Od wczorajmamy pozwolenie na budowę. Prawomocne i nikt nam go nie może zabrać. To znaczypotencjalnie może, ale nie podejrzewam, że do sierpnia nagle pojawi się planzagospodarowania przestrzennego gminy. A jak już zostanie wbita pierwsza łopatai odpowiedni zapis w dzienniku budowy zostanie umieszczony, to nic nam nie mogązrobić. A ekipa umówiona właśnie na sierpień. Miło koło rocznicy ślubu zaczynaćkolejny nowy krok w przyszłość.
W związku zpowyższym ja dzwonię po różnego rodzaju firmach i generalnie robię z siebiekretynkę. To znaczy już mi coraz lepiej idzie nie robienie, ale początki miałamkoszmarne. Bo dzwoniłam zapytać o coś, co sądziłam, że jest jedno uniwersalne,a odbierający mi się pyta czy chcę wersję X, Y, czy może Z. No i z reguły niewiedziałam co chcę. Po paru takich telefonach, po następnym smsie od męża, comam sprawdzić, najpierw patrzyłam na allegro, a potem odpisywałam, że wieczoremma mi napisać dokładnie, słowo w słowo, o co mu chodzi. Uniknęłam w ten sposóbparu kolejnych telefonów z „o so chosi” z mojej strony. Powoli staję sięekspertem, choć zarzekałam się, że budową zajmuje się mąż, a ja zajmuję siędomem. Nie da się tak. Ale im więcej telefonów, im więcej załatwień, im więcejnamacalnych elementów (mamy prąd!) tym bardziej czuję, że to wszystko zbliżasię wielkimi krokami. I znowu jestem przerażona i zachwycona jednocześnie. Alepowoli przyzwyczajam się do takiego stanu.
Kochana, co się martwisz, niedługo dojdziesz do takiej wprawy, że nikt Cię nie zagnie, o!:) A w ogóle to bardzo dobra wiadomość:) Dobrze, że macie już to pozwolenie.
OdpowiedzUsuńcoś za cos:)ale pomyśl jak siedzisz sobie przy kominku, obok biega wasz maluszek....wtedy wiesz ze opłacało się postarać:)
OdpowiedzUsuńA skąd Ty wiesz, że będzie kominek? ;)
OdpowiedzUsuńJuż zaczynam mieć wprawę :P
OdpowiedzUsuńWiesz, zawsze dobrze mieć na oku Kierownika budowy, a Ty już wszystko będziesz wiedziała co i jak, to spokojnie będziesz mogła zauważyć kiedy coś będzie nie tak:) Ale zazdroszczę - też bym chciała, żeby nasz domek jus się budował - ale niestety będę musiała poczekać jeszcze kilka latek:):)A jak z kominkiem - będzie czy nie????:)
OdpowiedzUsuńBędzie kominek, będzie :) A kierownika będzie pilnował mąż, tu podziału będziemy się trzymać, bo ja z dzieckiem nie dam rady jeździć 25 km w jedną stronę co dzień. Teraz w ciaży też nie
OdpowiedzUsuńAle co zrobicie sami, to już na zawsze zostanie. Przynajmniej w pamięci ;)))
OdpowiedzUsuńZ czasem wprawy nabierzesz ;-)Kochana a jaki projekt wybraliście ?
OdpowiedzUsuńKochana wyróżniłam Cie na swym blogu :D :*
OdpowiedzUsuńNo zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńJuż nie ma czasu, ale o tym w następnej notce ;) I o projekcie też ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Już piszę :)
OdpowiedzUsuń