i może byśmy razem nadal pisali. Gwoli wyjaśnienia dodam, że napisałam mu, że może wydać książkę ze współfinansowaniem, ale bez mojego nazwiska. Tą wcześniejszą, nie tą, co pisaliśmy, nie było mowy o żadnym dość, przesycie czy coś. I on już nie odpisał. Długo myślałam, co zrobić, biłam się z myślami, aż w końcu doszłam do takich oto wniosków:
1. nie piszę własnej, bo nie mam czasu
2. nie wierzę we własną, bo nawet głupiego "odwal się" nie dostałam w odpowiedzi
A potem przyszło jeszcze jedno olśnienie. Nie każdy ma prawo odejść z mojego życia bez wyjaśnienia i do niego po prostu wrócić.
Teraz myślę, czy mu napisać wersję z olśnieniem, czy okrojoną ;) bo wszak to była moja wina, bo ja zła kobieta jestem ;) Bo odpisać jednak wypada.
Idę ogarniać własny odpoczynek, leżak czeka.
Jakie u was ładne prezenty się zapowiadają :D
OdpowiedzUsuńSię jest skarbnikiem to se można ;)
Usuń