czwartek, 7 kwietnia 2011

O krytykanctwie katolików i ślubie słów kilka

    Poruszenie na pewnym blogu skłoniło mnie do kolejnych przemyśleń na temat przygotowań do ślubu. A może do krytykanctwa? Zobaczymy o czym wyjdzie notka.
    Dziewczyna, sama zaczynając przygotowania półtora roku wcześniej, pisze, że śmieszą ją pary zaczynające planować swój dzień na dwa lata wcześniej. Na oburzenie komentujących odpowiedziała atakiem i bardzo nieprzyjemnymi słowami. Wiem, że sama pisałam o tym, że nie rozumiem osób załatwiających wesele tyle wcześniej. Ale ja ich nie rozumiem emocjonalnie. Bo to rozmywa całą magię. Żal by mi było w tym miesiącu załatwić salę, za trzy coś innego, a za kolejne trzy jeszcze coś. Przy czym doskonale rozumiem, że salę i orkiestrę trzeba załatwić dużo wcześniej. My mieliśmy sporo szczęścia, że się udało tak, jak chcieliśmy i pamiętam moje zdenerwowanie, że może jednak nic się nie znajdzie. Pamiętam też, że dużą wagę przykładaliśmy oboje, i moja nieoceniona świadkowa też, do detali, które tworzą niepowtarzalną atmosferę tego dnia. Bo to one tworzą ten dzień wyjątkowym. I owszem, przysięga jest ważna, ale odpychanie materialnej i cywilnej części nie podwyższa duchowych przeżyć. I nikomu nie wolno krytykować innych za to, że dbają o kolor wstążek, czy dobrego fotografa. Bo to pamiątka na całe życie. Każdy inaczej widzi ten jedyny dzień i ma do tego pełne prawo. Ale już nie widzę prawa nikogo do obrażania innych, wyśmiewania i obrzucania błotem za inne poglądy. Pisałam już, że kobieta ma prawo iść do ołtarza dla białej sukni i welonu. Ma też prawo widzieć w tym rękę Boga. Ale jedna nie ma prawa napadać na drugą.
    Katolicy to fanatycy. O tym też już pisałam. Ale coraz częściej spotykam się z ich jedyną słuszną prawdą. Z jedyną doktryną, której trzeba bezwzględnie przestrzegać. Bo jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciw i Cię zgnoimy. W imię naszego miłosiernego Boga.

65 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć, tolerancji to chyba najciężej się w życiu nauczyć ..

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem o jakim blogu piszesz i o jakiej notce. Ja zostalam wychowana w wierze katolickiej i swoje dzieci tez wychowam w tej wierze,ale nie zyje swoim zyciem i dla swojego i mojego męża dobra wzielismy rok przed planowanym slubem koscielnym slub cywilny aby kupic mieszkanie i przez 5 lat mieszkalismy razem bez slubu...gorliwi katolicy powiedza,ze jaki ze mnie katolik? a ja uwazam ze to Bóg bedzie mnie po mojej smierci osadzal nie "KATOLICY"...bo to Bóg wie jakimi motywami sie kierowalam w swoim zyciu i jakie konsekwencje wiaza sie z mieszkaniem bez slubu(nie chodzimy do spowiedzi ani do komunii)..ja zamawialam sale od razu po zareczynach,a jedynym wolnym terminem byl 1 pazdziernik 2011 rok a zamawialismy w grudniu 2009,wiec niestety takie sa terminy bo ja chce taka sale ktora mi sie podoba,tak samo bylo z kamerzysta i fotografem.mnie znow dziwia pary ktore zareczaja sie i narzeczenstwem sa przez 3 badz 4 lata a slubu ani widac ani slychac..pozdrawiam www.anairda.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim to ja oddzielam na katolików i chrześcijan. I bardziej skłaniam się ku drugiej opcji. Bo to są ludzie dobrzy, ciepli, którzy nie oceniają, by nie być sądzonymi. My ze sobą nie mieszkaliśmy, ale spaliśmy ze sobą na długo przed planowanym nawet życiem na stałe razem. I może moje niektóre poglądy nie podobają się kościołowi, ale to moje życie i ja będę za nie odpowiadać.My akurat załatwiliśmy wszystko w 4 miesiące, ale jak mówię, miałam szczęście, że akurat upatrzone miejsca i osoby miały czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo trzeba chcieć, a o to coraz ciężej

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie w miescie niestety tak sie czeka na ta sale..coz..teraz do slubu zostalo jedynie 5 miesiecy wiec szybko zlecialo..my nie chcielismy brac slubu dopoki nie zaczniemy pracowac(albo chociaz jedno z nas),bo naszym zdaniem instytucja malzenstwa wiaze sie z samodzielnoscia,zabezpieczeniem finansowym.Oboje poznalismy sie na studiach,oboje z tego samego miasta,daleko od rodzicow i rodziny,wiec taniej nam bylo mieszkac razem,najpierw z innymi studentami a pozniej sami w kawalerce...w momencie gdy moj maz zaczal pracowac zaczelismy myslec o slubie,co mi po tym jak kase na zaproszenia prosilabym od rodzicow badz na suknie slubna,to nie wchodzilo w gre..teraz gdy mamy swoje wlasne mieszkanie,maz moj ma prace,w ktorej mam mozliwosc jeszcze studiowania a jednoczesnie utrzymania sie mozemy planowac nasz dzien.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wyobrażam sobie proszenia rodziców o kasę na ślub. Myśmy część pieniędzy dostali w prezencie, ale ogromną większość płaciliśmy sami. I cieszę się, że wyskoczyliśmy jak Filip z konopi z tym ślubem i że był termin na poprzedni rok, bo w tym roku, z budową na karku by nas zwyczajnie nie było stać na wesele. A to jest ważne, żeby to nie był dzień jak co dzień, msza, kawa i do domu... Do małżeństwa trzeba dorosnąć, do braku krytyki i ponoszenia odpowiedzialności za siebie i własne słowa też. I to najpierw do tego drugiego, bo nie można podjąć odpowiedzialności za drugą osobę, jak za siebie się nie umie. Zresztą, zapewne wiesz, pisałaś wszak o tym, że życie nie składa się z samych pięknych chwil... Czasem stawia przed nami trudne wybory

    OdpowiedzUsuń
  7. zycie niestety sklada sie z wyborow czesto takich ktorych nie chcemy..nawiazujac do twojej poprzedniej notki o dzieciach,o tym kiedy bedziecie mieli dzieciaczka...ja byc moze nigdy nie zaznam cudu noszenia dzieciaczka pod swoim sercem,moj maz zwlekal ze slubem m.in dlatego ze bał sie mi powiedziec tajemnice ktora skrywal od wielu lat..coz..zawsze chcialam zaadoptowac dziecko,dac obcemu dziecku milosc i chyba tak bedzie..chociaz moze Bóg bedzie łaskawy i da nam dzieciaczka..zaakceptowalam to wszystko i wyszlam za mojego meza i zrobilabym to jeszcze raz.postanowilam ze nie bedziemy sie z mezem leczyc,wydawac na in vitra czy Bóg wie co,bo oboje chcemy zaadoptowac dziecko,jesli nam sie przez pierwsze dwa lata nie uda,bedziemy starali sie o adopcje.zazdroszcze wam wszystkim starajacym sie tych staran.Ja poki nie znajde pracy,nie skoncze studiow nie mam szans na staranie sie o dziecko...i dlatego powyzej napisalam zdanie ze zycie sklada sie z wyborow takich ktorych czesto nie chcemy...chce dziecka ale na razie zycie i finanse nie pozwalaja mi na rozpoczecie staran i przez najblizsze dwa lata starac sie nie bede...moje serce rozdziera widok matek na oddziale,na ktorym jestem.Serce od kilku lat mowi mi ze to juz czas,a rozum mowi ze najpierw studia,pozniej praca,remont mieszkania a dopiero dziecko...tylko ze jak to w zyciu bywa,jest zawsze cos zanim...zawsze znajdzie sie cos co opozni jeszcze bardziej starania....zycie,po prostu zycie..

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieci to niestety jest coś, czego nie da się wypróbować wcześniej i powiedzieć, o mogę to teraz odłożę na półkę. Ja o dziecku marzę od 9 lat. Teraz też nas na nie "nie stać". Ale nie jestem coraz młodsza, czas się do tego przyznać ;) a nie wiadomo ile nam się przyjdzie starać. A na dziecko zawsze jest dobry czas. Oboje pracujemy, mamy gdzie mieszkać, a że budowa... Jak nas zmusi, to musi się udać. I nie poddawaj się, czasem zdarzają się zwyczajne cuda. Takie codzienne. A dla kogoś najważniejsze na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja mam 25 lat i wiem ze majac 27 lat i zaczynajac starania nie bedzie za pozno,moja mama ciagle mi powtarza ze na dziecko zawsze przyjdzie czas,ze najpierw powinnismy sie wyszalec a dopiero pozniej zaczynac starania..po czesci ma racje..mnie tym bardziej to uderza ze sama doswiadczam na co dzien cudu narodzin,bo sama staje do porodu,sama odbieram dziecko i to na moich rekach dziecko przychodzi na swiat...mimo,ze z poczatku krajało mi sie serce na widok matek z dziecmi,teraz juz jest lepiej,wykonuje ta prace jak kazda inna...ale na sale porodowa wchodze zadko,widze sie bardziej na ginekologii i poloznictwie bo z noworodkami nie mam za bardzo doczynienia mimo ze leza z matkami na roomingach,ja zajmuje sie poloznica.kaśka jedyne czego moge ci zyczyc to szybkiego zajscia w ciaze no i najwazniejsze to donoszenia jej w zdrowiu,bo zajsc czesto nie trudno ale donosic juz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem szczerze, że też byłam zaskoczona trochę tą notką (wiem, który blog masz na myśli). To, że mnie na przykład szczegóły takie jak kolor wstążki przy bukiecie wydają się zbędne, nie oznacza to przecież, że komuś tak samo. Każda para ma prawo przygotować ten dzień tak, jak o tym marzy i jak chcą, to zacząć nawet trzy lata wcześniej- to ich sprawa. Z kolei punkt widzenia, opisany w tej samej notce tego samego bloga, a dotyczący katolicyzmu też mnie troche ruszył.. Już nie chciałam wszczynać awantury.

    OdpowiedzUsuń
  11. No ja mam właśnie 27 :) Dziękuję Ci bardzo za życzenia, nawet nie wiesz ile znaczą. I Tobie również. Czy to własnego, czy "cudzego", które zapewne pokochacie jak własne. A kto wie, adoptujecie i coś się odblokuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Awantura nic nie da. Zresztą, argumenty logiczne i wyważone też nic nie dają, jak sama widziałaś

    OdpowiedzUsuń
  13. moze byc tez tak ze problem u mojego meza nie bedzie tak znaczacy i sie uda:))nie dziekuj mi,tylko bierz sie do roboty kochana:))) hehejesli chodzi o wstazki i inne duperele to mnie to raczej nie pociaga..dekoratorki nie musze zamawiac bo sala jest udekorowana,jedynie co mnie interesuje to alkohol,nie musze piec ciast na swoje wesele,ani mies ani niczego innego juz od czwartku,przychodze na swoje wesele jak gosc i wychodze jak gosc.

    OdpowiedzUsuń
  14. Widziałam, niestety. Szkoda mi też dziewczyn, które chciały zwyczajnie coś wytłumaczyć, a zostały obrzucone błockiem...

    OdpowiedzUsuń
  15. No bierzemy się, bierzemy i czekam i się nie nastawiam i czekam i tak w kółko ;) A generalnie to bardzo się kochamy :)Mnie wstążki się nasunęły, bo miałam fioletowe kwiatki w bukiecie i dekorację domu miałam na fioletowych wstążkach zrobioną, a reszta, sala zrobiona przez właścicieli, kościół przez kościelnego, który ma kwiaciarnię... I właśnie to, że byłam gościem, niesamowite wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  16. A mnie jest szkoda tej dziewczyny. Bo życie nie jest czarno białe, jak one je widzi. Jest strasznie młoda i dziecinna i życie ją skopie nie raz i nie dwa jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  17. ~szczęśliwa żona7 kwietnia 2011 17:35

