piątek, 14 czerwca 2019
Przygód z PKP ciąg dalszy
Pamiętacie ostatni post? Jak to odetchnęłam z ulgą, bo znalazłam połączenie, którym wrócą do domu? No to ulga trwała do powrotu Osobistego z pracy, czyli do paru minut przed 15, kiedy to Osobisty wszedł i zapytał, czy ja jestem tak absolutnie pewna, że w tym pociągu są przedziały. Oburzona odpowiedziałam, że na pewno są. W takim pociągu, no wiecie? No to nie ma. A układ, jak w autobusie, czyli dwa siedzenia, potem znowu dwa. A ja, zmieniając kilkakrotnie zrobiłam tak, że kupiłam dwa okna i środek. Czyli jedna osoba siedziałaby przedzielona przejściem i pasażerem. No nie da się tak, muszą razem. Są przedziały dla rodziców z dziećmi, gdzie są cztery osoby twarzami do siebie, ale jakby ich nie ma, bo nie można kupić, bo tak. Z miejscami przy stoliku tak samo. I znowu to samo, szukanie, patrzenie, kombinowanie. W efekcie jadą z Gdyni, muszą się przesiąść, ale może tak dzielona podróż będzie łatwiejsza, a i obiad zjedzą porządny. Dziś tak na to patrzę, ale co się wczoraj upłakałam, to moje. Bo jeszcze za zwrot biletu potrącili 15% odstępnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czasem do PKP nie ma siły...
OdpowiedzUsuńNie ma, ale komfort jednak wyższy, niż autem przez całą Polskę
UsuńCałe PKP 😐 wieczny zamet
OdpowiedzUsuńTen zamęt to trochę moja wina, ale jak człowiek jeździł starymi gratami to nie wpadł na to, że ten super hiper ma takie ustawienie. Ale to, że biletu niby są, ale niedostępne to już z ich strony i nie rozumiem
UsuńCoś to PKP ostatnio ma złą passę... Nic w nim nie gra.
OdpowiedzUsuńZa dużo ludzi jeździ i się gubią biedni
UsuńPolskie Koleje Paranormalne- to powiedzenie mojego kumpla. I coś w nim jest...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się 😁
Usuń