poniedziałek, 2 czerwca 2014

Parapetówka i jeszcze coś

Parapetówę możemy robić. Bo jak się ma parapety, to można, prawda? :P No to my mamy, zamontowane w sobotę. Co prawda tylko te marmurowe, plastikowe do kotłowni i garażu nie dojechały, co mnie niepomiernie dziwi, ale cóż ja mogę. A w kotłowni bawić się nie będziemy, to no, tamte wystarczą. A tak poważnie, po 10 planujemy tynki, ciekawe, czy się uda, bo urlopu brak, delegacja w planie kolejna, a ja siedzę w domu, bo Córa po raz drugi w przeciągu miesiąca ma anginę.

Czasem czuję się, jak samotna matka. Osobistego nie ma, albo nie ma go bardziej. Wstaje o 5.40, jedzie do pracy, pracuje do 15 i jedzie na budowę, w domu jest koło 19, dzieciaki do kąpania, spania i tyle go mam. Wszędzie sama, czy to lekarz, czy rekonesans przedszkola. Jeszcze teraz te wyjazdy weszły, to już w ogóle sama. Brakuje mi go strasznie, tęsknię, chciałabym, żeby po pracy był. A nie mogę tego powiedzieć, bo budowa też ważna. I tak się miotam sama z sobą. Trudno mi jest to wytrzymać, jestem zmęczona psychicznie i fizycznie. Kolejny ciężki czas między nami, bo oboje zmęczeni do granic  możliwości. Zaczynam wątpić, czy przeżyjemy tą szarpaninę jako całość. Cholera, no... Córa tęskni, w dzień przyjazdu Osobistego obudziła się o 4, bo musimy jechać po tatusia... Nie je, jak go nie ma, spać nie chce iść, jak przyjeżdża, bo jej go brakuje. A ja wszystko sama, bo on zmęczony. I nawet pretensji nie mam, tylko w wannie zasypiam. I jakoś tak nam źle między sobą czasem. Kurna, zmęczenie niszczy ludzi. Cholera jasna, jak to przetrwać, bo ja już nie wiem. Kochamy się straszliwie, ale zmęczenie daje w kość i ta niepewność, kiedy, co, jak. Bo jak ja mam coś zaplanować, jak on się potrafi dowiedzieć w poniedziałek o 15, że leci we wtorek rano. I raczej nie może odmówić, bo sam jest na stanowisku. Przynajmniej mam jedno z głowy, bo nie jestem zazdrosna o tą jego szefową. Dobrzy są, to razem jeżdżą, tylko czemu tak często...

18 komentarzy:

  1. I w takich chwilach przychodzi mi do głowy pytanie czy warto budować dom kosztem małżeństwa?
    Dlatego ja mężowi powtarzam, że owszem, fajnie jakby zarabiał te kilka tysięcy więcej ale tyle co teraz mamy nam wystarcza. Wolę mieć mniej pieniędzy ale żeby pracował w normalnych godzinach i chociaż te kilka godzin w tygodniu był w stanie sam posiedzieć z Gabi. Gdyby nam nie wystarczało to wiadomo, że co innego. Ale skoro dajemy radę to po co się szarpać.

    Cóż, Wam jedynie mogę życzyć abyście jednak przetrwali. Razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobisty pracuje w normalnych godzinach i jakby nie budowa, byłoby popołudniami, owszem, delegacje wchodzą, przy czym za to ma wolne następnego dnia. Dom był naszą współną decyzją. Niestety teraz, na finiszu obojgu nam brakuje sił, głównie przez Syna, brutalne, ale prawdziwe, troszkę się przeliczyliśmy z dwójką dzieci z małą różnicą wieku i budową. Budowa nie zawsze jest kosztem małżeństwa. Sądzę, że u nas też nie będzie, jak się zaweźmiemy. A ileż można mieszkać na 25 metrach? W 4 osoby

      Usuń
  2. Macie chociaz niedziele dla siebie? Zróbcie sobie jeden dzień wolnego od obowiazkow i tylko dla siebie. Wiem, że to ciezkie do wykonania ale moze swiat sie nei zawali jak jeden dzien nei zawitacie na budowie, nei odkurzycie mieszkania czy tez obiad zjecie w pizzeri.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedzielę mamy, ale przy dwójce dzieci nie da się mieć czasu tylko dla siebie, spokojnie, nasze mieszkanie kurzem zarasta, a na obiad często makaron i to nie domowy ;) przy czym poziom zmęczenia jest już taki, że jedno popołudnie to za mało

      Usuń
  3. Dacie radę, tylko oboje musicie chcieć. Będzie tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę że pesymizmem powiało, ale się nie dziwię, więc doradzać nie będę.

      Usuń
    2. Optymizmu to u mnie już dawno nie ma. Bo chęci to mało, czasem nawet miłość nie wystarcza

      Usuń
  4. Kurczę, naprawdę przydałoby się Wam choć jedno popołudnie w tygodniu, które moglibyście spędzić razem. To nie jest dobre, jak ludzie się tak rozmijają. Kiedyś mój mąż miał pracę wyjazdową, teraz na szczęście jest na miejscu i całe szczęście, bo nie wiem, jak bym ogarnęła to, co się ostatnio dzieje. Podziwiam Was, że jakoś mimo wszystko sobie radzicie, ale... Takie wspólne popołudnie naprawdę potrafi zdziałać czasem cuda;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy jedno popołudnie, ale też dwójkę dzieci, które chcą uwagi taty, więc ja, my spadamy na dalszy plan, a potem znów poniedziałek

      Usuń
  5. cóż ja Ci mogę rzec...też się czasem tak czuję..i też milczę, bo co mogę ?...i trochę przeraża mnie to, co jeszcze przede mną wiesz? :* wyleczcie się, to wreszcie sobie razem pomilczymy...chociaż chwilkę,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Masz o niebo lepiej, bpo Ci dziecko dziadkowie wezmą, ja nie mam tego komfortu, choć mieszkam z rodzicami, bo Córa reaguje alergią, wszęidze muszę ich ciągnąć, czy chcę, czy nie. I jednak Mąż Twój wraca mniej styrany choć czasem, mój wraca styrany codziennie i się żremy, zwyczajnie żremy, że rozważamy rozstanie. Masz aż tak źle? Nie mam ochoty milczeć, nie mam ochoty z domu dupy ruszyć i nie mam ochoty z nikim się widzieć. Kropka.

      Usuń
  6. Chyba wiedziałaś, ze przy dwojce malych dzieci i budowie, bedzie ciezko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, ale nie wiedziałam wtedy o wielu innych czynnikach, np o wyjazdach Osobistego. Zresztą, wiedzieć, a doświadczyć, to dwie różne sprawy.

      Usuń
    2. No ale jeszcze rok, tak? Uda się, budujecie WASZ WLASNY DOM. Warto sie poswiecic, mimo ze jest ciezko. ale potem bedzie dobrze

      Usuń
    3. Pół, chcemy się wprowadzić jeszcze w tym roku, na roczek Syna

      Usuń
  7. No, ale niedługo się przeprowadzicie i będziecie już razem..:)
    A nie możesz zabrać dzieciaków na budowę, do męża choć na chwilkę? Zapakować kanapki, herbatke, mężowi będzie miło, córka się nacieszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na budowe mamy 25 km w jedna strone, wiec chwila w gre nie wchodzi o nie codziennie. A pol roku, ktore liczymy do wprowadzenia, tu moze byc za dlugo..

      Usuń