Przyszło mipoprawiać pewien tekst. Dokładniej mówiąc swój, ale po przeróbkach edytorablogowego. Dużo tego było, postanowiłam więc skorzystać z pomocy automatycznej.Włączyłam potrzebne narzędzie i… Czego to ja się nie dowiedziałam. Zaczęło sięod zdania w stylu „A przecież pyta o samopoczucie.” Poprawne, prawda? Niby tak,ale „pyta” zostało podkreślone, jako wyraz wulgarny. Później oberwało się słowu„lubi”, w ujęciu takim, że na przykład Ania lubi owoce. Podobno jestprzestarzały. I o ile zrozumiem poprzednie, bo narzędzie nie „przeczytałosobie” całości, tak „lubi” zdecydowanie jest poza granicami mojej wyobraźni oco mogło chodzić. W podobny sposób zaznaczyło mi „praw” w zdaniu podobnym do„dochodził swych praw.” Ale najbardziej rozbawił mnie pieprz. Taka przyprawa.Używany według narzędzia potocznie. A ja sądziłam, że zaznaczy jako wulgaryzm.
Reszty niechciałam się dowiadywać, pozostały tekst poprawiłam ręcznie.
Polegam napodkreśleniach. Rzadko mi podkreśla tekst, bo staram się pisać poprawnie, aleczasem jakaś literówka się wkradnie. Równocześnie nie rozumiem osób, którepiszą listy, czy na blogach swoich z błędami. Bo w przeglądarce też podkreślabłędy i przydałoby się je poprawić z szacunku do czytelnika. Ale dziś zaczęłamsię zastanawiać, co mogłoby powstać po poprawkach automatu. Strach się bać.
No to się uśmiałam z tego "pyta" i "pieprz":D Zwykle jak piszę, nie zwracam uwagi na błędy, dopiero na koniec czytam tekst uważnie od początku do końca i patrzę, gdzie edytor mi coś podkreślił:)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre:)))Ja na blogu piszę z błędami - to fakt. Ale jak człowiek pisze po nieprzespanej nocy, trzymając na kolanach Dziecko i laptopa - to skupia się raczej na tym, żeby napisać cokolwiek:)))Ale strasznie mnie rażą błędy np. w tekstach pisanych ręcznie.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam błędów u Ciebie, a przynajmniej nie jakieś takie, co utrudniają czytanie. Zresztą, sama święta nie jestem, zdarza mi się "zjeść" literkę. Ale jak już przy komputerze potrzebuję kryptologa to już źle ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście poprawiam na bieżąco, ale czasem też się wkradnie chochlik, więc też bez przesady. Ale jak widać "podkreślanie" czasem nie działa ;)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka (może była przyjaciółka, ale to teraz bez znaczenia) robi straszne błędy na blogu. Nieraz nie da się tego przeczytać, ale interesuje mnie treść więc czytam. Choć zdaję sobie sprawę, że jakby zerknął tam ktoś "z ulicy" to mógłby nie wytrzymać :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńInaczej się czyta teksty znanych nam osób, jakoś łatwiej :)
OdpowiedzUsuńRacja. Przymknie się wtedy oko na wszystkie niedociągnięcia ;-)
OdpowiedzUsuń