    czy jest w centrum uwagi powiem że tak myśli i może rzeczywiście :) ale niestety ona myśli że tylko ona jest tak wierząca a inni nie !! niestety prawda jest taka ze każdy inaczej postrzega wiarę :) i tak jak napisałaś jej w komciu - uważa że jeśli gania co niedziele do kościoła i jest dziewicą bóg bardziej ją kocha eh takie myślenie jak ona ma to no szkoda gadać !!! sama uznała że święta nie jest a za taką się uważa .. szczególnie zbulwersowały mnie jej odpowiedzi na komcie te o Kaczyńskim .. ona jest ze wsi nie wyśmiewam się z niej NIE ale ona wyśmiewa się z ludzi z miasta nie jest to fer cóż .. nie umie przyjąć krytyki szkoda a sama krytykuje też szkoda

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie bulwersuje hipokryzja i nieumiejętność przyjęcia krytyki, gdy samej się łatwo wyśmiewa

    OdpowiedzUsuń
  19. a_normalia@op.pl7 kwietnia 2011 18:43

    Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Mam często wrażenie, że takie "trzymanie się jedynej słusznej prawdy" nie zależy od wiary, tylko raczej od charakteru danej osoby i wychowania.

    OdpowiedzUsuń
  20. Sama stawiasz tezę, która może urazić wiele osób, wrzucasz wszystkich do jednego worka. Jestem Katoliczką, ale nie jestem fanatykiem religijnym. Oczywiści kieruję się w życiu pewnymi zasadami wyznaczanymi przez wiarę, ale nie narzucam ich innym. Nikt nie ma takiego prawa i w tym miejscu, chyba, się ze sobą zgadzamy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. felice_e_innamorato7 kwietnia 2011 19:01

    dokladnie tak. strasznie poruszyla mnie ta jej notka, a raczej obruszyla, bo jak mozna sie wysmiewac z kogos innego?! kazdy ma prawo do tego co robi i nikomu nic do tego, no i sama nie lepsza. a teraz jak sie broni, co jest jeszcze bardziej komiczne i zalatuje obluda. no ale coz, szkoda ze dopiero teraz poznalismy jej prawdziwa twarz. ja zostalam wychowana przez rodzicow w wierze katolickiej. jestem wierzaca, ale nie zawsze chodze do kosciola. mam znajomych o innych wiarach i ja to szanuje. ja szanuje ich, a oni mnie. widocznie sylwia tego nie potrafi, az brak mi slow, wczoraj myslalam ze wyjde z siebie i stane obok. dziekuje za odwiedziny na feliceeinnamorata.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Owszem, ale coraz częściej spotykam się z takim właśnie zachowaniem wśród źle pojętych katolików. Sama wierzę, ale bliżej mi chrześcijaństwu niż katolikom, którzy plują na księży pod Pałacem, czy krzyczą na innych, bo nie są tacy, jak oni. I to o tej grupie mówię.

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja właśnie mówię o fanatykach, którzy z wiarą chrześcijańską się rozminęli w nawracaniu na jedyną swoją słuszną drogę. Sama wierzę i się tego nie wstydzę. Ale co ma wspólnego z prawdziwą wiarą "katolik", który wyzywa księży, chcących zabrać krzyż spod Pałacu? Albo ktoś, kto szkaluje innych w imię źle pojętej moralności? O takich ludziach mówię i wtedy owszem, wrzucam ich do jednego wora. Tych, którzy wierzą i niosą w rękach tą wiarę i wychodzą z nią do ludzi z uśmiechem i tolerancją szczerze podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Bo o wierze nie świadczy ilość razy w kościele na tydzień, a to, jak się człowiek odnosi do drugiego człowieka. Włos mi się jeży na głowie, jak pomyślę, że ona jest, jak ja, nawiasem mówiąc, pedagogiem. Można użyć złych słów, źle się wyrazić, ale wystarczyłoby przyznać się do winy, powiedzieć, że to błąd, a nie wchodzić w to coraz bardziej. A dzisiejsza notka. Mnie ręce opadły... Dziękuję za obronę grzesznicy ;) Bo to ja byłam

    OdpowiedzUsuń
  25. Tylko ci plujący na księży to osoby starsze, które zostały wychowane w pewien określony sposób i z tego to płynie.

    OdpowiedzUsuń
  26. No niestety pewne zachowania nie wybierają wieku. Ale doskonale pokazują pewną grupę ludzie zdominowaną nie tyle, jak sądzę, przez wychowanie, a przez charyzmatycznego przywódcę, który coś oferuje, mgliście, a oni za nim idą, bo to wydaje się dobrą drogą w życiu, w którym nic już nie może zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  27. Sama pewnie zauważasz, że zrozumiałam Cię nie do końca tak jak byś tego chciała. Czasem wyrażamy myśli w sposób całkowicie zrozumiały dla nas, ale u innych mogący budzić wątpliwości. I nie, ja nikogo nie bronię. Po prostu staram się być obiektywna.

    OdpowiedzUsuń
  28. I bardzo dobrze, ludzie nie siedzą w głowach innych, od tego są komentarze, by wyjaśniać. Ale na spokojnie, bez obrażania i wyśmiewania. Nieprawdaż, o ile milej? I o to się rozeszło, o sposób mówienia i o to, że zamiast wyjaśnić, atakowała. Widzisz, nikomu nie odpowiedziała nic na temat 2 lata vs 1,5 tylko od razu wpadała w okropny, oceniająco-atakujący ton.

    OdpowiedzUsuń
  29. Myślę, ze zarówno jak każdy inaczej przeżywa ten dzień, tak i każdy inaczej to sobie wyobraza i planuje. I ma do tego pełne prawo:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Oczywiście, że milej, no bo chyba nikt nie lubi się kłócić, obrażać i być obrażanym. I dziękuję Ci za to wyjaśnienie, teraz pełny obraz tego co myślisz mogę się zgadzać albo nie. Poza tym wychodzę z założenie, że rozmowy kształcą.Jeśli miałabyś ochotęmoje-prywatne-pieklo.blog.onet.plPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. I każdy ma prawo o tym mówić, ale wolność słowa kończy się na godności drugiego człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajrzę na pewno. I dziękuję za konstruktywna wypowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ty też Ją teraz krytykujesz, więc to chyba zahacza i hipokryzję. Dużo osób czytających twego bloga, czyta bloga tamtej dziewczyny, nie sądzę, że będzie Jej miło, że Ją tak obsmarowujesz? No, ale może Tobie by to nie przeszkadzało, że Ktoś pisze o Tobie na publicznym portalu, gdzie każdy może to przeczytać. Też coś :)

    OdpowiedzUsuń
  34. O dziewczynie piszę tylko na początku. Wyrażam swoje zdanie, nie piszę, że jest głupia, naiwna czy inne tego typu. To jest krytyka, owszem, ale bardziej konstruktywna, niż krzywdzące słowa bez poparcia. A i ona może tu zajrzeć i się bronić, ale widzę, że ma super adwokata, to też cenne :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja tylko wyrażam swoje zdanie, tak jak i Ty. Słodzić Ci chyba nie muszę, ani się z Tobą zgadzać. Tobie się nie podobają 'fanatyczni katolicy', a dla mnie osoby, które uważają, że wszystko wiedzą najlepiej. Krytykujesz Ją, a Sama lepsza nie jesteś ;]

    OdpowiedzUsuń
  36. Oczywiście, że nie musisz słodzić. Każdy ma prawo do własnego zdania, byle grzecznie. I nie uważam, że wiem najlepiej. Pewnie komentarze, w których wyjaśniam o co chodzi z "fanatycznymi katolikami" Ci umknęły. Aha, dużą literą się pisze tylko zaimki osobowe, a np "sama", czy "Ktoś" do nich nie należy. No tak, wymądrzam się...

    OdpowiedzUsuń
  37. A czy ja byłam niegrzeczna? Z tymi katolikami to był tylko przykład, bo akurat o to zaczepiłaś w tej notce. Bloga Twojego nie czytam, natknęłam się właściwie przypadkiem, więc Twoich poglądów nie znam. Ah tak, dziękuję za cenną informację, uratowało mi to życie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie piję do Ciebie, byłaś bardzo grzeczna i bardzo cenię takich czytelników, nawet przelotnych. Pisałam w odniesieniu do dziewczyny, której tak bronisz. Cała afera była właśnie o ton wypowiedzi, o nic innego.

