Na środku stoją walizki, bilety PKP wydrukowane, nawet te powrotne. Wieczorem ruszamy. A ja tak bardzo nie chcę jechać. Cała w środku dygoczę, funkcjonuję dziś na pograniczu paniki, co chwilę oddech więźnie w płucach, a serce wędruje od pięt po gardło i nie bardzo chce wrócić w miejsce docelowe. Tak naprawdę nie wiem, czemu się tak boję, skąd to uczucie. Może dlatego, że wyjeżdżam, a mama ma nogę w szynie gipsowej i nie bardzo może funkcjonować (rozbijała kamienie i jeden jej oddał, nie ma pękniętej, ale mocno stłuczoną i dlatego szyna, bo stanąć nie mogła), a może przeraża mnie tęsknota za Osobistym, czy może nałożyło mi się zmęczenie i okres i wszystko, co było nie tak w tamtym tygodniu. Mam nadzieję, że na miejscu mi przejdzie.
Nie biorę laptopa, więc pewnie mnie będzie mało, przez wcale. Wracam za dwa tygodnie. Udanych wakacji :)
Wypoczywajcie .
OdpowiedzUsuńOdpocznijcie! :) Należy Wam się :)
OdpowiedzUsuńDobrej podrozy i wypoczynku!
OdpowiedzUsuńWypoczywajcie :))
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze, zapowiadają piękna pogodę. My jesteśmy właśnie w drodze do domu
OdpowiedzUsuńOdpocznij, niech ten strach/stres uleci z wiatrem.
OdpowiedzUsuń