poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nuda, panie...

... nic się nie dzieje.
No nie mam o czym pisać w zasadzie. No, może o tym, że biorę udział w przedszkolnych jasełkach na dzień Babi i Dziadka i jestem aniołkiem. Strasznie się cieszę.
Poza tym umówiłam się do kardiologa. Oczywiście prywatnie. Ostatnio w nocy mnie sponiewierało półtorej godziny, dziś znów. I żeby jeszcze tylko serce, ale mnie się zaczęło słabo robić i dusi mnie. Muszę znaleźć dobrego lekarza. Bronię się przed lekami nadal, ale coś czuję, że niedługo skończy się laba bezlekowa. Od marca 2011 i tak nieźle wyszło.
Dziś dzień emeryta prowadzę, nawet Córy do przedszkola nie dałam rady zawieźć.
Wczoraj na zakupach byliśmy. W końcu mam tarkę do warzyw i na jedną marchewkę nie muszę wyjmować robota kuchennego. Do tego blok na noże, dzięki czemu wyjęłam ceramiczne, mam do nich szacunek, bo ostre, jak nie wiem co. I ostrzałkę ceramiczną, ciekawe, jak się będzie sprawdzać. Nie znoszę spędzać niedzieli na zakupach, ale w sobotę Osobisty ocieplał górę, a popołudniu utknął u Chrzestnej Syna, naprawiając kompa firmowego.
A tak w ogóle . Wczoraj wielki Finał Orkiestry. Naprawdę nie mam nic przeciwko. Choć uważam, że nie powinna być taka akcja potrzebna, ale cóż, jest i popieram. Nawet, jakby Owsiak sobie zabrał z tego 1/3, za resztę robi kawał dobrej roboty. Wrzuciłam co nieco, ale... Wolontariusze są wszędzie. W pewnym momencie poczułam się osaczona. Zewsząd atakowana. Masakra. I to mi się nie podoba. Jeżeli na metr jest 6 wolontariuszy, to dla mnie przesada.

8 komentarzy:

  1. No patrz, a ja tarkę muszę zakupić, bo stara się już zużyła;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli nie proszą, to niech sobie będą. Im więcej dzieciaków garnie się do bezinteresownej pomocy, tym lepiej. Ja wychodzę tego dnia z torbą drobnych i sprawa jest załatwiona ;) Poza tym, u nas dzieciaków uczą, że nie wolno zaczepiać i prosić. Ludzie, jeśli chcą, to sami wrzucają do puszki.
    ps. zazdroszczę Ci roli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie u nas zagadują, nachalni są strasznie, a tego nie lubię

      Usuń
  3. A ja bym chciała kupić takie proste urządzonko do robienia z ziemniaka frytek - wkładasz, robisz ciach! i wylatują paseczki. Tylko wrzucać i smażyć ;)))

    Osobiście nie miałabym nic przeciwko, gdyby Owsiak brał sobie jakiś procent z tego co uzbierają. Kieruje tym od dwóch dekad, angażując siebie i rodzinę, a szczekacze chyba chcieliby, żeby żywił się w tym czasie powietrzem i energią kosmiczną. Ewentualnie może przeboleliby, gdyby wszyscy dostający wynagrodzenia mieli je w wysokości najniższej krajowej. Najwięcej kłapią gębą ci, którzy wyciągnęliby spod zmarłego prześcieradło, sami nic nie robią, ale cudzą kasą chętnie by rządzili. Nie byłam na WOŚP, ale i tak mają mój 1% - od kilku ładnych lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie urządzonko też fajna rzecz :)
      Zrobił się koło tego niepotrzebny szum i tyle. Ale to zawsze, gdzie jest kasa, to kogoś boli. "bo ja mam gorzej" grrr

      Usuń
  4. A ja nie wychodzę z domu w niedzielę WOŚP. Robię po prostu przelew.
    nosicielka samotności

    OdpowiedzUsuń