    OdpowiedzUsuń
  39. Wiem, że o to była afera.Nie wiem czy Jej bronię, raczej nie, po prostu uważam tak, jak napisałam w pierwszym komentarzu. Jej post mnie w zasadzie nie dotyczył, bo ślubu jeszcze nie planuję i nie wiem kiedy zacznę, mam tylko swoje wyobrażenie o nim, jak pewnie każdy, a w każdym bądź razie większość. A głosu w tamtej dyskusji właściwie nie udzieliłam, bo każdy ma swoją rację, zarówno Ona, jak i komentujący. Ton mógł być rzeczywiście inny, wtedy obeszłoby się bez kłótni, podejrzewam, że wcale tego nie chciała. Właściwie tyle miałam do przekazania. Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  40. Dziękuję i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  41. wiem o jakiego bloga chodzi:) czytuję go i mam ubaw po pachy bo tak infantylnego bloga to ja w życiu nie widziałam:)pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  42. Niestety ja widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Było się na paru słubach,i jakoś żadnego"katolickiego gnojenia"nie widziałęm...cos się komuś pomyrdało,albo ciotki -te świętojebliwe-za bardzo nadskakiwały..to pewnie to..

    OdpowiedzUsuń
  44. A czy ja pisałam coś, że to na ślubie?

    OdpowiedzUsuń
  45. "[...] kobieta ma prawo iść do ołtarza dla sukni i welonu [...]"Pewnie że MA PRAWO. Tylko po co idzie do kościoła? To nie jest teatr. Jeśli ktoś nie ma poukładanej hierarchii ważności i uważa, że suknia czy schabowy jest ważniejszy od przysięgi przed Bogiem, która obowiązuje do śmierci... cóż... pewnie zostane KATOLEM i KRYTYKANTEM ale szczerze mówiąc nie wróżę takiemu związkowi zbyt pięknej świetlanej przyszłości.I uważam, że mam prawo wyrażać swoja opinię. Uważam, że jeśli ktoś nie rozumie po co idzie do kościoła (a tak jest jeśli idzie "do ołtarza dla sukni i welonu") to ślub kościelny jest wyrazem obłudy i zakłamania. Po co? Weź cywilny, też można ładne okoliczności zorganizować.

    OdpowiedzUsuń
  46. *hierarchii wartości miało być

    OdpowiedzUsuń
  47. Oczywiście, że masz prawo do własnego zdania i cieszę się, że je wyraziłeś. Przy czym ja też wyraziłam swoje w poście o zaostrzeniu prawa do Sakramentów. Nigdy nie wiadomo, co Sakrament zmieni w życiu człowieka, który poszedł przed ołtarz jakoby na pokaz. Może nic, a może wiele. Nie nam o tym decydować. I nie wolno nikomu w sposób bardzo ostry i niekulturalny tego krytykować. A o to poszła afera na tamtym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  48. she_devil@autograf.pl10 kwietnia 2011 18:51

    a możecie podzielić się linkiem do tamtego bloga? bardzo mnie zaciekawiła ta cała dyskusja : )

    OdpowiedzUsuń
  49. she_devil@autograf.pl10 kwietnia 2011 19:11

    a możecie podzielić się linkiem do tamtego bloga? bardzo mnie zaciekawiła ta cała dyskusja : )

    OdpowiedzUsuń
  50. Oczywiście :-) Służę linkiem, bo to co wyprawia ta dziewucha przechodzi ludzkie pojęcie. A oto link do (uwaga! bardzo infantylny tytuł!) bloga:szczesliwykwiatuszek.blog.onet.pl ;-)

    OdpowiedzUsuń
  51. she_devil@autograf.pl11 kwietnia 2011 00:08

    O_O ta panna ma 22 lata, a zachowuje się jak gimnazjalistka! zaściankiem nieco zaleciało i toruńską radiostacją... Cóż, pozostaje mi tylko cieszyć się, że nie mam takich problemów jak ona : )

    OdpowiedzUsuń
  52. Dokładnie. Tez z ciekawości popatrzyłam co pisze....więcej czytac nie będę , szkoda czasu. Dziewczyna infantylna, widac ze horyzonty ma bardzo ograniczone,. taki wspaniały materiał na matke -Polke i zonusie z zapadłej wioski, a do tego wierną słuchaczkę RM.

