niedziela, 9 września 2018

Po tygodniu

Jest dobrze. Córa zadowolona, chętnie wstaje do szkoły i choć czasami nie pamięta, że coś ma, albo zapodzieje coś w szafce, to z każdym dniem jest lepiej. Mają wspaniałą panią, taką ciepłą i domową, druga mama. Kiedyś padało i nie przyprowadziła ich do małej szkoły, bo byli po WFie i nie chciała, by ich zawiało. A kiedyś kazała ubrać bluzy. Dzieli im czas tak, że Córa nie czuje się zmęczona, chodzą na plac zabaw. Już odrobiła jedno dodatkowe zadanie i dostała szóstkę. Bo mają naklejki, oceny i pieczątki. Trochę pomieszane i ja na początku była zła o te oceny, bo nie miało być, ale naklejki, czy pieczątki uśmiechniętego/smutnego misia też są ocenami. I mi przeszło. Bo co za różnica, czy coś jest piątką, czy niebieskim, smutnym misiem lub brakiem naklejki, dziecko przeżywa tak samo.
I nawet śniadanie się w szkole zjada, a miałam obawy, bo Córa to przeżuwacz długodystansowy, bardzo długo... Ale daje radę.
A Syn, no cóż, rano jest tragedia, ale potem już jest lepiej. Bo mama. No i mamy pierwszy katar. Masakra. Tydzień pochodził. Ja nie wiem, co zrobię, żebyśmy pojechali do sanatorium, bo przecież chorzy nie możemy. Chyba tydzień przed go już nie puszczę.

6 komentarzy:

  1. My też mamy katar to tak typowo jak na wrzesień 😉 u nas nie wiem jak to jest czy oceny czy pieczątki jeszcze nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córa dumna i blada już przyniosła kilka szóstek i piątek, parę pieczątek i naklejek. Dzieciakom bardzo się chce dzięki temu

      Usuń
  2. U nas też katar... Ehh uroki przedszkola...
    Cora się przyzwyczai, w końcu to dla niej rewolucja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... DO końca września przywyknie, a potem będzie sanatorium i znowu nas nie będzie i znowu się trzeba będzie przyzwyczaić

      Usuń
  3. A ja się wybiję, że nie mam kataru ;)

    Tak dumam nad tymi naklejkami, ocenami itepe. Piszesz, że co by nie było, dziecko przeżywa, więc tak dumam nad tym, kiedy jest dobry moment na wdrożenie ocen i jak to zrobić, żeby było bezboleśnie. Bo przecież (mimo morza wszelakich dys-) dalej mamy dzieci zdolne, mniej zdolne, przeciętne i słabe. I to słabe musi kiedyś dostać słabą ocenę, bo na dobrą nie zasługuje. No takie życie. I tak dumam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma dobrego momentu, bo zawsze będzie rozczarowanie. Szczególnie, jak rodzic pieje z zachwytu nad każdą kreską zrobioną przez pociechę. A potem dramat, bo pani powiedziała, że się za linię wyszło. Od małego hodujemy kaleki, które przez ochy i achy nie umieją sobie radzić z porażkami. Długo uczyłam się konstruktywnej krytyki do dzieci, ale już umiem powiedzieć, że krzywo, albo że naprawdę nie widzę tam dinozaura.

      Usuń