poniedziałek, 11 czerwca 2018

Czynna podglądaczka

Miałam jechać na targ tylko pooglądać. Bo w tamtym tygodniu mama upatrzyła taką biało czerwoną różę w paski i chciałam ją zobaczyć. I surmię też widziała. Nie zabrałam ze sobą dużo pieniędzy. Osobisty mi nie dał, bo przecież jadę obejrzeć. (Ironii w głosie nie słyszałam, znaczy nie chciałam słyszeć) W sumie miał rację. Że mi nie dał. Bo by mi ręce się po ziemi włóczyły. Kupiłam i różę i surmię i jakieś dzwonki, nie wiem, jak się nazywają. Do tego 6 kilo truskawek w skrzynce. Na szczęście najpierw odniosłam większe krzaki do auta (róża jechała na wycieraczce pasażera, a kończyła się na zagłówku fotela pasażera).
No dobra, Osobistemu kupiłam też koszulę. Za całe 20 złotych, na kwiatki wydając 60. Ale koszula z końcówek serii, kiedyś też mu kupiłam i dobrze się trzyma, więc kupiłam kolejną.

A na liście do sanatorium mamy numer 81.


4 komentarze: