poniedziałek, 7 listopada 2016

Gdy emocje już opadną...

Dziękuję za potwierdzenie tego, co czułam. Jak tyle osób to mówi, to musi być prawda. Emocje opadły, przestałam się bać, a zaczęłam cieszyć. Nawet nie na myśl, że będę mogła w spokoju poczytać, ale ogólnie.

W piątek zabrałam dzieciaki do lekarza, bo jakoś Syn kaszlał od czasu do czasu. Dostali syrop na receptę, bańki, inhalacje, nacieranie i w ogóle chorzy. A byłam przekonana, że osłuchowo czyści. Zdziwiłam się, bo wzięłam tak sobie, bo długo już pokasływali. Dziś też jeszcze siedzimy w domu. Jutro Osobisty nas zostawia, wróci z czwartku na piątek, więc musimy się wykurować. Ja wczoraj cały dzień leżałam, nawet obiad miałam pod nos podany i się leczyłam, bo jakoś też mnie rozłożyło.

Zamówiłam dzieciakom kulkowo na urodziny, zaraz będziemy robić zaproszenia. W tym roku poszłam po najmniejszej linii oporu, pokazałam im opłatki na tort i zakochali się, więc będzie prosto. Bo muszę zrobić przecież dwa przyjęcia, dla dzieci w kulkowie, dla reszty dorosłej rodziny w domu. I pewnie po dwa torty, bo każde chce z czymś innym. Na razie wybrali kucyki Pony, Dzwoneczka, strażaka Sama i Mikiego. No i listy do Mikołaja piszemy. Ambitny listopad się szykuje :)

4 komentarze:

  1. Ciesze sie, ze Ci lzej- na sercu i duszy :)
    Kurujcie sie- jesien ma niestety takie uroki :( Zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
  2. I takie nastawienie trzymaj w sobie :) Będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń