sobota, 2 lutego 2008

Ślub, wesele, biała suknia i komercja

            Komentarzepod postem o ciąży zmotywowały mnie do poruszenia tematu ślubu. A dokładniejtego, jak on jest przez większość teraz rozumiany. Dla mnie ślub to przysięga,zobowiązanie, uroczysta chwila. Magia stałości między dwojgiem ludzi. Jednakczytając komentarze doszłam do wniosku, że coś mi umknęło. Przypomniał mi sięteż tekst, który czytałam kiedyś. O tym, że nie warto brać ślubu. Były nawetpodane argumenty niepowodzeń ślubnych koleżanek autorki. Pierwszym było to, żedziewczyna będąc w ciąży tuż przed ślubem powiedziała, że źle wygląda wsukience i nie chciała wyjść z domu. Drugim argumentem było to, że na weselu ujednej nie wszystko poszło tak, jak ona tego wymagała, bo szczegóły się niezgadzały. Trzeciego już nie pamiętam, ale też dotyczyło to czegoś, co wiąże sięściśle z weselem, bodajże braku pomocy przy organizowaniu przyjęcia.

            No tak… Wtakim razie dlaczego były to argumenty przytoczone przeciw ślubowi? Dla mnieobnażyły jedynie bezsens robienia wesela. Przecież ślub nie jest tożsamy z przyjęciemweselnym i znaczy dokładnie tyle samo z nim co bez niego. Nie potrzeba wielkiejfety, by sobie przysięgać, nie potrzeba masy gości i jedzenia. I to tylko dlazasady, bo wypada. Najczęściej w myśl zasady „zastaw się a postaw się”. Niepotępiam robienia przyjęcia weselnego, ale potępiam utożsamianie go ze ślubem.Nie tędy droga, nie o to chodzi, nastąpiło jakieś pomieszanie pojęć, wartości.Teraz na myśl o ślubie większość widzi przed oczami zastawiony stół. A gdziesama treść przysięgi? Gdzie podniosłość tej chwili? Coraz bardziej zagubiona,coraz mniej warta, z czasem stanie się przereklamowana… I ludzie zamiast marzyćo wierności i miłości na całe życie planują ile podać dań i martwią się, czyciasto będzie smakować gościom. Godzina w kościele czy urzędzie ginie podnatłokiem komercji i szumu. Czy naprawę o to chodzi? Czy naprawdę tego dotyczymarzenie o białej sukni i marszu granym na wejście?…

10 komentarzy:

  1. pomimo, że sam uważam oficjalny ślub za pusty, zbędny rytuał, raczej show dla gawiedzi, to rzeczywiście ta argumentacja, którą zacytowałaś powala :)))))...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też powaliła i dowiodła, że jest to właśnie show... Ale jest zabawna ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, oczywiście masz rację. Wesela zazwyczaj są wystawne. A wydatek niepotrzebny....Są ludzie, którzy chcą złożyć przysięgę (do takich należę ja) i tacy, którzy nie potrzebują sobie niczego przysięgać przed swoją rodziną i całą publiką (co też do mnie przemawia, ale jednak skłaniem się ku przysiędze).Co do ścisłego związku ślubu i wesela... Rzeczywiście ludzie tak na to patrzą. Ja oczywiście popieram to co napisałaś na ten temat. Nie przemawiają do mnie wesela i to całe 'show', ale niestety jestem na to skazana. Nie będę opisywała tutaj moich problemów, ale poskarżę Ci się na mojego faceta, Próbuję na nim wymusić, aby wesele przeistoczyło się w spotkanie para młoda- rodzice. Jednak Jego ogromna rodzina i on sam domagają się wesela. Przyznam, że nie jestem z tego powodu szczęśliwa. Ale powiedzmy, że się poświęce, nic nie stracę (oprócz niepotrzebnie wydanej kasy)Albo zmienię tego mojego faceta ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo pójdźcie na kompromis, najbliższa rodzina, małe przyjęcie... Też się da :) Pozdrawiam serdecznie :):))

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana bo to jest tak, że ludzie właśnie stawiaja na wielą fete. U mnie by też tak musiało byc-traducja rodzinna, zostałabym wyklęta bez zaproszenia 100 osób;/To ja juz wolę to po swojemu zrobic...A na taką impreze zwyczajnie nie mielismy i nie mamy kasy.tylko-babcie, wujkow, ciocie kuzynki to nie interesi. No to nie. To się obrazili a ja mam spokój żyjąc z pięknem bezślubnego zwiazku...Wezme go -ale dla siebie:)dla nas-dla mnie i dla niego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wierze...poprosstu nie wierze :P hihihih i wybacz ze nie powiem glosno w co...za nisko mam szczeke ... jak to czas zmienia ludzi :P i okoliczności w których żyją :> ...może jednak nie do szafy ją schowasz co ? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do szafy, do szafy moja Droga :) Napisałam tylko, że nie popieram utożsamiania ślubu z weselem, a do ślubu jako takiego nigdy nic nie miałam :) Jak ktoś chce, proszę bardzo :)) Ja wolę szafę ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. oj tsm oj tam :> ....tylko do szafy nie wchodz z swiecami :P ...a ide tekstu prawdziwa :) i siem zgadzam ...dobrze wiesz ze wsystkimi dwie ma rekami co ma sie podpisuje :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykłady troszeczkę przekoloryzowane jak na argumenty, ale rzeczywiście poziom emocjonowania się pierdołami przy ślubie z weselem sięga zenitu. Ja wychowywałam się na NIRVANIE i glanach i szczerze nienawidzę komerchy. Ślub miałam skromny, bez sukni ślubnej, wesela, a żeby nie być egoistką i zadośćuczynić aspiracjom rodziny, zaprosiłam ok 30 osób na poczęstunek w restauracji, co zamieniło się w suto zakrapianą biesiadę, natomiast ku memu szczęściu w porównaniu z weselem króciutką ;D Dla mnie idealem jest cichy ślub. Ale liczył się dla nas w tym dniu tylko ślub tamtej imprezy nawet nie organizowaliśmy sami, długo nie chcieliśmy nic.

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja z kolei zorganizowałam wesele. Po naszemu, bez zapraszania pociotków i tych, co wypada, a ja ich nawet nie znam. Kameralnie, cudnie. Przy czym jakoś nie rozpaczałam, że kwiaty nie były pod kolor w każdym miejscu, gdzie się pojawiliśmy

    OdpowiedzUsuń