poniedziałek, 13 grudnia 2021

Zima

 U nas to raczej jesień, choć dziś było -8, ale u mamy pięknie, wszystko przykryte białym puchem, aż skrzy. Wszystko takie same, nie ma zaniedbanych nagrobków. I te widoki na Babią Górę pokrytą śniegiem.

Szalenie jestem zmęczona. Osobisty nadal walczy z chorobą, to, co początkowo braliśmy za astmę, jest zapaleniem płuc. Sytuacja opanowana, choć nadal słaby. Zwolnienie ma do środy, zobaczymy, co dalej.

Powoli planujemy święta, na spokojnie, bez szaleństw, bo ileż zjemy w czwórkę. Ojciec przyjedzie na wigilię, ale ona prawie nic nie je, byle posiedzieć razem, choć na pewno będzie ciężko.

Bezdomniak dostał budkę ze starej szafki, obłożonej od środka styropianem i włókniną.
Siedzi tam i wychodzi tylko na jedzenie i głaski. Kiedyś chciałam go zabrać do weterynarza, ale wyrwał drzwiczki z transportera i wystrzelił z niego na dwa metry. Obraził się na całe pół dnia, ale to pokazało dobitnie, że nie będzie domowym kotem. Bo w domu też nie bardzo, od razu chce wychodzić. Żal mi go, ale nie zbawię całego świata.

 

2 komentarze:

  1. Dużo zdrowia dla Was. Co do kota, fakt, niełatwy do przyjęcia, ale słuszny dla własnego zdrowia psychicznego. Wszystkich się nie uratuje. Tyle ile można, nic ponad siły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Moje zdrowie psychiczne i tak cierpi, choć kot ostatnio już nie zjada wszystkiego i nie siedzi u nas całymi dniami, więc może tyle mu wystarcza

      Usuń