środa, 28 stycznia 2015

8

The Fountain (pol. Źródło). Ciężki film, jak na pierwszą randkę. Tylko w sumie, czy aby na pewno pierwszą? Przecież wcześniej były jego urodziny, i jeszcze Cafe Zakątek, szybki buziak w policzek i wsiadanie do pociągu w biegu. Że już nie wspomnę o spacerach po Plantach i Czernej, ale wtedy byłam w związku, to to nie randka....Ten film w każdym razie wybraliśmy. O sile miłości, o wierności, o życiu. Wyszliśmy z kina i... milczeliśmy.
Czekolada na ustach, fioletowa Goplana, bluzka na haftki, jego usta na moich... Wtedy po raz pierwszy. Niedziela wieczór, zimno, mnóstwo śniegu. Nadal pamiętam. Po ośmiu latach.

7 komentarzy:

  1. Takie chwile się pamięta i to dokładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie hiostorie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, nie widziałam tego filmu, muszę to nadrobić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto :) specyficzny, na pewno nie hollywoodzki, ale warto

      Usuń
  4. Prawdziwe love story :) Kocham takie wspomnienia ;) Ja też pamiętam, co miałam na sobie, gdy po raz pierwszy spotkałam Kocura, choć on ma lepszą pamięć do takich rzeczy, czasem mnie wręcz zaskakuje jakimś szczegółem :)

    OdpowiedzUsuń