piątek, 6 czerwca 2014

Porzuciłam dziecko

Na wstępie zaznaczę, że jak ktoś oczekuje wstrząsającego wpisu, to niech wyjdzie, bo nic z tych rzeczy. Chwytliwy tytuł i tyle. A chodzi o to, że porzuciłam dziś dziecko w przedszkolu.
A było to tak:
Wczoraj byłam z Córą u pani doktor i dostała pozwolenie pójścia do przedszkola, bo zdrowa. Chciałam ją posłać w poniedziałek, ale dziś wstała i oświadczyła, że jedziemy do dzieci i do przedszkola. Po obiedzie więc zapakowałam się z nimi i pojechaliśmy.
W przedszkolu 3 dzieci i 2 panie, uroki popołudnia. Od razu wybrała sobie naklejkę nad wieszak, poszła z ciocią na plac zabaw i nawet się na mnie nie obejrzała. Zabrałam Syna i pojechaliśmy na budowę. Parapety sobie obejrzałam, fajne są, każdy inny, ale to urok kamienia. I zrobiłam never ending story, czyli posprzątałam. Sprzątanie na budowie to syzyfowa praca, ale przynajmniej gruzu już nie ma.
Ale, ale... Wchodzę Ci ja na tą budowę, a tam... już nie pustaki, już nie gołe ściany. Nie, nie, tynkarze jeszcze nie weszli. Ale ja wczoraj dostałam wstępny projekt wystroju i powiem Wam szczerze, zobaczyłam w tych ścianach dom. Jak ktoś chce więc mieć dom z duszą, piękny, artystyczny i wysmakowany, to zapraszam do Artysty przez duże A. Kiedyś poświęcę jej osobną notkę, bo naprawdę warto. Artisio Design mogę polecić z zamkniętymi oczami. Ja, jak zamykam swoje, widzę nasz dom, nasz piękny dom.
Wracając do przedszkola. Osobisty ją odbierał, oczywiście zostawiłam fotelik w przedszkolu. I co się okazało? Że panie wzięły dziecko me na huśtawkę i to dziecię im padło. Zapomniałam powiedzieć, że huśtawka zabija, ale też mi do głowy nie przyszło, że pójdzie do cioci na kolana i że rzeczona ciocia ją weźmie. Ale ilość dzieci pozwalała na takie indywidualne podejście. Przespała się godzinkę. I zaliczyła pierwszy przedszkolny płacz. Bo ona nie chce iść do domu!!! Oby tak dalej :)

2 komentarze: