Moja mama znów została zapytana o to, kiedy zostanie babcią. I nie pomaga odpowiedź, że ona już babcią jest. Bo jest. Ma trójkę wnucząt, prawie dorosłych. Ale kiedy zostanie nową babcią. Bo przecież ślub w sierpniu był, a my nadal nic. Przy założeniu, że mama, jak zresztą cała reszta rodziny, nie jest wtajemniczona w nasze planowanie (po co ma się denerwować), więc nie bardzo może coś odpowiedzieć. A nawet, jakby wiedziała, to i tak by nie powiedziała, bo to nie interes obcych ludzi. Mnie nikt nie pyta. Pamiętam tylko, że przy każdych możliwych życzeniach, czy to świątecznych, noworocznych, czy urodzinowo- imieninowych słyszę właśnie to życzenie. Na szczęście pytania udaje się nam uniknąć. I dobrze, bo niezmiernie mnie ono denerwuje. Nikomu nic do tego. Nikt nie ma prawa nam do sypialni zaglądać, to nasza i tylko nasza decyzja, czy na tak, czy na nie, czy na jeszcze nie. Ale ja jestem w stanie odeprzeć te pytania w miarę bezboleśnie dla mnie. Zastanawiałam się natomiast, co czują pary, które się starają, nie cykl, czy nawet trzy cykle, ale rok, dwa… Jak ich muszą boleć te pytania, kiedy dzidzia, sugestie, że w nocy, to oni chyba leniuchują i że może by się zabrali do roboty. Jak to musi bardzo ranić.
Małżeństwo z reguły oznacza dzieci w jakimś tam odstępie czasu. Ale nie zawsze. Para czasem nie chce, czasem nie może. I naprawdę nie powinno to nikogo obchodzić. A szczególnie tych rzesz życzliwych, którzy przecież pytają tylko z troski, z sympatii, bo tak lubią dzieci. A jednocześnie ci lubiący dzieci sympatyczni ludzie wytykają palcami dziewczynę z dzieckiem, a bez ślubu. Przecież też dziecko. Powinni się cieszyć. Ale nie, bo to grzech. A może nieposiadanie dzieci w małżeństwie po 9 miesiącach od ślubu to też grzech? Hm…
Kurczę, jak ja dobrze Cię rozumiem!Ile postów już poświęciłam bezsilnej złości, kiedy ludziom wydaje się, że mają prawo zaglądać do naszej sypialni! Raz dawno niewidziana koleżanka zaproponowała, że może załatwić nam wizytę u znajomego lekarza, jeśli mamy problemy... Nie muszę dodawać, że miałam wprost pianę na ustach, a z koleżanką już się nie spotkałam. Czasem wydaje mi się, że jestem kosmitką, albo niektórzy ludzie są z kosmosu. Dramat. Ostatnio grzecznie odpowiedziałam na powyższe pytanie znajomej, że jak tylko coś będzie wiadomo pierwsza się o tym dowie (lekko się zaczerwieniła).Dodam, że jesteśmy dwa i pół roku po ślubie. Pozdrawiam i chętnie jeszcze zajrzę do Ciebie, jeśli pozwolisz. kocia_damakocie-mysli.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzasem mi się zdaje, że te wszystkie pytania są podyktowane radością płynącą z pławienia się w (nawet domniemanym) cierpieniu i nieszczęściu innych. A potem we własnym miłosierdziu i we własnej chęci niesienia pomocy uciśnionym, bezradnym i zagubionym znajomym. Stąd rady o naparach, lekarzach, a nawet pozycjach... Zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHeh, mam podobnie, ale większość rodziny i znajomych wie, jakie mam podejście do dzieci i jakoś nie pytają, ewentualnie nieśmiało coś wspominają o zegarze biologicznym. A ja nie chcę dzieci i przez to jestem dziwna: bo JAK TO można nie chcieć? Nie pytają "czy planujecie", tylko "kiedy". No bo przecież to oczywiste, że dzieci mieć będziecie, nikt nawet nie dopuszcza do siebie innej możliwości. A ja z tym walczę. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńU mnie mama co jakiś czas zamęcza mojego brata i jego dziewczynę, kiedy w końcu (są prawie 15 lat razem) pomyślą o dziecku, bo ona chce wnuka. Gdy jestem w pobliżu, to zawsze jest do mnie: słyszysz? Twoja mama chce mieć wnuka. Bierzcie się do roboty!Śmieszy mnie trochę jak rodzina zamęcza młode małżeństwa (albo stałe pary) o dziecko i bez końca dopytuje "kiedy wreszcie". A gdy się im udaje, to potem jest totalny brak zainteresowania i pomocy. Oczywiście, że nie zawsze tak jest, ale gdy słyszę o takich przypadkach to myślę sobie, że wiele osób zadaje pytania o dziecko tylko dlatego, że tak się utarło, by pytać o to bezdzietne wciąż pary.
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie. Albo ta wyższość w oczach koleżanek, które mają już potomstwo. Na początku starałam się jakoś w miarę grzecznie wybrnąć z takich dziwnych rozmów i pytań, ale po entym razie po prostu zbastowałam i zdarza się, że ktoś się obraża w momencie, gdy odpowiadam: "To nasza sprawa". Rozmówca z reguły wtedy odwraca wzrok i mówi, że przecież chciał dobrze, że nie wiedział, że to taka drażliwa kwestia...Dziękuję, na pewno będę do Ciebie zaglądać;) Dodaję do linków. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWchodzenie komuś w życie uważam za odrażające i świadczy o braku wychowania. Taką podjęłaś decyzję i nawet nie informując ludzi o niej masz prawo do braku pytań i sugestii, że zegar tyka. Już bardziej nie mogą przypominać kobiecie, że się starzeje, tak nawiasem mówiąc
OdpowiedzUsuńNie umiem zrozumieć, jak najbliższe osoby, a przecież rodzice są najbliżsi, mogą nawet w żartach pytać o to dzieci. To odrębna rodzina i tak naprawdę to już nie ich interes. Czy zamierzają potem pomóc, czy nie. Zapewne dowiedzą się jako jedni z pierwszych, więc dopytywanie się jest w naprawdę złym guście. Wywieranie presji na pewno nie pomaga nawet osobom, które to dziecko mieć chcą. A skoro ktoś tak bardzo chce u kogoś zobaczyc brzuch, może sam niech się "weźmie do roboty" Jak to okropnie brzmi, jakby sek.s był tylko mechanizmem płodzenia, a nie najpiękniejszym fizycznym wyrazem uczuć.
OdpowiedzUsuńBo to nie jest ich sprawa. To nie jest nawet sprawa rodziców, o czym pisałam a-normalnej. Nie wiem, może im było łatwo i przyjemnie. Ale każde pytanie do kogoś, kto się stara i nie może któryś cykl jest bolesne. A dla kogoś, kto skutecznie odkłada jest wstępem do idiotycznym pytań o to, czy zdaje sobie sprawę z czasu, który upływa i wywodów "za moich czasów to się nie robiło kariery" itd. Najgorzej mają chyba jednak pary, które podjęły decyzję, że macierzyństwu mówią "nie"
OdpowiedzUsuńNieraz miałam ochotę zwrócić uwagę, że to nie problem spłodzić tylko po to, żeby dziadkowie się cieszyli. Ale co potem? Przecież rodzice dziecka nie powiedzą: skoro tak strasznie chcieliście i naciskaliście, to teraz zajmujcie się nim/nią. Zgadzam się co do tego, ze to każdego sprawa i nie wolno się wtrącać. W rodzinie miałam taką sytuację, że ciotka strasznie wymuszała dziecko na swojej córce. Po kilku miesiącach od ślubu młodzi w końcu dali za wygraną i ogłosili, że za 9 miesięcy będzie pierwszy wnuk. Dziecko urodziło się chore i teraz ciotka wyrzuca sobie, że gdyby ich tak nie zmuszała, to byłoby całkiem inaczej.... Oczywiście, to niczego nie zmieni i nigdy nie wiadomo "co by było, gdyby" ale pretensje zostają (nie do młodych, tylko do siebie samej/samego)
OdpowiedzUsuńBo każda para, czy to małżeństwo, czy wolny związek, powinna sama decydować, kiedy jest dobry czas na dziecko. Dobry nie w sensie materialnym, ale kiedy oni do tego dorosną. Bo do dziecka trzeba dorosnąć i chęć jednego z przyszłych rodziców nie wystarczy. Więc na pewno nie wystarczy chęć dziadków, ciotek, pociotków i życzliwych
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście teściowie nie pytają i cisza jest, moi rodzice też taktownie siedzą cicho:) Aczkolwiek gdy braliśmy ślub, miałam 21 lat i większość naszych znajomych była przekonana, że jestem w ciąży. To dopiero była szopka, jedna koleżanka nawet z gratulacjami zadzwoniła, a ja głupia, myślałam, że o ślub jej chodziło...Kiedyś w moim otoczeniu był kolega, nawet bliski, bardzo go lubiliśmy, ale gdy powiedział mi kiedyś przy piwie, że czas ucieka i że po trzydziestce "będę już za stara na dziecko", to kontakt jakoś tak... osłabł. Tego też nie cierpię, w ogóle ja nie wiem, jak można być tak bezczelnym i pakować się ludziom pod kołdrę.
OdpowiedzUsuńMoi rodzice też nie pytają, teściowie.. Hm.. nie odzywają się do mnie, a czy pytają, mąż mi oszczędza tej wiedzy ;) Ja brałam ślub mając 26 lat i też połowa ludzi patrzyła na brzuch, kilka zapytało wprost (i tych cenię najbardziej), ale to pewnie przez to, że bez wcześniejszych przebąkiwań o ślubie, od zaręczyn do niego minęło 4 miesiące
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą aż za bardzo - sama już się boję tych wszystkich pytań od "życzliwych":( ja kiedyś kilka lat temu byłam świadkiem sytuacji, kiedy pewna ciocia pytała swojej bratanicy, kiedy wreszcie rodzina im się powiększy, bo już rok po ślubie byli - nigdy nie zapomnę łez w jej oczach:(:(
OdpowiedzUsuńLudzie pytają bezmyślnie nie wiedząc, że mogą zranić. A może ona akurat dostała kolejny okres, albo wcześniej poroniła... Przecież nie musiała mówić...
OdpowiedzUsuńtak mnie też denerwowały zawsze te pytania i nie ważne czy były kierowane w moją stronę czy w stronę kuzynki która już 5 lat się już stara o dziecko i NIC i też jej mówiono że leniuchują w sypialni wkurzające to było .. ostatnio moja znajoma (starsza kilka lat ) zapytała się mnie a ty kiedy będziesz miała dzidzię ? bo ja mam już 4 :) zatkało mnie i powiedziałam jej że nie sztuką jest sobie narobić dzieci a sztuką jest je wychować jak przyjdzie czas to będą :) to ona mi na to że wszelkie pieniądze szczęścia nie dadzą .. a co mam wykarmić u brać :) to ona mi na to że ubrania mogę dostać od znajomych a jedzenie się zawsze wykombinuje ) no tak bo zapomniałam że jedzenie z nieba spada :) dodam że ona nie pracuje a jej facet siedzi w pudle :) ehhh szkoda gadać ja tu myślę jak przeżyć z miesiąca na miesiąc za wypłatę męża i moje skromne dorobki a ona mi gada o 4 dzieci :) takie gadanie zawsze wkurzało i wkurzać będzie nikt i nic tego nie zmieni :) ale tak jak napisałaś nikt nie ma prawa zaglądać komuś do sypialnipozdrawiam szczęśliwa żona
OdpowiedzUsuńA mnie się czasem zdaje, ze takim ludziom się prędzej udaje niż tym, którzy planują, martwią się i starają o każdy dzień... Bo jakoś leci, jakoś się uda...
OdpowiedzUsuńno tak udaję się owa dziewczyna z tego co wiem z tego mówiła mi jej sąsiadka jest z 5 w ciąży :) DARZY się jej :) ta która pije pali rodzi bez problemu a ta co skacze koło siebie jak koło jaka ta która pragnie maluszka albo nie może mieć albo roni i co tu zrobić :( no cóż niech się jej darzy nic do tego nie mam ale za niedługo w takim tempie bd miała domowe przedszkole :)
OdpowiedzUsuńNPR osiąga, co ma w założeniach, nieprawdaż? Tylko ten przypadek i tak nikomu nie otworzy oczu, że to nie jest antykoncepcja. A potem jak trwoga, to do.. państwa po zasiłek
OdpowiedzUsuńNiech się stare plotkary i stare panny zamkną się w ich zacerstwiałości, bo inaczej je o... limy się strach mały. Nie pracują nic nie robią, tylko pasożyty dla których my musimy płacić podatki, DO ROBOTY GŁUPIE, A NIE PLOTEK, CI LUDZIE WŁAŚNIE KTÓRYCH TAK PYTACIE WSCIBSKO TO LUDZIE PRACUJĄCY NA WAS, PASOZYTY CHOLERNE I ZESRANE!!!
OdpowiedzUsuńMasz rację niech się zamknie i się bierze do innej roboty, chyba ma za dużo czasu, jest na bezrobociu, NIECH SZUKA PRACY!!! a nie siedzi i dyktuje innym co mają zrobić, tacy ludzie to patentowani lenie
OdpowiedzUsuńJa to nazwałam świadomym tymczasowym antymacierzyństwem, mnie też do szału doprowadzają pytania tyou "kiedy dziecko", jakby to miało stanowić o mojej wartości!
OdpowiedzUsuńTaka bacia niech się sama puści i będzie miała własne bobo,,,ot,i cała sprawa.
OdpowiedzUsuńczy to z wyboru, konieczności, choroby to jednak zawsze rodzina bez potomstwa będzie rodziną patologiczna
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam... mam dopiero 24 lata, jestem 2 lata po ślubie i moja teściowa co rusz, przy jakiejś okazji ,,dokucza" nam, że jeszcze się nie postaraliśmy... A wy kiedy??? słyszę to coraz częściej. Czy cały świat kręci się wokół dzieci?????i jeszcze to złowróżebne: bo im szybciej tym lepiej, bo później to problemy z zajściem w ciążę są itd. Przecież dziecko to poważna decyzja, a poza tym to decyzja moja i mojego męża, a nie moich teściów, rodziców i koleżanek.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem 9,5 miesiąca po ślubie i pytania o dziecko się zdarzają, podobnie jak życzenia, żebyśmy zostali rodzicami. Przykro je słyszeć i na nie odpowiadać, bo się staramy, a w ciąży nadal nie jestem. Często jest też tak, że ludzie kiedy mnie widzą nie patrzą najpierw na buzię tylko na BRZUCH!!!! I to widać. Widać też ich zdziwienie, że się nie powiększa od TYLU MIESIĘCY.Co komu do tego czy MY będziemy mieli dziecko czy nie? Przecież, to tylko nasza sprawa!
OdpowiedzUsuńJa miałam jedną odpowiedź - jak przerobimy Kamasutrę w sypialni. Bardzo szybko wszystkie ciocie przestały dopytywać o potomka :)
OdpowiedzUsuńZnajomi brali ślub w 2008r i od tego czasu starali się o dziecko.W tym roku nawet ksiądz,chodząc po kolędzie,zapytał ich kiedy zostaną rodzicami.Koleżanka,znana z ciętego języka powiedziała,że to nie do niej pytanie.Ksiądz znacząco spojrzał więc na jej męża,na co ona dokończyła: "...trzeba spytać Tego na górze."Ksiądz lekko się zmieszał i powiedział,że pomodli się za nich :-)...kilka dni temu okazało się,że jest w szóstym tygodniu ciąży,więc teraz mówi mężowi,że musi iść księdzu podziękować:-)pozdrawiambohito.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMoże to głupio zabrzmi,ale czasem człowiek za bardzo chce.Znajomi starali się przez trzy lata-nic.Po przeprowadzonych badaniach okazało się,że są zdrowi i lekarz powiedział z uśmiechem na twarzy,że chyba za bardzo się starają.Stwierdzili,że jak są zdrowi,to nie ma co się stresować,bo w końcu "ten" czas nadejdzie. Nadszedł ...po jakichś dwóch miesiącach od odebrania wyników badań:-)...inna koleżanka urodziła dziecko po 11latach (!) małżeństwa,gdy już straciła nadzieję i pogodziła się z tym,że nie będzie matką.Myślę,że 9,5 miesiąca po ślubie nie powinnaś się zamartwiać
OdpowiedzUsuńAno dokładnie - połowa z tych pytających mogłaby się sama postarać o bobasa, skoro tak im zależy. Moje znajome rodziły kolejne swoje dzieci w wieku 42, 43 i 45 lat, więc jak widać problemu nie ma. A tych starszych bym zapytała, czy mają nadzieję na zarobek jako niania, czy też nie mają komu sprezentować swojego domu. Dodając informację, że to drugie można zrobić z dowolnym wyprzedzeniem, na "pierwsze dziecko urodzone przez X". To na kiedy notariusza zamawiać? :)))
OdpowiedzUsuńWcale nie głupio to brzmi, bo to fakt. Kolega z żona parę lat nie mogli mieć dzieci, dziewczyna była w potwornym stresie, w końcu zdecydowali się na adopcję. Pojawiło się 6-tygodniowe niemowlę w domu, skończyło się "parcie na dziecko", a mały po następnych 11 miesiącach... już miał braciszka. :)
OdpowiedzUsuńMnie jak zapytali kiedy będzie wnuczek( bo dziewczynka już jest) to spokojnie odpowiedziałam że nie będzie. I przestali pytać.
OdpowiedzUsuńPiana na ustach? Nie rozumiem,według Ciebie koleżanka chciala Cię wkurzyć, a nie pomóc. Ni rozumiem dlaczego wprost nie można powiedzieć nawet rodzinie "próbujemy i nie wychodzi". O co chodzi z tym "to tylko Nasza sprawa".
OdpowiedzUsuńPostanowiłam sobie, że jak ktoś kolejnym razem zapyta nas kiedy dziecko, to zrobię smutną minę i powiem, że nie możemy mieć dziecka.Ciekawe co powie.
OdpowiedzUsuńDla niektórych niestety stanowi... A wszelkie próby tłumaczenia właśnie tak, jak mówisz, odbierane są jako przedkładanie sfery materialnej nad dzieckiem... pff...
OdpowiedzUsuńPatologiczną nie, może w pewien sposób uboższą, o pewne doświadczenia. Ale nikt nie powiedział przecież, ze to dziecko musi się począć w noc poślubną, prawda?
OdpowiedzUsuńDobre, dobre :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, a najbliżsi tym pytaniem wcale nie pomagają.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, przy czym tu pojawia się problem, jak nie chcieć?
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńMinę by miał na pewno godna zapamiętania :)
OdpowiedzUsuńŁatwiej jest, gdy już jest jedno dziecko. Tylko jak widać, znajomi mamy wiedza, że ma wnuki, a mimo to, pytają, średnio co tydzień :P
OdpowiedzUsuńBo jak powie, że próbują albo nie chcą mieć dzieci, to zaczną się kolejne pytania i drwiny
OdpowiedzUsuńMoże ja odpowiem... Staramy się, a nie wychodzi generuje co miesiąc pytanie, a może już wyszło, a to boli
OdpowiedzUsuńA nawet jeśli ktoś tą sferę przedkłada, to co? Materalistą być nie można? :) jeśli swoim postępowaniem nie robi nikomu krzywdy, to czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńSądzę, że nic, pożegna się i odejdzie
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jak się bardzo chce, to nie da się tego zmienić... Trzeba by przestać w ogóle myśleć, a to chyba niemożliwe... Przyznam, że strasznie chcemy tego dziecka, badania porobione i wszystko wyszło ok. Okropne jest, to czekanie...
OdpowiedzUsuńPewnie, że może, to temat rzeka wręcz i z jednej strony są ludzie, którzy mówią, że dziecku potrzeba tylko miłości, z drugiej ci, którzy chcą willę z basenem, a gdzieś pośrodku ci, którzy chcą mieć pewny byt. Każda opcja zła wg niektórych, ale cóż, nie każdemu się dogodzi
OdpowiedzUsuńTaaak, za to wśród dzieciatych mamy same przykładne rodzinki :) A mężowie bijący żony, rodzice alkoholicy i sprzedawanie się na ulicach to tylko wytwory naszej wyobraźni :P
OdpowiedzUsuńMoże to nie sposób na niemyślenie w ogóle, bo się nie da, ale ja się zajmuję wszystkim, czym mogę... Praca, dom, hobby, wypełniam sobie czas. Ale póki nie idziecie do łóżka z zegarkiem w ręku to nie jest źle :) Nie ma się co martwić, winko, dobra zabawa i się uda na pewno :)
OdpowiedzUsuńBo ludzie są nietaktowni,wscipscy,wtykają nosa gdzie nie trzeba.Co kogo do jasnej chol...obchodzi moj zegar biologiczny??czemu zadają te swoje prostackie pytania??a wy kiedy? oj cos sie obijacie,a czas leci....i tak wkoło.No ludzie~,opamiętajcie się.To jest brak wyczucia,lub celowe hamstwo.Moze ktos po prostu nie chce?albo stara się i nie wychodzi?i tak kobiety ktore dochodzą do pewnego wieku 30stka ,a nie mają dzieci to czują się jak kosmici..Ludzie dziwnie patrzą.Niektorzy niby współczująco,inni tak jagby z satysfakcją zwłaszcza jak wiozą swoje dziecko w wozku.Nie wiem,ja tego nie rozumiem.APELUJO DO WSZYSTKICH CIEKAWSKICH,DARUJCIE SOBIE TE SWOJE PYTANIA I DOBRE RADY.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć...
OdpowiedzUsuńI tak myślę, nawet jak robię milion innych rzeczy. Już z tym zegarkiem w ręku przerobiliśmy, ale odpuściłam, bo nie dość, że dziecka nie ma, to i seks byśmy sobie zepsuli, a do tego za nic na świecie nie wolno dopuścić ;)A ile Wy się staracie jeśli można wiedzieć?
OdpowiedzUsuńTemat rzeka, my na początku nie chcielismy dzieci nadmieniam ,ze gadki ze strony rodziny i znajomych byly non stop.Kiedy zapragnelismy dzidziusia okazalo sie to nie łatwe ,lekarze badania kolejne cykle bezowocne. A oni wiecznie ,ze moze pokazemy wam jak to sie robi itp... nie pomysleli ,ze to boli . Jedni musza sie zabezpieczac 3 srodkami bo tacy płodni a inni niestety w drugą strone.Ja jestem silna i dalam rade z tymi bezmozgimi docinkami dodam,ze moi rodzice nigdy nie dociekali wiedzieli ,ze bedzie nietaktem wnikac.Po 6 latach malzenstwa za 2 tygodnie urodze nasza córeczke.pozdrawiam autorke i wszystkich ktorzy sa gnebieni takimi pytaniami !a tych co pytaja o takie intymne rzeczy nie pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńTo wina waszej nieszczerości - gdybyście powiedzieli wprost "jeszcze nie" to uwierz dali by wam spokój.Swoją drogą kiedyś będziesz miała dorosłe dzieci i one też będą się irytować za każdym twoim pytaniem o wnuki..nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo. Znam mnóstwo par które odkładały, odkładały i dziś jest już za późno, starają się po 2, 3, 4 lata.. - ale to tak dopiskiem moim :)
OdpowiedzUsuńMy króciutko, półtora cyklu w sumie, bo luty to tak ni z gruszki, ni z pietruszki :P teraz zaczął się nowy, więc na razie nie panikuję, ani nic,. Widać, jeszcze nie pora
OdpowiedzUsuńA ja też mam pięcioro dzieci, tak jak dziewczyna, którą opisałyście wcześniej. I co, npr realizuje swoje założenia? No to Cię rozczaruję- nie stosowałam npr. A może jestem zapijaczoną mordą stojącą w kolejce po zapomogę? No to tu też Cię rozczaruję. A co do mojego "domowego przedszkola", to rzeczywiście- nic nikomu do tego. Jedna z Was napisała, że nie broni tamtej dziewczynie mieć tyle dzieci, że nic jej to nie obchodzi, a po chwili dodała zgryźliwie swoje ALE. Że w takim tempie niedługo będzie miła domowe przedszkole. A może ona chce je mieć? Może tak jest jej dobrze? Bo, moje drogie, tolerancja ma polegać na tym, żeby akceptować cudze wybory nie wpieprzając się do nich. A tutaj widzę, że tolerować należy to, że niektórzy nie lubią i nie chcą mieć dzieci (nie piszę o tych, którzy nie mogą, bo to jest dla nich ogromna tragedia i te głupawe pytania o dziecko bolą z pewnością), ale tych, którzy chcą mieć więcej niż troje, to już zaledwie należy jako- tako znosić, bo jak tu akceptować i tolerować takie dziecioróbstwo?
OdpowiedzUsuńNie daliby, fajnie, że masz takich znajomych. I ja swoich dzieci pytać nie będę, bo to ich decyzja, ale ja tak właśnie zostałam wychowana
OdpowiedzUsuńA ja też mam pięcioro dzieci, tak jak dziewczyna, którą opisałyście wcześniej. I co, npr realizuje swoje założenia? No to Cię rozczaruję- nie stosowałam npr. A może jestem zapijaczoną mordą stojącą w kolejce po zapomogę? No to tu też Cię rozczaruję. A co do mojego "domowego przedszkola", to rzeczywiście- nic nikomu do tego. Jedna z Was napisała, że nie broni tamtej dziewczynie mieć tyle dzieci, że nic jej to nie obchodzi, a po chwili dodała zgryźliwie swoje ALE. Że w takim tempie niedługo będzie miła domowe przedszkole. A może ona chce je mieć? Może tak jest jej dobrze? Bo, moje drogie, tolerancja ma polegać na tym, żeby akceptować cudze wybory nie wpieprzając się do nich. A tutaj widzę, że tolerować należy to, że niektórzy nie lubią i nie chcą mieć dzieci (nie piszę o tych, którzy nie mogą, bo to jest dla nich ogromna tragedia i te głupawe pytania o dziecko bolą z pewnością), ale tych, którzy chcą mieć więcej niż troje, to już zaledwie należy jako- tako znosić, bo jak tu akceptować i tolerować takie dziecioróbstwo?
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i sobie jej troszkę zabiorę ;) I życzę udanego rozwiązania i masy radości :)
OdpowiedzUsuńNie unoś się. Fantastycznie, że masz dzieciaczki i ich tak bronisz, to fajnie widzieć takie rodziny. Ale jeżeli ktoś nie pracuje i nie zapewnia tym dzieciom nic, nawet podstawowej miłości i bezpieczeństwa, to chyba jest coś nie tak?
OdpowiedzUsuńWitaj. Weszłam tu, bo onet Cię polecił. Przeczytałam notkę (musząc zablokować na chwilę mrugający obrazek po lewej) i się zgadzam, bo nienawidzę takich zachowań. Rozumiem raz na jakis czas jak rodzic powie coś pół-żartem. Jednak takie nachalne, konkretne pytania doprowadzałyby mnie do szału. Podejrzewam, że w którymś momencie zareagowałabym ostro, gdyż takie coś uważam za zaglądanie bezczelnie pod kołdrę z pytaniem "już się staracie?" W ogóle nie lubię wszelkiej maści stereotypów, nawet takich, jakoby każdy powinien mieć dziecko (wpajane nawet małym dzieciom od maleńkości). Nie każdy chce, może, czy w ogóle powinien mieć dzieci. Jesteśmy od siebie różni i mamy różne potrzeby. Już na pewno wszystkich nie powinno się nazywać egoistami, bo kierują nimi różne pobudki. Przecież dobre dla dziecka jest, aby było w ogóle chciane. Nie sztuką urodzić tylko, a potem nie dbać i nie kochać. Ogólnie takim nachalnym pytaniom mówię NIE i bardzo szybko bym ich nie wytrzymała. Nie można sobie w takiej kwestii dawać wchodzić na głowę, zbyt dużo dzieci urodziło się z takiego namawiania - wiele z nich skończyło dobrze może, ale bardzo wiele - źle. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajne podejście do tematu, proponuję się tego trzymać, aż do zamierzonego rezultatu :)Też sobie czasem myślę, że może to nie pora, że teraz mamy taki fajny okres naszego związku, no i figura ładna, ale to tylko takie pocieszanie się :)Powodzenia!!!!
OdpowiedzUsuńDokładnie, przy czym pytanie nie są do mnie, a moją mamę zupełnie ignorują..
OdpowiedzUsuńTo my będziemy mieć kumulację, bo zaczynamy budowę w tym roku :) Powodzenia Wam też, trochę luzu, wakacje i się uda :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie ludzie osadzaja nas okrutnie po słowach ja nigdy nie chce miec dzieci jestesmy gorszym gatunkiem obibokiem nieodpowiedzialnym leniem . A to poprostu nasze życie zdanie i plany. Ogromna szkoda że ludzie nie potrafia tego zrozumieć . Ale to juz ich problem .
OdpowiedzUsuńkomu w życiu NUDNO, ma 2 możliwości, urlop w Afryce na dziko, albo zrobić sobie dziecko. z tym ze 2 opcja jest najmniej przez 25 lat :P
OdpowiedzUsuńkiedy powiedziałam sobie BASTA nie szaleję ze jeszcze zajdę w ciążę i co i zaszłam w tym samym cyklu jak sobie odpuściłam (2,5 roku staran) ciążą zagrozona okropnie ale udało się mam 5 letnią córkę. Gdy zapragnęlam 2 giego dziecka też bez schizów i w 3 cyklu zaszłam i mam prawie rocznego synka. Uda się naprawdę czasami psychika płata figle. A jak zasżłam z córką w ciążę rodzina była zniesmaczona:O:O ze za szybko - że się nie dorobiliśmy jeszcze, że mam dopiero 24 lata i dopiero kończę studia.....chore prawda:)
OdpowiedzUsuńPolacy niestety są tak durnym narodem, że uwielbiają wcinać się i wtrącać w nie swoje sprawy, oceniać bezpodstawnie i 'umoralniać' tych którzy chcą żyć "po swojemu" - sick.
OdpowiedzUsuńee to nic:D ja jeszcze w ogole nie mam męża (mam narzeczonego) i zaledwie 26 lat, a juz od SIOSTRY (ktora jest zaledwie 3 lata starsza, ale za to ma meza i dziecko) uslyszalam ze sie nie robie mlodsza i kiedy zajde w ciążę. no szczęka mi opadła i się wkurzyłam, zwłaszcza że siotra wie że mam PCO i jest to dla mnie drazliwy temat. Po tej rozmowie unikam jej i chyba tylko taki sposob zachowania pozostaje w stosunku do ludzi, którzy sie zachowuja w taki sposob. niestety nie zawsze sie tak da.
OdpowiedzUsuńByć może taka rodzina będzie uboższa o doświadczenia związane z dziećmi, ale bogatsza o doświadczenia inne..
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego niż owczy pęd wynikający z głupoty -od której też nie ma nic gorszego.Dziecko to ogromna odpowiedzialność,to nie gumowa lalka,Swiat jest coraz grożniejszy,kryzys zrobil się globalny i przyszłośc wygląda naprawdę czarno.Po co to wszystko-dla powielania stereotypu?To fakt że rodzenie jest sprawa normalną w przyrodzie.Ale normalne jest rownież potworne okrucieństwo ,choroby,kalectwo,wojny,wzajemne pożeranie się.Niektórzy patrza na świat waskim wycinkiem,np patrzac na pogodne seriale telewizyjne.Ludzie,włączcie instynkty,wyobrażnie.gdyż istnieje przede wszystkim to,czego w tej chwili nie ogądasz!
OdpowiedzUsuńSam jesteś patologiczny. Wiesz w ogóle, co to jest rodzina patologiczna?
OdpowiedzUsuńNic dodac, nic ujac...Ostatnio sama na wlasnej skorze sie przekonalam, jaka to wyrodna zona jestem i synowa, bo najpierw usidlilam JEJ synusia ukochanego rodzac mu dziecko, potem (rok pozniej) nie bylo kolejnego wnuka - jak z reszta przez siedem nastepnych lat.Ciagle tylko te glupie sugestie i pytania, tak jakby to nie ja tylko ci "zyczliwi ludzie" to dziecko karmili, ubierali i wychowywali, a tym samym mieli prawo do decydowania o naszej rodzinie i o nas. A teraz znow corka!!! Nie nadaję sie do niczego, bo jak to rodzina meza stwierdzila " kazda idiotka dala by Mu syna,tylko ja nie potrafie"!
OdpowiedzUsuńEch, Kochana... Przez 9 lat mialam to samo.... urodziny, wigilia, parapetówka.... przy kazdej okazji zyczenia w stylu: "obysmy za rok swietowali w wiekszym gronie" (tu znaczace spojrzenia i usmiechy). Mialam ochote lac kogo popadnie i patrzec, czy rowno puchnie. Teraz swietujemy juz "w wiekszym gronie"..... i zaczely sie zyczenia dot. "braciszka" dla naszej jedynaczki..... a zyczliwi sasiedzi pytaja elegancko, na dzien dobry: "kiedy drugie?". :/ Szczyt kultury. Plaga, zaraza, dno i 10 metrów mułu... tfu!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńEhh, ile ja sie nasluchalam takich pytan...a jak juz zaszlam w ciaze to wszyscy byli wielce zdziwieni,wrecz zszokowani,ze jak to tak? w ciazy? Nie warto sie przejmowac takimi pytaniami. My odpowiadalismy krotko,w swoim czasie :)
OdpowiedzUsuńLos bywa okrutny. Kiedyś koleżanka dokuczała mi jak mówiłam ,że dzieci planują około 30 roku życia z przyczyn życiowych i finansowych. To nie problem "zrobić " dziecko a później je urodzić no ale nie każdy to rozumie. Owa koleżanka nawet rozpowiadała ,że w ogóle nie chcę mieć dzieci albo ,że pewnie nie mogę. Ironia losu polega na tym ,że sama mówiła ,że chce dziecko jak najszybciej po ślubie, najlepiej na studiach. Od ślubu minęły ponad 3 lata, studia skończone a dziecka jak nie było tak nie ma. Na pytania koleżanek ,które urodziły lub są w ciąży - kiedy w końcu będzie dzidziuś" zmienia temat...
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się Twój post. Kompletnie nie rozumiem dlaczego kobiety, aby być prawdziwymi kobietami ( wg społeczeństwa) muszą mieć dziecko. Sama najchętniej nigdy bym go nie chciała mieć...Ale może kiedyś mi się odmieni :) Stawiaj czoło tym durnym pytaniom i odpowiadaj wszystkim, którzy wytykają Ci brak potomstwa, by zajęli się swoim życiem! :)
OdpowiedzUsuńGrrr! Gdyby mnie pytali, to mogliby co nieco usłyszeć - zwłaszcza, że często pytają matki córek zbrzuchaconych przed ślubem. Uważam, że jeśli ktoś zadaje takie nietaktowne pytania, może dostać równie nietaktowną odpowiedź, np. coś w stylu: "No ja bym jednak chciała skończyć studia. Sama pani wie, że wpadka może to utrudnić. A co tam u Angeliki?" ;)))U mnie jest - a przynajmniej wcześniej było - pytanie o ślub i plany na przyszłość. I nie przeszkadza nikomu ta sama odpowiedź: "Ślubu nie będzie." Następnym razem można zapytać o to samo.
OdpowiedzUsuńZawsze się znajdzie powód do krytyki, a ja ze swej strony gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCzasem najbliżsi ranią najbardziej. Nie przejmuj się i głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńJasne, bo to wszak rodzina :) Dwoje bliskich sobie osób :)
OdpowiedzUsuńmy jestesmy 1, 5 roku po slubie i zrobilismy badania i sie okazalo ze dzieci miec nie mozemy. Wkurza mnie rodzinka ktora co okazja zyczy nam dziecka. Tylko moi rodzice wiedza ze nie mozemy miec dziecka. Na in vitro nas nie stac a na adopcje czeka sie latami .
OdpowiedzUsuńBo ludzie pytają nie mając pojęcia o tym, ze czasy się zmieniły i teraz ważna jest przede wszystkim świadomość
OdpowiedzUsuńA to córeczki są ukochanymi dziećmi tatusiów :) ważne, żebyście Wy byli szczęśliwi
OdpowiedzUsuńEch... nie zazdroszczę i aż się boję... Szczęścia :)
OdpowiedzUsuńZło powraca. Zawsze
OdpowiedzUsuńŻeby oni chociaż chcieli mówić to do mnie ;)
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o sobie...
OdpowiedzUsuńPowiedz tesciowej ze sama jest idiotka, bo za plec dziecka odpowiadaja plemniki! Nie daj sie! Gdyby mnie tesciowa nazwalaby idiotka zerwalabym z nia kontakt! Nie wolno ci pozwolic,zeby ktos nazywal cie w ten sposob, co za wredna baba! Mam nadzieje,ze maz nie jest do niej podobny!
OdpowiedzUsuńŻyjemy w kraju, w którym ludzie uwielbiają wtrącać sie w życie innych. Kiedys nie do pomyslenia było nieposiadanie dzicka, jedno dziecko też rodziło oburzenia - jak to jedynak? Świat się zmienił i ludzie inaczej postrzegają rzeczywistość. Jeśli ktoś chce mieć dzieci jego sprawa - jeśli nie chce lub nie moze też jest to jego sprawa. Najbardziej mnie osobiście wkurza OBOWIĄZEK posiadania ale mało kto potem interesuje sie dziecmi z rodzin dysfunkcyjnych. Ważne, że maja ale że cierpi to już bez znaczenia. Mam wrażenie, że żyjemy w zaściankowym kraju.
OdpowiedzUsuńA jak już urodzisz pierwsze to wszyscy będą się pytać o następne Ta bajka nigdy się nie kończy, bo kiedy urodzisz trzecie zacznie się od nowa tylko w drugą stronę
OdpowiedzUsuńHej,jestem tu pierwszy raz,ale juz polubilam Twój blog.Mam bardzo podobna sytuację do Twojej,brałam ślub we wrześniu,więc jesteśmy 8 miesiecy po slubie i juz powoli zaczynają sie pytania o dzidziusia. Na szczęscie nie nagminnie,więc jest to do zniesienia. Jestem w podobnym wieku do Ciebie (27lat) więc postanowilismy z męzem,ze juz najwyższa pora,aby zacząc się starać o dziecko. Nie chcemy,aby to były usilne starania,raczej dajemy sobie na luz i zwyczajnie przestajemy uważać. Boję się jednak,ze bedę miała problemy z zajściem,bo już najmłodsza nie jestem. Nie wiem czemu mam takie czarne wizje,moze dlatego,ze dookoła mnie mnóstwo par ma z tym problem :(Gdyby się zdarzyło własnie tak,to nie wyobrażam sobie tych wszystkich pytań kierowanych przez wścibskie ciotki,sąsiadki i nie tylko,napewno muszą być bardzo bolesne....
OdpowiedzUsuńŻeby to choć były pytania do mnie, to bym tak odpowiadała :P
OdpowiedzUsuńTo ja życzę cudu :) I życzliwych osób wokół
OdpowiedzUsuńZgadzam się, każdy niech żyje wg własnych zasad innym nic do tego. Mnie z kolei ciągle ktoś pyta kiedy sobie kogoś znajdę, kiedy ślub, bo niedługo czas mi się skończy i zostanę starą panną. Poza tym ojcu przydałaby się pomoc. Ludzie kochane ja mam dopiero 20 lat, no dobra prawie 21, do starości jeszcze mi trochę zostało, poza tym kto powiedział, że każdy musi zakładać rodzinę?
OdpowiedzUsuńWtrącanie się daje nadzieję na zwęszenie tragedii, a to przecież taki fajny temat... Ech...
OdpowiedzUsuńNiestety wiem...
OdpowiedzUsuńKażdy mądry, każdy wie lepiej, a jak jeszcze się zwęszy tragedię.. ojojoj
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tyle samo lat i dokładnie takie samo podejście, ale nie wkręcam sobie, że jestem za stara. Dzieciaczek przyjdzie, kiedy nastanie jego pora. Do nas obu, czego Tobie i nam życzę :)
OdpowiedzUsuńA jak się ktoś żeni w wieku lat 20 to wielkie oburzenie...
OdpowiedzUsuńJesteś jeszcze bardzo młoda. Dopiero życie przed Tobą. Ludzie zazdroszą Ci młodości i wolności.
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję! Podwójnie :)W dzisiejszych czasach, to nie dom i samochód są luksusem tylko DZIECI! My mamy dom, każdy swój samochód, a dziecka żadnego! Wtedy nic nie cieszy. Dorobić się można zawsze, urodzić dziecko tylko do pewnego wieku. Oddałabym wszystko za dwie kreseczki (oprócz męża) :)
OdpowiedzUsuńczy to nie dziwne ??? najpierw gdy masz 17/18/19/20 do 25 po to norma itp lat kiedy będziesz miał dziewczynę itp - 2 waza jak masz to kiedy się zaręczysz ? - 3 waza kiedy ślub ??? - 4 waza kiedy masz ślub kiedy dziecko 5 waza jak masz 1 jedno kiedy 2 ponieważ to 1 bobas nie ma z kim się bawić - a później narzekanie nie babć że muszą się z nimi zajmować - choć raz by takie babcie zadały sobie pytanie - dlaczego namawiam ich pytałam itp ???
OdpowiedzUsuńObawiam się, ze odpowiedź mogłaby zabić...
OdpowiedzUsuńLudzie są tacy i nie wiem kiedy to się zmieni,to wtrącanie się w czyjeś zycie.Dlaczego ,pytam,kobiety które nie maja dzieci i w ogole małżeństwa bezdzietne traktowane są jakos tak dziwnie,nawet nie wiem jak to okreslićŻe co niby to jakies jest nietypowe czy co?mnie tez ostatnio kolezanki pytaly ,jedna ma corke 4 latka ,a druga tez corke prawie 2 latka.A CZY TY NIE CHCESZ MIEC DZIECI?słucham?a kto tak powiedział?ja tego nie powiedziałam przecież.Mądrale.Wiecie co,a szczegolnie jedna jak juz do niej czasmi przyszłam,to tak strasznie tuliła się do corki,tak jej mowila ze ją kocha,ze jest jest jej skarbem,ze wszystkim,ze co ona by zrobiła bez niej...itp itp.Ja rozumiem to jest normalene ,nie bedzie ze względu a mnie corki nie przytulać.Tylko ,ze mi się wydaje ze to było przesadzone.Tym bardziej ze bylysmy tam we dwie czyli ja i jeszcze jedna kolezanka,ktora jest samotna i tak siedziałyśmy jak te kopy,zamiast zając sie rozmową to my musialysmy przeczekac te wszystkie przytulanki.Nie pisze tego złosliwie.Jej corka spokojnie mogla zająć sie czym innym,po prostu chciala całą uwage mamy na sobie skupic.Ale dla nas to było troche dziwne ,niezręczne.Nie wiem czy rozumiecie o co chodzi.
OdpowiedzUsuńmoja siostra (29lat) ma problem z zajsciem w ciążę od ok.dwóch lat,są małżeństwem od trzech. Wiem jak jest jej z tym ciężko,próbuje unikać tego tematu,ale niekiedy już wszystko w niej pęka,rozkleja się. Mówi jakie to niesprawiedliwe,ze inne kobiety porzucaja noworodki,a Ona tak bardzo pragnie dziecka i nie wychodzi. Tłumaczę jej,ze może przyczyna tkwi w tym,ze za bardzo chce,odgrywa tu duzą rolę psychika. Musi przestać o tym mysleć i wrzucić na luz,ale wiem,ze jest to napewno trudne. Teraz kiedy my zaczynamy z mężem starania,wiem,ze będzie jej jeszcze ciężej i aż drżę na myśl,ze kiedy nam się uda,to Ona się załamie. I nie chodzi tu o żadną zazdrość,ale tylko i wyłacznie o to,ze do pełni szczęscia brakuje jej dzidziusia. Zupełnie nie wiem jak jej pomóc....:(
OdpowiedzUsuńKochana znam to dobrze. Przeżyłam to samo. Na szczęście nam się udało właśnie jestem w 3 miesiącu ciąży. Ale ile łez wylałam to moje kiedy każde życzenia miały tę samą treść. Tłumaczyć że próbujemi nie zamierzałam. Ludzie tacy po prostu są. Nie warto się przejmować. Nie daj się, życzę Ci dużo dorego.
OdpowiedzUsuńSprawę załatwia się prosto i raz na zawsze. Przy takim pytaniu mówi sie dopsyć ostrym tonem" "Wybacz, ale sprawa mojej płodnosci, to moja osobista rzecz i nie życzę, aby ktokolwiek do tego się wtrącał"...Z teguły działa ;) Przynajmniej na kilka miesięcy...
OdpowiedzUsuńJedynym sposobem jest wrzucić na luz, ale nie wiem jak... Szczęścia Wam obu życzę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńPopieram ;) ale tak dla ścisłości nie ma rodziny bez dziecka czy dzieci tylko małżeństwo;) Stajesz się rodziną gdy pojawiają się dzieci własne bądź adoptowane. Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńOdpowiedź mogłaby zadziwić na granicy zabicia
OdpowiedzUsuńZaczynam mieć jakąś obsesję na punkcie posiadania dziecka. To dopiero pierwszy miesiąć starań a mi się wydaję,ze zaraz zwariuję,ciągle o tym myśle,czytam artykuły,już nawet wybrałam imię. Wiem,ze to chore,a miałam wrzucić sobie na luz,tak radziła Pani doktor. Moze to głupie,ale nawet nie kupiłam tamponów na przyszły miesiąc,ze nie będą mi potrzebne. Nigdy nie myslałam,ze tak to będzie wyglądać,po prostu podjelismy z mężem decyzję,ze już najwyższy czas. A tu proszę,sama siebie nie poznaję,chyba dostanę świra,boję się co będzie później :(
OdpowiedzUsuńNo załatwia, jak mówią do mnie :)
OdpowiedzUsuńMałżeństwo to też rodzina, podstawowa komórka społeczna, dwoje bliskich sobie osób
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie da się nie myśleć, ja sobie w pierwszy cykl nawkręcałam masę rzeczy, potem stwierdziłam, że sama sobie szkodzę i trochę odpuściłam :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńnicolaska czyli malzenstwa bezdzietne,nie są rodziną?to kim są...?
OdpowiedzUsuńNaucz się asertywności i głośno wyrażaj swoją opinię, że takie pytania świadczą o braku kultury rozmówców. Poskutkuje. A jak ktoś się obrazi będzie chociaż trochę spokoju, bezcenne.
OdpowiedzUsuńNie znam Cię, nie znam Twoich relacji z najbliższymi, ale sądzę, że jednak źle odnosisz się do kwestii życzeń najbliższych, szcz. rodziców, dziadków. Oczywiscie, nikt nie kwestionuje waszej prywatności przy podejmowaniu decyzji o powiększeniu, bądź nie rodziny, ale trzeba spojrzeć na pragnienia rodziców, dziadków i ich życzenia nieco przychylniej, wyrozumialej. Oni z czystości serca, wierzę w to, z życzliwości pytają was o dziecko. Myślę, ze oni są przkonani, że wy pragniecie mieć dzieci i tym swoim "gadaniem" na swój spoób chcą was wspierac, zapewniać o trosce. Tym bardziej jeśli nie znają powodów (choć jak najbardziej nie macie obowiazku im opowiadać o tym, jeśli nie chcecie) i waszego podejścia do tej kwestii należy zrozumieć ich intencję. Oni żyją w niewiedzy co do waszych planów życiowych, więc trudno karać ich czy mieć pretensje o to czego wam życzą, o czym lubią wam mówić. Jeśli zdecydowaliście nikomu się nie tłumaczyć dlaczego tak jest a nie inaczej to należy wziać pod uwagę i zmierzyć się z sytacją w jakiej się znaleźliście wy i najbliźsi. Postarajcie się cieplej i mniej ostro, nerwowo popatrzec na tę kwestę. Może zamiast irytacji należałoby podjąć wspólną decyzję czy porozmawiać z rodziną szczerze, pomimo ew. ich sprzeciwów itp. i wówczas wymagać od nich uszanowania decyzji i już mieć pełne prawo do ich krytykowania, albo... nadal tkwić w tym samym miejscu (może to i lepiej, nie wiem, sami musiscie na to pyt. sobie odpowiedzieć) ale jednocześnie nie żywic żalu i zniecierpliwienia względem rodziny. ja wam zazdroszczę :) mimo wszystko. Moi rodzice znają moja i męża decyzję dlaczego nadal nie mamy dzieci i nadal po cichutku, taktownie i bez narzucania się życzą nam maluszka, a mnie robi się wtedy ciepło na sercu a nie źle. Zaś moja teściowa (bardzo dobry człowiek, ciepła osoba, którą życie bardzo doświadczyło) jest powściągliwa i nigdy nie zapytała mnie o dzieci, o plany macierzńskie i mnie to troszkę boli, chciałabym wiedzieć, że urodzenie jej wnuka/wnuczki byłoby szczęściem dla niej. Więc przedstwaiłam Ci tu różne spojrzenie na twój problem, ale i moją sytuację. Wiesz, tak z serca płynie mi myśl, że jesteście z tymi rodzicami, dziadkami szczęściarzami, bardzo was kochaj,a, choćbyście mi nie wiem co pisali. całusy ;)
OdpowiedzUsuńteściowej też powiedz, kiedy na nią czas .... :). Nie zadręczaj się tym. Mnie już rodzina nie męczy, ani koleżanki, ani znajomi - nikt. Po parunastu debilnych (wg nich) odzywkach nikt już mnie o nic nie pyta, bo to bez sensu. Ja nie chcę mieć i koniec. A dlaczego, to przeważnie, mówię o tym jak jest na świecie, że zaraz koniec świata, że jest tyle zła na świecie, że po co tego przyszłego człowieka stresować i narażać na niebezpieczeństwo itd. itp. Także ja mam z tym spokój.
OdpowiedzUsuńkatie Po prostu wyluzuj bo nic nigdy na sile! Lepiej byc przyjemnie zaskoczonym niz niemile rozczarowanym! Zycie to nie plan i jego realizacja no przynajmniej nie w sprawie dziecka! Uczuc yez nie zaplanowaliscie a jednak przyszly.Zycze powodzenia i na pewno dobrze bedzie!
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że, prócz życzeń, czyli dawno, nikt tego do mnie nie mówi, a do mojej mamy
OdpowiedzUsuńJasne, i rodzina jest traktowana życzliwie, chodzi mi o niezwiązane, zupełnie obce osoby :)
OdpowiedzUsuńwiem wiem,to chore,a jednak silniejsze ode mnie. No cóż,pożyjemy,zobaczymy....Tymczasem dziekuję za miłe słowa i życzę powodzenia i wytrwałości wszystkim starającym się o dzidzię :)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAngel Oscuro, w kwestii znajomych to my z męzem zrobilim tak; po pewnym czasie, jak przestało nas bawić nagabywanie na ciągle ten sam temat stanowczo zaczęliśmy podczas spotkań ze znajomymi rozmawiać na temat posiadania dzieci. Krótko ale poważnie i bez uśmieszków czy zakłopotania: Dzieci bpowołamy do życia, bądź nie, to nasza sprawa, wiemy, że ciagle pytacie nas o to samo z życzliwosci, ale prosimy przestać poruszać ten temat. Jeśli coś się zmieni, jeśli zechcemy się podzielić nowiną o powiększeniu rodziny na pewno damy Wam znać. Ale od teraz prosimy o nie podejmowanie tematu. I wiesz, poskutkowało, mało tego, nikt się nie obraził :) Ale to wymagało do nas odwagi i asertywności, bo ciagle w głowach mieliśmy jakieś myśli, ze takimi uwagami skrzywdzimy ludzi, których lubimy i z którymi fajnie spędzamy czas. Ale okazało się, ze prawdziwi przyjaciele, dobrzy znajomi pojmą w czym rzecz, a kto nie to kij z nim, widać nie wart naszej uwagi :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNo znajomi wiedzą i szanują i "grzecznie czekają" Gorzej z tymi znajomymi znajomych czy znajomymi mamy :P Im nie przegada
OdpowiedzUsuńTylko spokojnie, bo każda @ będzie dramatem. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńAngel Oscuro - Aaaaaaaaa, a po coż im coś przegadywać? Takie przypadki się (przepraszam za wyrażenie) zlewa się ciepłym moczem, śmieje w nos i już po sekundzie zapomina. Sztuką jest umieć zapominać o tym, co gadają tacy znajomi znajomych, nie brać sobie do serca, bo w sumie co cię mają tak obchodzic znajomi znajomych, można się przejmować uwagami najbliższych z rodziny, przyjaciół - ich uwagi mogą zaboleć, bo nam na nich zależy, ale znajomi znajomych, piąta woda po kisielu?? Eeeee, eeeeee, eeeeeee. To kwestia moczu ;), powiadam ci :)
OdpowiedzUsuńWkrótce przeprowadzamy sie z męzem blizej rodziny....dziecko mozemy miec najpredzej za 1,5 roku....to nie nasz wybór!!! to smutna koniecznosc tak czekac i czekac na dziecko, najpierw musimy znalezc tam prace :((( Jesli ktos mnie spyta o dziecko, czemu nie teraz, to mu tak odwarknę, ze sie nie pozbiera !!! Niewazne czy to bedzie ktos z rodziny czy znajomy, nie ma litosci dla wscibskich !!! Mam 29 lat, ale męza poznalam mając juz 26 lat...pozno nie? NIEWIELE LUDZI tzn chodzi mi o naszych własnych rodziców, ciotki, itd. sobie uswiadamia jakie są teraz chore czasy...Juz nie jest tak jak kiedys, 20 lat, hop siup, małzenstwo, dziecko, kazdy miał prace...mmm marzenie takie zycie... A dzis??? Ktory facet chce sie żenic jak ma 20-22 lata???????? Wolą sie bawic: jedna dziewczyna, potem inna itd, nie brac odpowiedzialnosci za nikogo i za nic, byc singlami pełen luz. Kobiety...ktora ODWAŻY SIE na dziecko w wieku 20-22 lat??? Kazda chce skonczyc szkole, studia, zawsze to wieksze szanse na naszym opłakanym polskim rynku pracy, mozliwosc utrzymania rodziny, a nie materializm czy wygodnictwo!!!! Ciezko jest spotkac wartosciową osobe, chcącą załozyc rodzine, bo kazdy wie jak sie ''powodzi '' statystycznej rodzinie w PL.....ech........ A jak wreszcie czlowiek szczesliwie odnajdzie drugą połówke, zdobedzie wyksztalcenie, prace...ma 30 lub wiecej lat...i musi wysłuchiwac takie debilne komentarze w stylu ''kiedy dzieci''
OdpowiedzUsuńA jak ma wyglądać ta "pomoc koleżanki"? Pomoc to wg ciebie wścibstwo? Naprawdę to jest indywidualna sprawa każdej pary, ludzie bezdzietni nie muszą się nikomu tłumaczyć, usprawiedliwiać, wyjaśniać. Czy to tak trudno zrozumieć?
OdpowiedzUsuńJa mam 33 lata, w zwiazku 13 lat, dzieci nie ma. Studia nie gwarantują pracy. Podejście do posiadania lub nie dzieci, ew. kiedy jest moja i ode mnie zależy, jak będę odbierać, jak reagować na pytanie o maluszka. Zamiast warczeć, stresować się, może lepiej zdystansować sie, uśmiechnąć i nie ciągnąć tematu? I taką tresurę na niepokornych dopytywaczach stosować choćby do usranej śmierci. Czemu nie? Naprawdę, agresja tylko wyssie z ciebie to, co najlepsze, nie daj się. Ja może będę mieć dziecko, może nie, czas pokaze. Dopytywaczy traktuję niepoważnie, z pobłażliwym uśmiechem, to odbiera im często chęć do kontynuacji tyrad :) Polecam tę metodę.
OdpowiedzUsuńprzemoc fizyczna i psychiczna w rodzinie to też jest rodzaj patologi
OdpowiedzUsuńja mimo ze jestem w wieku babciowym, mimo ze synowie sa w zwiazkach jeden ozeniony przed trzema laty . drugi wiele lat w stalym zwiazku, ale na takie bezczelne pytanie odpowiadam ze jestem za mloda na babcie, i mlodzi wstrzymuja sie ze wzgledu na mnie. Jeeeny, sama nawet nbie smialabym sie zapytac mlodych.. A innym co do tego? g.!
OdpowiedzUsuńJa przechodzę przez to samo. Ślub był w lipcu a brzucha nadal nie widać. Czemu sie ludzie sobą nie zajmą? Kiedy zostały wywieszone zapowiedzi przedślubne to sie każdy na mój brzuch patrzył (bo na pewno wpadli, teraz sie nikt bez wpadki nie chajta), zresztą już po zaręczynach sie pytali o ciąże bo kto by się zaręczał w wieku 20 lat bez przymusu. A teraz jakieś 8 miesięcy po ślubie znowu ludzi interesuje gdzie dziecko - tak źle i tak niedobrze. Najważniejsze żeby sie nie przejmować. Pewna pani poradziła mi kiedyś że gdy jakas wścibska sąsiadka bedzie sie znów dopytywać o dziecko to powinnam jej powiedzieć "Niech mi pani wierzy, będzie pani pierwszą osobą do której pobiegnę jak tylko będe w ciąży".
OdpowiedzUsuńuboższym w doświadczenie to można być jak się nie pojedzie na egzotyczne wakacje lub nie pójdzie do kina. Bezdzietna rodzina jest rodziną patologiczną
OdpowiedzUsuńTo zacznę od jutra, bo dziś to już nie poranny ;)
OdpowiedzUsuńwypraszam sobie wycieczki osobiste w moją stronę. Świadczy to o poziomie trolla-interlokutora.Rodzinna patologia nie jedno ma imię. Rozbite rodziny też są patologicznymi.
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Popieram całą sobą.
OdpowiedzUsuńJesteś fantastyczna :):):):):)
OdpowiedzUsuńTo na pewno działa :P Albo jeszcze bym się zapytała, czy mogę do niej przyjść, jak będę test zrobić, to ona spojrzy, bo ja się będę bać :P Tylko, że oni kurka, nie przychodzą do mnie
OdpowiedzUsuńMnie już tak drażnią te pytania, że czasem mam ochotę komuś walnąć. Jesteśmy z mężem po ślubie 7 lat i to nasz wybór, że nie mamy dzieci. Pobraliśmy się mając po 20 lat i nie czuliśmy się gotowi. Teraz gdy dobiegamy do 30, mamy własny dom, auta, dobrą pracę i zwiedziliśmy kawałek świata przyszedł czas by myśleć o dziecku. Zaczniemy się starać w przyszłym roku lub za dwa lata ;)
OdpowiedzUsuńI jest to Wasze prawo i wybór :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam taką sytuację - wszyscy "krewni" przy każdej możliwej okazji dopytywali się kiedy zdecydujemy się na dziecko. Zawsze odpowiadałam grzecznie, że to jeszcze nie teraz i w ogóle. Któregoś jednak świątecznego razu nie dałam rady i popsułam nieco świąteczny nastrój stwierdzając, że rodzeniem dzieci niech zajmie się ktoś inny bo my nie zamierzamy rezygnować z wygody ich nieposiadania. Do dzisiejszego dnia mam spokój ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza rzecz - Wiem ze studia pracy nie gwarantują, ale zwiększają szanse jej znalezienia. Pochodze z biednej rodziny i dlatego bardzo bym nie chciala zeby scenariusz sie powtórzył - tyle w kwestii tego jak wazne jest posiadanie pracy, po przeprowadzce na nowe miejsce w naszym przypadku. Druga kwestia - Natomiast jesli tylko usmiechniesz sie i cos tam wymijająco aczkolwiek grzecznie odpowiesz na pytanie o dzieci - za pare tygodni spodziewaj sie kolejnego pytania haha nie odpedzisz sie:D Moje kolezanki tak mają. Ja tam wole powiedziec prosto: nie pytac mnie o to, jak juz bedzie, to bedzie, i tyle, nasz sprawa i wara! To wlasnie uslyszą ode mnie wszyscy pytający i ciekawi...po takim czyms juz bedziemy miec spokój:) Ludzi trzeba nauczyc szacunku do nas, jesli sami są nietaktowni, bo wybacz ale takie dopytywanie sie jest chamskie wg mnie
OdpowiedzUsuńnie się czym chwalić to dzieckiem - że niby jest lepsza od Was ale nie jest.
OdpowiedzUsuńtzn mnie czy Anielke? :)
OdpowiedzUsuńNo to 90% ludzi w kraju to patologia :D według Ciebie jedyna normalna rodzina to pewnie praktykujący katolicy z samochodem, domem i trójką dzieci ;)
OdpowiedzUsuńkiedy zrobicie sobie dziecko?? dobre pytanie! tylko odpowiedz troche skomplikowana...dziecko samo w sobie to wyrzeczenie,zapewnienie conajmniej do 18 roku zycia bytu,edukacji,itd.to nie samochod ktory mozna wyrzucic na zlom po okresie funkcjonowania..niestety oprocz milosci potrzeba,,,tak ! pieniedzy!...w tym kraju ciezko podjac decyzje o posiadaniu dziecka,a i tzw panstwo polskie mami tylko pustymi sloganami..inaczej jest juz na zachodzie gdzie przysluguja roznego rodzaju dodatki na dziecko i to wcale nie male...pozdrawiam wszystkich tych ktorzy sie odwazyli miec dziecko jak i chyle czola przed tymi ktorzy z jakichs powodow nie chca miec dzieci..to jest ich prywatna sprawa....i nic nikomu do tego.....amen
OdpowiedzUsuńMnie z kolei wszyscy pytają kiedy wyjdę za mąż. Mam 27 lat, nie spieszy mi się ani do zamążpójścia, ani do rodzenia dzieci. No ale weź, wytłumacz to ludziom. Też mam już dosyc złośliwych uwag że jestem stara (!!!), że to już mój czas i POWINNAM, żebym się spieszyła...Najbardziej mnie bolało, jak zerwałam z moim exem po trudnym związku, rany się jeszcze nie zagoiły, a wścibskie sąsiadki zaczepiały mnie z pytaniem "kiedy ślub". Teraz znowu mam kogoś i znowu są pytania, a kiedy ślub.Pewne sprawy (ślub, dzieci) są tylko naszą prywatną sprawą i nikomu nic do tego. Najgorsze jest to, jak już zajdziesz w ciążę, ludzie się nie zamkną. Powiesz, że dziewczynka - będzi: ojej, czemu nie chlopiec. Powiesz, że chłopiec - ludzie zaraz: no, pewnie wolałabys dziewczynkę.urodzisz jedno, już się zacznie: a keidy drugie? Niektórzy ludzie zyją niestety życiem innych i nic na to nie poradzimy, choc mnie tez to bardzo denerwuje.
OdpowiedzUsuńSpoko spoko, ja mam 22 i od 13 roku życia słyszę tylko, że jestem panną na wydaniu i ciekawe kiedy kawalera przyprowadzę ;) kawalera aktualnie mam, ale ślubu nie planujemy (bo dla mnie to tylko papier, który nie jest akurat mi potrzebny do wspólnego życia), więc mam chwilowo spokój z pytaniami o dziecko, ale jak skończę studia, to pewnie zaczną się pytania o ślub i dzieci :/
OdpowiedzUsuńLudzie węszą tanią sensację, by potem móc ewentualnie "współczuć"
OdpowiedzUsuńMasz rację.My niedługo 3 lta po ślubie będziemy,nie możemy mieć Dzieci-jesteśmy po dwóch nieudanych ivf,staramy jakoś zebrać siły,a wstawanie z łóżka każdego dnia jest niesamowicie ciężkie,bo czeka nas kolejny,beznadziejny,bezdzietny dzien.I w kółko te same pytania...sprawiają,że izolujemy się od ludzi,bo już nie mamy siły,bo nawet niemiłe odpowiedzi nie skutkują.A potem słyszymy,że jesteśmy dzicy..
OdpowiedzUsuńA to już w ogóle inny temat... Do szału mnie doprowadza pytanie od przedszkola "a masz narzeczoną" wrrr
OdpowiedzUsuńDokładnie, bo jakiś podstawowy byt dziecku należy zapewnić, nie chodzi o willę z basenem, ale o podstawy, a w tym także czas, który się nie rozciąga. A latając za kasą, bo trzeba na już, bo się posłuchało sąsiadki, tego czasu się nie ma
OdpowiedzUsuńnie wiem od kiedy margines jest ogółem i nie wiem skąd u Ciebie się wzięło 90%. W Chinach patologiczna rodzina to 2+2 a druga ciąża usuwana jest nawet w 8 m-cu. W Polsce gdzie notuje się większy odsetek porodów przedwczesnych, niż w innych krajach Unii Europejskiej ratuje się już dzieci urodzone po 22 tygodniu ciąży. Tam model rodziny bezdzietnej lub 2+1 wynika z przepisów partyjno-państwowych a tu z konieczności, wyboru lub choroby. KK jest dla Ciebie słowem wytrychem. Drzwi obłudy w KK są już dawno na oścież otwarte. Do samochodu nic nie mam - byle był dobry.
OdpowiedzUsuńPopieram obie, tak naprawdę, bo studia nie gwarantują pracy, owszem, ale jak piszesz, bez niej nie ma się co szarpać, bo miłość to nie wszystko. Ale wiem, ze najlepiej zlewać te wszystkie pytające osoby, jeśli już tłumaczenie nie pomaga.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powiedzieć, nawet sobie nie umiem wyobrazić, co czujecie... :(
OdpowiedzUsuńKurcze, czyli nie tylko ja mam taki problem. Moi rodzice słysza to już od hmm 3 lat? Tak od kiedy usłyszeli o zaręczynach, no bo kto w dzisiejszym śiecie słyszał żeby to pobierać się z miłości? Od razu ludziska orzekli-w ciąży. Do mojej mamy przyszła taka jedna, wybitnie wredna z gratulacjami, a gdy usłyszała że moja mama nic nie wie na ten temat, zmyła się a teraz po 10 miesiącach od ślubu co odważniejsi potrafia zapytac mojego tate(człowieka poważnego, statecznego) kiedy zostanie dziadkiem. A co najsmieszniejsze pytaja o takie rzeczy zazwyczaj osoby, których dzieci hmm nie mówiąc dosadnie nie są za grzeczne, lub same miały "wczesniaki" a w Ten Dzień to "sukienka ją pogrubiła"
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, że to patologia, rozbita rodzina, ok, ale rodzina bez dzieckiem nie jest patologią i akurat kościół nie ma nic do tego
OdpowiedzUsuńTylko czemu zawsze pytają jakoś tak pokątnie? Wstyd? Strach?
OdpowiedzUsuńM 29,toż to tyle metod ilu ludzi, tak sądzę. Ale skoro swoim warknięciem ich przystopowałaś to nie masz już problemu, prawda :)? Mnie się to udało uśmiechem i... "ciepłym moczem" ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa dziecko zdecydowaliśmy się w grudniu po paru miesiącach trwania małżeństwa ale nie obyło się wcześniej bez uwag i sugestii...Po prostu nie chcieliśmy od razu... teraz jesteśmy na półmetku ciąży a już słyszymy pytania kiedy będą kolejne dzieci. Oczywiście radzą nam, żebyśmy nie poprzestali na jednym dziecku...uważam, że tego typu uwagi należy olać, to decyzja tylko i wyłącznie małżonków.
OdpowiedzUsuńWierzę że masz już tego dość ja mam 22 lata a moj maz 24 i jestesmy po slubie juz wa lata to wyobraz sobie co ja slysze non stop od tesciowej, a w dodatku ona jeszcze nie ma zadnych wnuczat. Kazdym razem jak u niej jeste;y to juz nie zadaje pytania kiedy? tylko teraz to sa juz pretensje ale ja to olewam bo tak jak pisalas to jest prywatna sprawa kazdego malzenstwa i nikogo innego.
OdpowiedzUsuń:) Skąd ja to znam. Ja i mój mąż jesteśmy uznawani za degeneratów na calej lini:- do roboty sie wziąć, zapaCZcie się wreszcie, jak to tak bez dziecka?-nic ino te zwirzoki,-telewizora nie majo,- pieniądze marnujo zamiast miszkanie kupić, samochód lepszy to za gronice bedo jeżdzić.to tylko neiktóe z tych smaczków:)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam problemów z zajściem w ciąże. Slub odbył sie we wrześniu w listopadzie byłam już w ciązy. Cieszyłam sie w ciszy słysząc pytania no kiedy dzidziuś nie mówiłam nic choć na usta cisnęły się słowa JESTEM w ciązy. Radośc nie trwała długo w styczniu był zabieg. O tym wiedziała najbliższa rodzina.( i to po fakcie) Cd pytań od znajomych już nie był taki łatwy do znoszenia, bo nikt nie wiedział co przeszłam. Nawet nie wiecie jaki to był ból. Tym razem smutek dławiłam w sobie licząc kiedy upłynie 3 miesiące.No a teraz łzy mi napływają do oczu ale ze szcześcia bo w łożeczku śpi moja 3 miesięczna córeczka. WIEC LUDZIE DAJCIE SPOKÓJ Z TYMI PYTANIAMI. bo pary naprawdę przechodzą teraz horrory z zajściem w ciąże!!!!!! nie dokładajcie im jeszcze. Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńNa wstępie gratuluję :) i pomyślnego rozwiązania życzę :) Czasem olewanie nic nie daje, niestety, ale fakt, oszczędza nerwów
OdpowiedzUsuńNatarczywe pytanie od najbliższych, którym nic się nie da wytłumaczyć są najgorsze
OdpowiedzUsuńNo jak tak możecie, wstyd i hańba :P:P
OdpowiedzUsuńZwyczajnie pogratuluję, siły, dzieciątka :) I dziękuję
OdpowiedzUsuńŻaden kościół, żaden meczet lub inne wiary lub nie wiary nic do tego nie mają i z tym się z Tobą zgadzam. Moje nawiązanie do KK wynika z odpowiedzi na wyżej. Co do reszty to jest spór czysto ideologiczny i tu nikt nikogo nie przekona. Różnica tkwi w zrozumieniu - "taki sam a ten sam". Rodzina patologiczna, to taka rodzina, która nie spełnia swoich naturalnych funkcji. I tyle albo aż tyle
OdpowiedzUsuńNo w takim razie to spór ideologiczny, bo pytanie co to są funkcje rodziny i ilu ludzi, tyle opinii. I pewnie każda słuszna. Dziękuję za wyjaśnienie, w takim razie nie mam pytań i wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńA PIJACY MAJACY ROK PO ROKU DZIECI I ZYJACY NA GARNUSZKU PANSTWA ,KTORYM SIE NIE CHCE PRACOWAC I PIJACY Z PIENIEDZY NA DZIECI Z MOPSU SA LEPSI-TO NIE PATOLOGIA-PRAWDA?
OdpowiedzUsuńJa jedynie upraszam o kulturę i brak krzyku...
OdpowiedzUsuńŚlubu nie mamy, jeszcze pół roku do zaręczyn nie minęło a mój tato już manifestuje, że on chce być dziadkiem, natychmiast. Usta zamknął mu prosty komentarz: a dasz tatusiu na dziecko? moje stypendium doktoranckie ledwo starcza nam teraz na życie a trochę czasu może minąć zanim firma TŻ się rozkręci na dobre. zakładam też, że będziesz siedzieć z wnuczęciem kiedy TŻ będzie pracował a ja będę pisała mój doktorat, siedziała w bibliotece albo prowadziła zajęcia ze studentami. Bo jeśli chcesz być już dziadkiem, ale tylko takim niedzielnym to się wypchaj w naszej sytuacji. I się wypchał.
OdpowiedzUsuńMy przed ślubem od teścia dostaliśmy książeczkę o małym dziecku, od poczęcia do narodzin i jak się nim zająć. Padłam
OdpowiedzUsuńTak to jest patologia.
OdpowiedzUsuńA my z żoną mamy dziecko dopiero teraz - 7 lat po ślubie! I nikt nam nic nie mówił na szczęście, ale jakby co i tak bym to olał. Każdy robi tak jak uważa za słuszne, jakie ma warunki i według własnego planu na życie. Poza tym niekiedy ludzie nie mogą mieć dzieci, a się do tego publicznie nie przyznają, wiec takie komentarze i podpowiedzi mogą być dla tych osób po prostu przykre...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrodziłam jedno dziecko, drugiego już mieć nie mogę. Ciągle jestem zasypywana pytaniami: "a kiedy następne" i oskarżana, że jestem egoistką, bo dziecko jest jedno. ale mam skuteczną odpowiedź, która wszystkim zamyka od razu usta. Na pytanie: "kiedy następne?", odpowiadam :" a dzisiaj wieczorem z mężem zaczniemy robić i tak myślę, że na początek w pozycji "na pieska".chcesz przyjść popatrzeć?". działa :))))) i nie patrzę ile lat ma osoba pytająca, bo jeśli jest na tyle niekulturalna, że włazi do mojego zycia z buciorami to ja też nie muszę być grzeczna wobec niej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tą przykrość chodzi..
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńTak,masz rację...Właśnie my byliśmy w takiej sytuacji,dwa lata po ślubie i nic...A starania były z cyklu na cykl.Ale ludzie tego nie rozumieją,ja to nazywam "matolizmem",najwięcej do powiedzenia zawsze mieli Ci którzy mieli dziecko z "wpadki" wtedy to o ja....ale ja jestem mądry i jaki do przodu,że mogę katować innych pytaniami w tym stylu.Brak słów...Ja przy takich pytaniach uśmiechałam się tylko i mówiłam wprost,że to raczej nasza sprawa i jak już będzie to dowiedzą się pierwsi a póki co-nic in do tego...nasza sypialnia-nasze życie. I nawet pomagało,bo takie osoby zmieniały temat.Pozdrawiam wszystkich ,którzy borykali bądź borykają się z takimi pytaniami, i życzę cierpliwości i przede wszystkim,żeby nie bali się powiedzieć: "won od naszego życia,będzie kiedy będzie" :)
OdpowiedzUsuń:) Dobrze, że pomagało :) nas to nikt w oczy za bardzo nie śmie się pytać...
