Nigdy nie czułam tych świąt. Dla mnie wyższość ma jednak Boże Narodzenie. Z tych wiosennych pamiętam tylko krzątanie się koło koszyka, smak chrzanu i ewidentnie inny smak jedzenia poświęconego.
I pamiętam jedne święta. Wracałam z moim Osobistym Mężczyzną z Rezurekcji. Obiecałam mu w zamian za Pasterkę spędzoną ze mną. Idziemy, a na drodze kot. Już chciałam się wrócić, a kot podnosi łapę! Rusza się! No to ja bieg, zdjęłam kurtkę, kota na kurtkę. Jakaś pani powiedziała nam, że ona chyba wie, czyj to kot. Zabraliśmy go z sobą. Krew z pyszczka, miauczy, przeróżne myśli mi chodziły po głowie. W domu zwyczajnie położył się na łóżku i... zasnął. Przyjechała po niego właścicielka. Rudolf nie wykazywał symptomów wielkiej radości, za to jego pani na zmianę go beształa, co on narobił, na zmianę się cieszyła.
Okazało się, że kotu nic się nie stało, pewnie dostał podmuchem i obił się o asfalt. W ten sposób uratowaliśmy kota. W Wielkanoc. Bo wtedy przecież życie tryumfuje.
Szczerze mówiąc, mam tak samo z Wielkanocą. To trochę wstyd, bo przecież to ważniejsze święto niż Boże Narodzenie, ale widać tyle wyniosłam z domu.Jakoś od małego Wielkanoc zawsze kojarzyłam tylko z jednym - święceniem koszyczka.A z tym kotem, to coś już kojarzę, chyba wcześniej opowiadałaś o tym. A może coś mi się pomerdało ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś i że piszesz, a sytuacja z kotem- jakaś taka rozczulająca... Ja akurat należę do tych, co lubią Wielkanoc- atmosferę wiosny, zapach święconki (jej smak również) i Lany Poniedziałek:)I nigdy nie mogę się zdecydować, które święta wolę bardziej: Boże Narodzenie czy Wielkanoc:)Mam nadzieję, że wszystko w porządku:) Jutro skrobnę maila:)Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńBoże Narodzenie ma więcej magii, a Wielkanoc... Dla mojego męża kończy się wraz z końcem Rezurekcji. Dla mnie... To po prostu wolne dni, choć faktycznie ma coś z rodzącego się życia.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu nie ma tradycji wielkanocnego śniadania, ale jakby była, to też miałabym problem, które lubię bardziej :)Piszę, bo to daje pewną odskocznię. Nie myślę tyle.
OdpowiedzUsuńBoże Narodzenie to z pewnością łatwiejsze Święta i może z tego powodu przyjemniejsze. Bóg się urodził i możemy się z tego cieszyć - nie ma trudnych tematów. Do tego jeszcze choinka, prezenty - milutko. Ale czy w ten sposób nie spłycamy istoty tych świąt i w konsekwencji - istoty przyjścia Jezusa na świat?Pamiętejmy, że Jezus narodził się po to, aby była Wielkanoc. Urodził się właśnie po to aby ponieść męczeńską śmierć za NASZE GRZECHY i tym sposobem otworzyć nam drogę do życia wiecznego - do nieba. Gdyby nie to, skazani bylibyśmy na wieczną śmierć.Z tej perspektywy Wielkanoc to trudniejsze święta bo wymagają od nas przyznania się do tego, że jesteśmy grzeszni i że za nasze grzechy karę śmierci wziął na siebie sm Bóg. MY jesteśmy winni jego śmierci. Każdy z nas z osobna i indywidualnie. To trzeba sobie w te Święta uświadomić (i mi, szczerze powiedziawszy, w tym roku słabo to wyszło).Na szczęście, na śmierci Świętego Boga się te święta nie kończą. JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ! Grób jest pusty. Bóg zwyciężył śmierć i jeśli w to wierzymy, jeśli przyjmujemy swoją grzeszność i bożą ofiarę za nasz grzech, też mamy obiecane życie wieczne.I w tym sensie, te Świeta też są, jak ktoś z Was napisał, świętami rodzącego się życia - życia po nawróceniu, życia wiecznego, nowego duchowego życia.Myślę, że Święta Wielkanocne mogą być wspaniałe - trzeba tylko świadomie i duchowo do nich podejść a nie koncentrować się na święceniu jajek i polewaniu się wodą w poniedziałek. Te... pogańskie.... zwyczaje odciągają naszą uwagę od istoty - od krzyża i przede wszystkim, od pustego grobu; od zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu!Oby następne Święta były dla nas wszystkich bogatsze duchowo!
OdpowiedzUsuń