poniedziałek, 15 grudnia 2014

Spontaniczna niedziela, czyli prawie góry

Nie będę bluźnić. W Zakopanym byliśmy, nie napiszę, że to góry, choć niektórzy Krupówki za takie uważają.
Z okna swego widzę górki. No normalnie zmywam i widzę je, takie piękne. I szlag mnie trafiał i zawiasy łapałam, bo ja chcę, bo dawno nie byliśmy. Na nartach w 2013, a tak połazić, to w 2010 w listopadzie. Kawał czasu nie niuchałam górskiego powietrza i mi żal było przeokrutnie. Osobisty zna mnie, jak mało kto i jak w piątek złapałam zawieszkę, a potem jeszcze w sobotę rano, stwierdził, że jedziemy. I pojechaliśmy.
Kierunek Zakopane. Najpierw marsz pod skocznię, akurat jakiś trening był, potem do Doliny Białego. Oczywiście nie całą, Córa by nie przeszła, bo Syn w chuście. Ale kawałek zaliczyliśmy i bałwan stanął ;)
Potem obiadek, mały spacerek pod Gubałówkę, bez wjazdu na górę, bo i tak nic by nie było widać, bo pogoda raczej średnia. Kościół na Krupówkach i oczywiście Krupówki wieczorem. Bajka, światła, choinki, dzieciaki zachwycone. O właśnie...
Idziemy sobie ulicą boczną, Fashion i pokazuję Synowi światła, aniołki itd, a ten... olewka... Nagle, uśmiech i gyyy - pokazuje coś paluchem. Patrzę za nim, a tam.. sklep z bielizną. Rasowy facet. Osobisty padł, ja na to do Syna, żeby poczekał z 14 lat, a Osobisty do mnie z powagą, że to się wcześnie wykształca i zostaje na długo :P
Z Córą zaliczyłam dom do góry nogami, bo Osobisty odmówił wejścia kategorycznie mówiąc, że nie ufa swojemu błędnikowi. Wrażenia? Never ever tam nie wejdę, no way. Łaziłam potem, jak pijana, podobno takie doświadczenia zmieniają połączenia w mózgu, w moim zmieniły. Nie wejdę tam już.
Z nowości - biała czekolada na gorąco, niebo w gębie.
Bosko mi...

6 komentarzy:

  1. NO to widzę że po przeprowadzce u Was tylko pozytywnie się zrobiło. Szczęśliwa rodzinka :) oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszły weekend siedzimy w domu :P bo imprezę robimy

      Usuń
  2. Nidy nie smakowałam białej czekolady na gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krupówki!... Boże, jak ja się stęskniłam za Zakopanem...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mówiąc szczerze nie widzę czaru Krupówek poza okresem świątecznym, czyli de facto światłami. Ulica, jak ulica, jak Floriańska, też nie ma czaru

      Usuń