OdpowiedzUsuńCo prawda matką nie jestem i na razie nie planuję być, ale mam już pewne zdanie wyrobione na temat małżeństwa i dzieci. Też uważam, że nikomu do tego, co robisz w sypialni ze swoim partnerem (bo przecież możecie nie chcieć dzieci albo nie możecie ich mieć...) Poza tym uważam, że fajnie jest zaraz po ślubie spędzić trochę czasu z nowo poślubionym mężem, a nie od razu pchać się w pieluchy. Trzeba się trochę "dotrzeć" zanim na świecie pojawi się nowy, mały człowiek i wywróci życie do góry nogami :)Pozdrawiam i zapraszam do siebie: www.czytelnica.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, bo ślub zmienia, nawet, jeżeli para ze sobą wcześniej mieszkała, a docieranie bywa burzliwe. Po co jeszcze mieszać w to małego człowieka?
OdpowiedzUsuńMoja córka powiedziała, że w ogóle nie chce mieć dzieci. Ma 27 lat i do tego prawo. Nie ma przecież jeszcze w Polsce obowiązku ich posiadania. Przyjęłam to do wiadomości i nie zadaję pytań. Myślę, że jeśli sytuacja w tym względzie się zmieni, to się o tym dowiem. A jeśli chodzi o pytania innych, to walę prosto z mostu wcześniejszą odpowiedź, i przyznam, z niekłamaną satysfakcją, że sprawia mi radość oglądanie osłupiałych gęb i zadziwionych oczu. Zaskoczenie, które odbiera chęć zadawania dalszych pytań.
OdpowiedzUsuńSzczera i niesamowita :)
OdpowiedzUsuńZostał tu poruszony bardzo istotny, choć niestety zbyt często lekceważony problem. Nie pojmuję jak można być tak wścibskim, żeby wtrącać się w sprawy innych. Osobiście nie dopytuję się ile kto ma dzieci, czy w ogóle został rodzicem czy nie, chyba że spotkana osoba sama porusza ten temat przez co widać, że nie jest to dla Niej drażliwe.. Jestem jedynaczką i pamiętam doskonale jak mnie wkurzało gdy ludzie czy to z rodziny czy bliższego otoczenia zadawali rodzicom pytanie kiedy drugie. A oni po prostu drugiego mieć nie chcieli czy to tak trudno zrozumieć? Nie czuję się przez to specjalnie pokrzywdzona, jedynactwo jak wszystko ma zarówno plusy i minusy. Teraz mam prawie 23 lata od kilku lat jestem w stałym związku, niedawno się zaręczyliśmy, ale już jakiś czas temu, jeszcze długo przed zaręczynami spotkałam się z niby żartobliwymi pytaniami kiedy ślub. Owszem planuję ale najwcześniej za jakiś rok mam studia, pracę i na tym się teraz skupiam. To co mnie najbardziej wkurza to takie sprzeczne komunikaty wysyłane w moim kierunku jedni sugerują że już czas najwyższy, inni mówią że lepiej się wyszumieć, niby tak z troski i życzliwości, mało kogo obchodzi moje zdanie a przecież to moje życie i ja jestem odpowiedzialna za rodzinę którą założę. Nauczyłam się że niektóre rzeczy trzeba olać, bo inaczej się nie da, albo ewentualnie przygotować sobie cięte riposty na każdą okazję. Dodam tylko że niektóre z teściowych które zostały tu opisane zachowują się naprawdę skandalicznie. Mam nadzieję że moja się taka nie okaż obecnie łączy nas dobry Nią dobry kontakt, poza tym mój narzeczony jest najmłodszy z rodzeństwa, które przez dłuższy czas specjalnie nie paliło się do powiększania rodziny więc może to egoistycznie zabrzmi, ale mam trochę łatwiej. Bardzo chcę mieć swoją rodzinę, dzieci, lecz nie oceniam tych którzy mają inne priorytety, a już na pewno nie zadaję Im bezczelnych pytań. Myślę że to również kwestia dobrego wychowania. Niektórzy chamstwo wynieśli z domu, a rodzice nie nauczyli ich kultury.
OdpowiedzUsuńLudzie, w obojętnie jakim wieku, zdają się mieć receptę na szczęście, ale bynajmniej nie swoje, a cudze. Jeszcze nie tak dawno temu nie chciałam ślubu i o tym wprost mówiłam, źle. Ślub w planach, też źle. Nie ma dziecka, źle, byłoby, też byłoby źle... Ale masz rację, to kwestia wychowania
OdpowiedzUsuńbzykac to sie bzykacie na okraglo ale dzieci tgo juz nie nie wolno powiadam nie wolno zazywac sexu do innych celow poza prokreacje pamietajcie bo pieklo czeka
OdpowiedzUsuńAle fajnie, trafię do piekła, zawsze mi się wydawało, że tam jest ciekawiej :P
OdpowiedzUsuńDokładnie rozumiem ten tekst niestety :(( Jesteśmy niespełna rok po ślubie, od pół roku staramy się o dzidziusia i nic, naprawdę łzy już mi płyną jak co miesiąc znów dostaję ten (znienawidzony już powoli przeze mnie)okres. Ta bezsilność jest straszna :(( Ale najgorsze rzeczywiście, tak jak piszesz są komentarze rodziny i znajomych. to ciągłe : kiedy, kiedy? już powoli to ostatni dzwonek, już jesteś coraz starsza, więc kiedy wreszcie się zdecydujecie", ostatnio nawet super miły znajomy męża powiedział, że "pewnie przed ślubem to był seks, a po ślubie to już żonka nie daje haha bo przecież nie macie żadnego dziecka". Oni takimi tekstami potrafią naprawdę czasem zniechęcać do seksu.... Płakać mi się już chce.....
OdpowiedzUsuńMów co chcesz a i tak nie masz racji.Przez moją glupotę i wstyd ,że nie mogę mieć dzieci o mało nie straciłam szansy na dziecko.Tez nie mówiłam nikomu , że mi nie wychodzi i to od 10 lat.Na pytania co sie dzieje zaciskałam zęby z bezsilności.Dzięki mojek kochanej i zaopobiegliwej teściowej będę wktótce matką.Tak dzięki teściowej ,która w delikatny sposób mnie podeszła,zadeklarowała swoją pomoc finansową i duchową.Przeszłam 3 bezskuteczne in vitro za które zapłaciła ( w tajemnicy przed teściem zbierała na to pieniądze).Dopiero za 4-tym razem sie udało.Dodawała mi otuchy w trudnych chwilach.Nie zaglądała do naszej sypialni jak mówisz tylko pomogła man rozwiazać wstydliwy dla nas temat.Jestem jej bardzo wdzięczna.Bez jej pomocy zwłaszcza finansowej ( poszło na to jakieś 40 tys.zł ) nie byłabym za miesiąc mamą i to bliźniaków.
OdpowiedzUsuńJa zawsze zgodnie z prawdą odpowiadam, że gdybym jakimkolwiek cudem zaszła w ciążę przed 38 r.ż., to w ciągu tygodnia bym ją usunęła. Więc w czym problem? Jeżeli jeszcze nie dociera, to już należy pytających skierować do psychiatry.
OdpowiedzUsuńSpokojnie spokojne nie denerwój Angel :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie pozwól włazić z buciorami w wasze życie intymne, to jest wasza i tylko wasza sprawa kiedy i czy w ogóle zdecydujecie sie na dzieci!Pamiętam doskonale, jak bardzo mnie bolał, kiedy nie dość, że przy każdych świętach i urodzinach wszyscy składali nam te życzenia, a oprócz tego zawsze się znalazł pseudo życzliwy, który musiał wyskoczyć z pytaniem "a kiedy dziecko?". Do tego były głupie sugestie typu: a co wy w nocy robicie? może nie wiecie jak się dzieci robi, to wam powiem? albo że mój mąż strzela ślepakami, to jedno z gorszych... Straszne, każdą taką odzywkę strasznie przeżywałam, płakałam nocami, tym bardziej, że razem z mężem zaczęliśmy się starać o dziecko zaraz po ślubie, bardzo pragnęliśmy dziecka... A najgorsza była teściowa, która wciąż jakieś sugestie wysuwała i nagminnie opowiadała o wadach późnego macierzyństwa, że można ciąży nie donosić, albo dziecko się możę upośledzone urodzić, a ja nawet 30 lat jeszcze nie miałam!!!! I jak w takich warunkach, w ogóle się starać o dziecko? Kiedyś wybuchłam i powiedziałm to teściowej, obraziła się, ale miałam tego dość, zresztą mój mąż mnie wspierał i też nie pozwalał matce się wtrącać. Później się okazało, że niestety nie możemy począć dziecka, zaczęły się badania, lekarze, klinika niepłodności... straszne... Na początku nie chcieliśmy nic rodzinie mówić, ale kiedy pytania o dziecko nie ustawały a wręcz się nasilały (byliśmy już 2 lata po ślubie, oboje tuż przed 30-stką), nie wytrzymałam i powiedziałam! No i wtedy niektórym sie głupio zrobiło, a inni zaczęli wyskakiwać z "dobrymi" radami, nie wiem co gorsze... Teraz jesteśmy 7 lat po ślubie i mamy cudownego Synka adoptowanego, jest naszym promyczkiem słońca i ukochanym wnuczkiem :))))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpowiem tylko tyle,jezeli para stara sie o dziecko dopiero cykl,dwa ,albo cztery to nie ma powodu do paniki.TO JESZCZE NIC ZŁEGO NIE ZNACZY.Jezeli para stara sie 2 lata i więcej to moze się zacząc niepokoic,i zacząc robic badania itp.ale jak slysze ze ktos rozpacza ze mu się znowu nie udało ,a stara się dopiero 2 cykl,to sory ,ale ręce opadają.
OdpowiedzUsuńwiem jak to jest jak rodzina,znajomi ciągle wypytują o dziecko.sama poroniłam pierwsza ciążę a w następną dopiero udało się zajść 5 lat później.ale tej nagonki nie zapomnę nigdy!takiej presji jakby wszystko zaczynało się i kończyło na dzieciach!ciągle pytania-czy nadal się staramy,czy daliśmy sobie spokój...bo nie ma ciąży itd.w tej chwili jestem najszczęśliwszą mamą 2 synków i mam te dzieci dlatego ze bardzo ich chciałam a nie dla ludzi, rozumiem i szanuję tych którzy nie chcą mieć dzieci w ogóle,to ich decyzja i nikt nie powinien takich ludzi udręczać pytaniami.
OdpowiedzUsuńPół roku to niewiele, naprawdę, a czasem "bardzo chcę" przeszkadza, a nie pomaga. Choć komentarze przeszkadzają jeszcze bardziej
OdpowiedzUsuńNie no, rok bezustannych prób jest już podstawą do niepokoju i należy udać się do lekarza. Wcześniej, no cóż, bywa i tak, że nie wychodzi
OdpowiedzUsuńNabardziej bolą docinki najbliższych, bo obcy to zawsze obcy, można jakoś się odciąć.Gratuluję wspaniałej i trudnej decyzji :)
OdpowiedzUsuń