czwartek, 5 sierpnia 2010

To sklep internetowy czy podrzędny seks telefon?

            Mój telefonodmawia posłuszeństwa, gaśnie mu wyświetlacz, włącza się półgodziny, rozłącza wpołowie rozmowy, słowem, dogorywa. Postanowiłam zaopatrzyć się w nowy. Skarbmyślał, myślał i wymyślił, że chyba on nie chce, ale zmienił zdanie, jakzobaczył swoje wymarzone cudo techniki. W sklepie internetowym uznanejświatowej marki dokonaliśmy wyboru, ale przyjmują tylko karty kredytowe, niemożna zrobić przelewu. Zaopatrzeni w kartę dokonaliśmy zakupu i… Transakcjaodrzucona, środki zatrzymane. Ok., dowiedział się Skarb, że to dlatego, żewpisał dwa kody promocyjne, bo strona przyjmuje, ale sklep przyjmuje tylkojeden. Niech im będzie, odczekaliśmy żeby odblokowali kasę i jeszcze raz. Iznów i znów. I tak z pięć razy. Za każdym razem „problem z kartą” i zamówienieodrzucone. Po każdym z tych odrzuconych zamówień Skarb dzwonił do sklepu zpytaniem „ale o co chodzi?” Dowiadywał się, a owszem, ale tylko tego, że nie dasię bo się nie da, a czemu się nie da bo się nie da. Do tego łamaną polszczyznąpani zza wschodniej granicy. Ostatni telefon wzięłam na siebie. Po usłyszeniu„Dziń doobryy” załamałam się. Mamy panią ze wschodu. Ja naprawdę nic nie mam doobcokrajowców stamtąd. Studiowałam z trzema dziewczynami z Białorusi i każdamówiła doskonale po polsku, lepiej niż ja momentami. Ale z tą panią nie szłosię porozumieć. Pomijając jej niewiedzę „bo przecież w całej Europie działa”,to była mocno niekomunikatywna. I nie umiała wpisać polskich liter. A jak ja jejprzeliteruję „ń” ? Skoro n z kreseczką nie trafia? Po kilku minutach rozmowy zpanią, która wie, że nie działa, bo nie działa i już i nie wie co zrobić, żebydziałało słuchawkę wzięła inna pani. Miła, uprzejma, kontaktowa i przedewszystkim mająca pojęcie o tym, gdzie pracuje i z czym to się je. Wyjaśniła miwszystko od A do Z.

            I tu siępytam. Nie można było tak od początku? Oszczędziłoby to masę nerwów kilkuosobom. I czemu na stanowisku obsługi klienta siedzi pani, która pasowałaby dotelefonu dla panów? Choć nie, ze znajomością polskiego nawet do seks telefonusię nie nadaje…

5 komentarzy:

  1. WitamDzięki za każde słowo, to mądre słowa, bardzo mądre i widzę podobieństwo, zainteresowań grafiką. Mam nadzieję cześciej tu zagladać. Życie niestety nie jest prostą sprawą i jak mawia mój kolega informatyk chyba dostaliśmy wersję demo, gdyby była to pełna wersja była by do życia lepsza instrukcja obsługi

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie niezmiennie przypominają się słowa Szymborskiej i "Życie na poczekaniu". To po prostu premiera bez próby. Ale kimże bylibyśmy, gdyby można było coś powtórzyć, czy mieć instrukcję, gotowy scenariusz na życie? Za bardzo zależymy od innych ludzi i ich decyzji, by nie żyć w wersji demo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń