wtorek, 10 listopada 2009

Kartka z Wrocławia

            DoWrocławia dotarliśmy około godziny 11. Przywitano nas mozzarellą i sałatkągrecką, a potem było szkolenie. Do 17, o której zjedliśmy coś jak obiad. Zkolacji, z racji późnego obiadu, zrezygnowaliśmy i poszliśmy na miasto.Zauroczyło mnie. Może ze względu na wieczorową porę, bo tam wszystkooświetlone, a może z racji miłego towarzystwa prywatnego przewodnika. Alemiasto naprawdę piękne. Zadbane, oświetlone, spokojne. Urokliwe zakątki, cudnebudowle i jakaś taka atmosfera. Faktycznie miejsce spotkań. Z krasnoludkamiteż. Te obfotografowałam dnia następnego, kiedy też łaziliśmy po Wrocławiu zszefem tamtejszych warsztatów. Ale ten nam rekinów nie pokazał ;)

            Po pysznymobiedzie w fantastycznej knajpce wróciliśmy do domu. Ja mogę częściej na takieszkolenia. Choć teraz się leczę, bo w busie naszym zmarzłam i teraz mamgorączkę. 37. Czyli jak na mnie to za dużo. Kończę więc notkę, bo zaraz zacznęmajaczyć.

            Ale miastopolecam będąc jeszcze w pełni władz umysłowych.

2 komentarze:

  1. Witam:-) dawno mnie tu nie było więc musiałam nadrobić zaległości w czytaniu ale dobrnęłam już do ostatniej notki. Sama pochodzę z Wrocławia i wszystkim polecam to miasto. Ono ma w sobie taki dziwny urok, który sprawia, że się tam wraca:-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócić na pewno już chcę :)

    OdpowiedzUsuń