piątek, 17 kwietnia 2020

Po świętach

Pojechałam wczoraj do mamy, bo miała iść do apteki, tata się pochorował, i po chleb. Ona psioczy, że po co robię specjalnie 25 km w jedną stronę, jak ona jakoś pójdzie po te zakupy, ale się uparłam. Cieszyłam się, jak przed wakacjami życia. Już mam trochę dość tego siedzenia w domu, a jednocześnie boję się z tego domu wyjść. Boję się też, że moje dzieci będą miały powtórkę z Czarnobyla. Ja jestem rocznik 84, mnie to dotknęło, nie sądziłam, że będę o to drżeć w stosunku do moich dzieci. Ale dość o strachu, czas na wkurzenie :P taaa... Bo ci ludzie to mnie naprawdę wkurzają. Mają maski, w większości. Wychodzą ze sklepu, szur maskę na szyję, wchodzą - szur na twarz. Gdzie sens i logika? Przecież to wszystko wdychają. A ile osób marudzi, że w ogóle nosi, bo to podrażnia skórę i ciężko się oddycha i na pewno nic nie daje. Nie daje może dużo, ale jak ja mam maskę i ktoś ma maskę i trzymamy odległość, to większość tego syfu nie przeleci. Gorzej z kichaniem, ale jednak coś daje. Ja się czuję bezpiecznie i będę nosić.

A z miłych rzeczy, wczoraj jechałam koło ogrodniczego i akurat nie było nikogo, tylko pani na polu układała kwiaty. I kupiłam sobie po dwie werbeny różowe i czerwone i dwa złocienie. I ziemię, bo mam pelargonie do wsadzenia. Wczoraj sadziłam do doniczek, tylko pelargonie się nie doczekały, bo długie doniczki wywiozłam do mamy i nie przywiozłam z powrotem. Poczekają do następnej wizyty tam. Ale już radośniej pod drzwiami, już lepiej.

Z rozmówek damsko męskich przed i po świątecznych.

Ja: Normalnie nic nie będę robić, nie chcecie mi powiedzieć, co zjecie, to nic nie zrobię. O.
Osobisty: Ej, ale nie pozbawiaj nas jedynej przyjemności...
Patrzę na niego z uwagą.
Ja: Czyli od dziś celibat, skoro jedzenie to jedyna przyjemność? - pytam z żalem.

J: Wsadź te kotlety do zamrażalnika.
O: Że niby gdzie? Sama je tam upchnij - bo mamy pełno plus pełno.
J: No dobra, to jutro będą kotlety na obiad, jak tak stawiasz sprawę.
O: Mięczak.
Upchnął. Od tamtego czasu tylko on wyjmuje za zamrażalnika.

O: Stary już jestem, pamięć już nie ta.
J: A kiedy ostatnio widziałeś ładne cycki? Obce.
O: A co to ma do rzeczy?
J: Pamięć ci sprawdzam. Kiedy?
O: Ale tak w telefonie czy na żywo?
J: Na żywo to nie miałeś okazji od miesiąca.
O: No widzisz, co narobili, jak ja cierpię.
Prawie mnie udusił śmiechem :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz