środa, 20 maja 2020

Co nam dała izolacja

Większość skupia się na wadach, na tym, co straciła, a ja chcę zapamiętać to, co nam dała.
Czas - ogrom czasu i choć czasem jest źle, szczególnie w czwartek, kiedy Osobisty siedzi ze słuchawkami na uszach od 8 do 21 - jak się ma spotkania z całym światem to tak bywa - to jednak sporo zyskaliśmy. Mamy czas na spokojnie podelektować się goframi, możemy zrobić ognisko. Nigdzie się nam nie spieszy, porzuciliśmy kalendarz i zegarki, no prawie. Nie mamy poczucia, że zaraz trzeba wyjść, a zaraz jeszcze gdzie indziej, bo się spóźnimy. Dzieciaki zrezygnowały z jednych zajęć dodatkowych, nie wrócą, jak to wszystko wróci do normy. To nam daje dwa wolne popołudnia, które wcześniej były nie do pomyślenia. Teraz docenili fakt, że mogą usiąść w ogrodzie, pokolorować, poczytać, poskakać lub po prostu poleżeć na leżaku. Możemy pograć w planszówki, nawet takie długie, które zawsze były zarezerwowane na niedziele i i tak nie zawsze się udawało, bo jak tydzień zawalony, to na niedzielę zostawało kino, basen, cokolwiek.
Spokój. I to nie w kategorii czasu, ale dzieciak się wyciszyły. Choć jest to związane z czasem i z tym, że jednak trochę odpoczywają.
Dzieci się dogadały. Zajęło im to mnóstwo czasu, prawie cały ten czas, ale umieją ze sobą rozmawiać bez obrażania się (tak często) i dorośli do tego, że czasem można bawić się osobno, jak ma się kogoś dość. To dało nam też trochę oddechu, bo rozumieją prośbę o chwilę dla siebie.
Nauczyliśmy się żyć bez wielu rzeczy. Można żyć bez kina, bez wyjść i choć tęsknimy, nie mamy parcia, że co tydzień gdzieś musimy być.
Z praktycznych rzeczy to korona dała nam czas na robotę. Owszem, prace w domu stanęły, ale założyliśmy folię przed ogrodzeniem, która czekała od tamtego roku. To znaczy czekała, bo miał być chodnik i baliśmy się, że nam rozwalą, ale teraz raczej o chodniku możemy tylko pomarzyć. Zamówiliśmy też zrębki drzew i tam rozłożymy. Ogarnęliśmy ogródek, wsadziliśmy warzywa, okopałam maliny, mam oberwane i nawiezione krzaczki. Czekamy na domek dla dzieci, bo też była obsuwa. Mieliśmy też czas pojechać po beczki na deszczówkę, niedługo weźmiemy koparkę, obkopiemy dom pod opaskę i chodnik, pod taras i te beczki się wsadzi. Za to zabieraliśmy się od lat i nie było czasu nad tym pomyśleć, a teraz ot tak nam wyszło. Zaraz prace na polu się skończą, zostanie plewienie, ale to nie tak dużo i możemy wrócić do kończenia góry.

4 komentarze:

  1. Jacy Wy jesteście pracowici i gospodarni, podziwiam!

    Pracuję cały czas ale tej pracy jest mniej, wysypiam się i regeneruję, bo nie jest tak ciężko, poprzednio pracowałam 6 dni w tygodniu to łatwo nie było. Wydaję mniej pieniędzy bo nie robię codziennie zakupów "w locie", byle tylko coś szybko ugotować, mam czas na spokojne pichcenie, zakupy tylko raz w tygodniu z kartką w garści. Pusto w autobusach, zawsze siedzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko ze skąpstwa 😉 nie mamy kredytu na dom, robimy sami, nie bierzemy firm, jak nie trzeba, więc trzeba myśleć i kombinować. Folii przy ogrodzeniu nie było dużo, z 40 metrów, ale tam już rośnie, więc łatwo nie było. Przy czym we dwoje poszło szybko. A teraz mi odpada plewienie tam, truskawki też mam na włókninie, maliny obsypane korą, to też tak nie zarastają

      Usuń
  2. U nas tez duzo plusow, na gruncie rodzinnym zdecydowanie na +

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć, bo u niektórych tu na minus

      Usuń