środa, 28 września 2011

Zasypani

            Wbrewobiegowej opinii na budowie coś się dzieje. Nie jest to może tak spektakularne,jak wzrost fundamentów w tempie, który nawet naszego kierownika budowy wprawiłw osłupienie, a facet wiele widział, ale się dzieje. Bez ekipy, więc wolniej.Ale fundamenty są pomalowane lepikiem wodnorozpuszczalnym, mąż malował, coskutkowało co dzień szorowaniem się z czarnych kropek. Potem wszystkozaizolował styrodurem i folią. A od poniedziałku jesteśmy zasypani. Czyli wkońcu doczekaliśmy się zasypania fundamentów. Miało być w sobotę, ale auta sięzepsuły i w końcu cała operacja przeniosła się na poniedziałek. Teraz czekamy, oczywiścienie biernie, idzie na to masa wody, by to wszystko siadło i może w następnąsobotę uda się zrobić ślepą wylewkę.

            Niestetypoliczyliśmy wydatki na następny rok i ciemno to widzę. Dach nas przeraził. Alejakoś musimy dać radę i już. Nie zrobimy roku przerwy, a jak już zaczniemy tomusimy przykryć. Proste. A jak się musi, to się zrobi. I tego będę się trzymać.

 

            W tenweekend wybywamy na szkołę rodzenia. Przy okazji kupimy ostatnie rzeczy dowyprawki i możemy spokojnie czekać na grudzień. A ja… Coraz mi ciężej. Wiem, żebędzie jeszcze gorzej, ale jak na razie puchnące mi nogi, a dokładniej jednastopa mnie dobijają. Boli i już. Ale przy założeniu, że inne objawy raczej mnieopuściły, to znoszę ciążę wyjątkowo dobrze. Samotnie mi tylko czasem, bo mąż wpracy, a po pracy na budowie, ale nie jestem sama. Kontrolne kopnięcie, corazsilniejsze z każdym dniem, przypomina mi o tym dobitnie. Jakoś damy radę. Bo wnastępnym roku będzie jeszcze gorzej… Ale spełnianie marzeń chyba musi byćtrudne, inaczej by tak nie smakowały.

4 komentarze:

  1. Czyli wszystko powolutku zmierza do szczęśliwego celu- zarówno w sprawie domku jak i dzidzi:) I bardzo dobrze:) Wytrwałości życzę:*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~marta.ja1@onet.eu28 września 2011 22:31

    No to trzymam kciuki za dom :)I czekam na relację ze szkoły rodzenia, bo ja z niej zrezygnowałam, więc chętnie poczytam co na niej jest. Odnośnie oddychania to miałam kurs u ginekologa. Ty już masz wyprawkę, a ja jeszcze o niej nawet nie zaczęłam myśleć, a co tu dopiero składać...ale myślę, że do grudnia zdążę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My kupowaliśmy wcześniej, bo okazyjnie, a zresztą wyskoczyć z takiej kasy na raz i tak nam ciężko by było :) A ze mną też niepewne, do kiedy będę mogła jeździć, czy nie wyląduję w szpitalu na przykład... A przezorny zawsze ubezpieczony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cel Dzidzia zdecydowanie bliższy :)

    OdpowiedzUsuń