poniedziałek, 22 września 2014

Zakupy, czyli coś, co kobiety lubią najbardziej

Ostatni weekend upłynął pod znakiem zakupów. Zdecydowanie jestem facetem, ale o tym to obszerniejszą notkę by można było, bo zakupów nie znoszę. Jeden sklep, drugi, piąty, padam, masakra, warczę, masakra, nie znoszę. MASAKRA. Ale efekt zadowalający, a nawet więcej.
W sobotę zamówiliśmy wszystkie płytki na dół. I mam nadzieję, że będą dostępne, bo my oczywiście wybieramy produkty problematyczne i sklep wycofuje się z tych płytek, bo dostawy są raz na rok. A my potrzebujemy 55 paczek. Termin oczekiwania do dwóch tygodni, mam nadzieję, że będą, bo jak nie będzie, to tam zadzwonię i mi przyniosą w zębach te płytki. Po jednej. Tonę siedemset. Na łazienkowe też czekamy do tygodnia, więc w najgorszym wypadku do 10 października. Stan przedzawałowy przy kasie prawie miałam, ale co tam. Przeżyłam. Kupiliśmy też schody strychowe, miskę WC i umywalkę. Żeby nie było, nasz model jest tylko w Castoramie, nigdzie indziej, bo generalnie dedykowany na ukraiński rynek.
Niedziela to luksfery i materac, czyli stosunkowo niewiele, ale ważne rzeczy.
Mieliśmy też kupić grzejnik łazienkowy, ale... Tak, tak, nie ma. To znaczy jest, ale nie w tym rozmiarze, a w innych sklepach nawet nie bardzo wiedzą, że istnieje, taka świeżutka nowość. W katalogu producenta nie ma. Naprawdę mamy wymagania... Dzwoniłam dziś po sklepach, mają mi sprawdzić, ile będzie trwało i kosztowało zamówienie. A jak nie, to sobie do producenta zadzwonię, a co.
Zaraz zabieram się za dzwonienie o nasze AGD, mam już dwie oferty, potrzebuję trzeciej i będziemy zamawiać.
Piec już stoi w kotłowni, naczynie przelewowe czeka na transport na strych, zasobnik też już mamy.

Poza tym szykuję się do kolejnych zakupów, ale już mniejszych, na tort dla Syna. Muszę się skontaktować z najlepszym Cukiernikiem, żeby mi powiedział, gdzie mogę masę cukrową kupić, bo mój punkt mi zamknęli. Nie wiem, jak te urodziny będą wyglądać, bo...
TADAM. Odliczamy dni do przeprowadzki. 14-16 października Osobistego nie ma, a po jego powrocie chcemy iść do siebie. To niecały miesiąc!!

13 komentarzy:

  1. I Twój małżonek zdąży te wszystkie płytki poukładać ? Jestem pełna podziwu, jeszcze tynki i wylewki wam dobrze nie wyschły a już będziecie się wprowadzać.
    Musisz się przygotować na niespodzianki na ścianach po pierwszej zimie, może wam wilgoć wychodzić, bo ściany będą schły od środka. Moim rodzicom i znajomemu się tak działo.
    Życzę powodzenia i żeby wam nic na drodze nie stanęło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściany schną miesiąc, a były robione w lipcu, płytki można układać miesiąc po wylewkach, a to wypada 4 października. Dodatkowo z ogrzewaniem podłogowym wyschną moment. Nie robimy na siłę, czekamy tyle, ile trzeba.

      Usuń
    2. I jeszcze.. Wiekszosc plytek bedziemy klasc mieszkajac, jak dzieci pojda spac

      Usuń
  2. I mnie na dniach czekają zakupy, ale ciuchowe- kurtki dla mnie i męża, swetry, buty... Zima idzie;)
    Ale super, że już za miesiąc będziecie u siebie! Świetna wiadomość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest pewne, ale plan jakiś trzeba mieć.
      Na zakupy ubraniowe mi słabo, bo dzieciakom trzeba buty na zimę kupić, my na szczęście mamy z Osobistym

      Usuń
  3. A ja uwielbiam takie zakupy! Zamieniamy się? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie, nie ma mowy. Ten etap jest trudny, ale już bliżej, niż dalej. Ja zwyczajnie nie znoszę łażenia po sklepach. Mogę wybierać, myśleć, co chcę, ale niech to będzie w jednym miejscu, rach ciach i po sprawie, a ostatnio ciągle tylko, albo na telefonie, albo w trasie.

      Usuń
    2. Jeszcze za tym zatęsknisz ;)

      Usuń
    3. Nie sądzę. Dla mnie to kłopot, zapakować oboje dzieciaków i szwendać się po marketach. Do tego dochodzi fakt, że zawiezienie czegoś na budowę, to 25 km minimum, zależy, który market, a potem do domu kolejne 25. Inaczej się patrzy, jak ma się budowę pod nosem. Owszem, to fajny etap, bo widać, w czym, topi się kasę i to każdy kroczek bliżej, ale nie lubię. Albo zwyczajnie mamy za duże wymagania ;)

      Usuń
  4. Chodzenie z dziećmi na takie zakupy nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, ale jak nie ma wyjścia to cóż zrobić. Ja też tego nie lubie człowiek się spokojnie zastanowić nie może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bo a tu siku, a tu jeść, a tu któreś się drze...

      Usuń
  5. Po tytule w pierwszej chwili pomyślałam, że będzie o ciuchach albo kosmetykach :))) Ale czad! Czyli rok zakończycie u siebie! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok Syna planujemy tam zakończyć, a co dopiero rok kalendarzowy :)

      Usuń