    OdpowiedzUsuń
  53. Jestem osobą wierzącą, i wielokrotnie przekonałam się, że... wiernym nie można do końca ufać. Wiem, brzmi bestialsko, ale kilkakrotnie doświadczyłam tego na własnej skórze. Bo jak coś jest inaczej niż oni to sobie wyobrazili, automatycznie stajesz się wrogiem.Będąc na Jasnej Górze, zbliżałam się do obrazu Najświętszej Maryi, ale dotarłam zaledwie do połowy drogi, bo pewna kobieta, zaciekła wierząca zapewne, wyprosiła mnie na zewnątrz. Bo na szyi miałam Ankh, bo ja się interesują starożytnością, a pani stwierdziła, że to symbol satanistyczny.Miałam inna opinię, śmiałam dyskutować, oj co to było za widowisko.słuchowisko, jakie mi ta kobieta zgotowała...

    OdpowiedzUsuń
  54. Ta dziewczyna studiuje zaocznie w Lublinie. Niestety, sa studia i studia. Ona jest tego przykladem. Ktos tam napisal, ze zycie da jej jeszcze po d... Da, ale do tego czasu bedzie zyla we wlasnym, szczesliwym swiecie. Zycie daje rowno po d... nie tylko slodkim idiotkom, ale tez osobom bardziej ambitnym i swiadomym swojego istnienia. A ze bedzie zlych psychologiem? No i co z tego, pelno takich. Na jakis etat w miejscowym UG, albo szkole zawsze uda jej sie zalapac. A ona innych ambicji nie ma, tego jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  55. sercezkamienia@onet.pl11 kwietnia 2011 13:21

    Kiedyś na swoim Blogu napisałam, że każda religia to sekta.. cóż.. cos w tym jest. Ja kieruję się tą myślą "Królestwo Boże jest w was i wokół was. Nie w domach z drewna i kamienia. Rozłup kawałek drewna, a będę tam, podnieś głaz, a znajdziesz mnie" Nie potrzebuje murów by móc się modlić..Czarna Mambawww.myheartofstone.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  56. Splułam się ze śmiechu :):):)

    OdpowiedzUsuń
  57. To bardzo dobre zdanie i cieszę się, że mnie rozumiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Ona nie będzie musieć pracować, jak jej "narzeczony" napisał. Uwięziona w domu...

    OdpowiedzUsuń
  59. Tylko ludzie myślący w ten sposób są właśnie krytykowani przez wierzących w figury

    OdpowiedzUsuń
  60. Zgadzam się ze wszystkim. Ludzie wymagają tolerancji wobec własnych poglądów i wiary, ale innych już nie tolerują. Dziewczyna się pogubiła w tym co pisze bo najpierw pisze jedno potem temu zaprzecza, a potem wyskakuje jeszcze z czymś innym. Niby na wszystko ma czas i nie śpieszy się się z niczym, ale już się martwi czy aby przedślubna gorączka ją nie dopadła:) I jeszcze te chamskie komentarze;/ Ciekawe czy w realu też tak innym odpowiada bo szczerze wątpię;] Ale może wyciągnie z tego jakieś wnioski czego jej życzę:)PS. Przejrzałam też inne posty i zostanę tu na dłużej:)

    OdpowiedzUsuń
  61. Sądzę, że niczego jej to nie nauczy i sądzę, ze w realu jest cichutką myszką, tylko tego swojego terroryzuje. I nie wiem, czy współczuć jemu, czy jej.Dziękuję i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  62. O matko i córko, a widziałyście jak jej czytelniczki napadły na dziewczynę, która odważyła się rzucić jej prawdę w oczy? Żenada...

    OdpowiedzUsuń
  63. ~www.myheartofstone.blog.onet.pl12 kwietnia 2011 17:17

    Co nas nie zabije, to nas wzmocni :)Czarna Mamba

    OdpowiedzUsuń
  64. Cos w tym jest. Miałam męża pobożnego do absurdu i .....nigdy więcej

    OdpowiedzUsuń