środa, 24 listopada 2021

Z życia covidowca

 W zasadzie nie jest źle. Jak puściły zatoki to prawie nic mi nie jest, owszem, słaba jestem, ale bywało gorzej. Natomiast najgorsze, co przyniósł covid to brak smaku i węchu. Nie czuję kompletnie nic. Gotowanie jest problemem, muszę latać do Osobistego, żeby próbował. Jedzenie jest nijakie, więc nic mi nie smakuje. Nie czuję zapachu świeżo wywietrzonej pościeli, spalenizny, niczego. I wydawać  by się mogło, że to fajne, bo nie ma smrodu (jestem chińskim ochotnikiem chodzącym do kuwet), ale w głowie jest źle z takim brakiem zmysłów. Nie czuję się bezpiecznie, wiem, że wielu zagrożeń po prostu nie wyczuję. I o ile teraz siedzimy wszyscy w domu i jedynie, co mi grozi to rozstrój żołądka po zjedzeniu czegoś nieświeżego, czego inni nie jedzą to i tak nie jest mi komfortowo.

4 komentarze:

  1. jak zdrówko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syn i ja już ok, Osobisty covida przeszedł lekko, ale teraz walczy z powikłaniami związanymi z astmą i jest fatalnie, choć jeszcze nie na szpital

      Usuń
    2. oj to niedobrze, trzymam kciuki, zeby szyko wrocil do zdrowia.

      Usuń
  2. Co u Was? Mam nadzieję, że już wszyscy zdrowi :)

    OdpowiedzUsuń