piątek, 22 września 2017

Odgrzewane kotlety czyli Wesoła rozwódka Iwona Czarkowska

Iwona Czarkowska
Wydawnictwo Replika
2017 rok
352 str

Alicja jest w trakcie rozwodu, przyzwyczajania się do wynajętej kawalerki, zamiast świeżo wybudowanego domu i faktu, że jej mąż zostanie ojcem dziecka swej kochanki. Do tego nie ma pracy. Recepta na depresję? A jednak nie. Można porażkę przekuć w sukces, stanąć na nogi nie zwariować. Choć może nie do końca?

Lubię Grocholę. Naprawdę lubię, a Nigdy w życiu wręcz kocham. Kobieta po przejściach, co chce budować życie na nowo, to jest to. Ale zaraz, zaraz, tu Czarkowska, tu Grochola, o co chodzi? Otóż o to, że miała wrażenie, jakbym czytała gorszą wersję Nigdy w życiu, przynajmniej chwilami. Matka, która zawsze wie lepiej, i facet, który "tak całuje" powodowało u mnie deja vu. I o ile mogę przejść do porządku dziennego nad domem wybudowanym w rok od kupna działki (oby gdzieś były takie cuda, że się tak da), to takie ewidentne odniesienia bardzo mnie rażą. Alicja nie lubi odgrzewanych kotletów, ja też nie bardzo.
Książka ogólnie jest niezła. Może chwilami za chaotyczna, za szybko się dzieją pewne rzeczy, głównie urzędowe, ale jednak można się przy niej rozerwać. Nie ma tam zawrotnej akcji, wymagającej myślenia, ot, oderwanie od rzeczywistości, trochę śmiechu i lekka rozrywka. Lekki, nienachalny romans i wątek z psem zdecydowanie zapisuje się na plus.
Czy polecam? Na jesienną chandrę, na chwilę relaksu, bez większych wymagań.

12 komentarzy:

  1. Na chandrę biorę :) Od zaraz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytałam poprzednią powieść autorki, Damę z kotem i jakoś mi nie podeszła :)No,zdarza się, jest tyle książek, że każdy coś wybierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej naczytałam się wiele o podejściu do zwierząt i podziękuję przed wzięciem w rękę.

      Usuń
  3. Chyba podziękuję ;) Pomijając już fakt, że mam ok. 25 nieprzeczytanych książek na półce, na które patrzę ze szczęściem i żądzą w oczach - jak smok z "Hobbita" na złote monety ;)

    Choć chętnie bym przytuliła lekką i przyjemną (nie głupiutką!) książkę z tych "w sam raz na słotę". Na razie szukam bez rezultatów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekka, przyjemna i niegłupiutka? Szukasz trzech? A poważnie, to nic mi do głowy nie przychodzi, bo ostatnio albo romanse historyczne, albo jakieś dołujące ;)

      Tylko 25? :P

      Usuń
    2. Rzymskie odcienie miłości są fajne, w raz na słotę, śmieszne, lekkie, ale dobrze napisane

      Usuń
    3. Najbliżej lekkich, przyjemnych i zdecydowanie niegłupiutkich był "Drobny kłopot", jaki ostatnio czytałam. Choć czy ja wiem, czy on był lekki... No ale nie czepiata się, był najbliżej.

      25 to dużo, zwłaszcza kiedy pożyczało się coś czy kupowało i czytało od razu ;) Teraz zaczynam chomikować.

      Usuń
    4. Zerknęłam na recenzje i opis tej książki. Może kiedyś, ale póki co, mówię zdecydowane "raczej nie" romansom ;) Zwłaszcza polskim :)

      Usuń
    5. A to ja zawsze więcej miałam, niż nadążałam czytać. To nie mam lekkich i przyjemnych ;)

      Usuń
  4. Nie czytałam nic Grocholi i być może dlatego odebrałam powieść pani Iwony zacznie bardziej pozytywnie od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, ta książka jako całość nie jest zła, ale te fragmenty bardzo mnie raziły

      Usuń