poniedziałek, 14 lipca 2008

Wakacyjny romans

            Opaloneciało, wiatr we włosach, słońce odbija się w oczach, a problemy w domu zostały.Czego chcieć więcej? Ano zachwytu. I nie ma znaczenia, czy ktoś zaobrączkowany,czy nie. Obrączkę można zdjąć przecież, a jej brak tym bardziej nikogo niepowstrzyma. I można ruszać na podbój lub pozwalać się zdobywać. Nie maznaczenia, gdzie się urlop spędza, wszędzie znajdzie się ktoś godny uwagi.

            „Zaczęłosię niewinnie, przysiadł się do mojego stolika. Nie był typowym podrywaczem,raczej nieśmiały, miły i uprzejmy, nie chciał się narzucać. Sama nie wiem skądchęć podtrzymania tej znajomości. Zaprosiłam go na spacer po śniadaniu. Zgodziłsię. Ten spacer zapoczątkował kolejne. Nie było miejsca, którego byśmy nieodwiedzili, tematu, którego nie poruszyliśmy. Czasem dawał mi małe polnekwiatki, czasem małą muszelkę. Mam je nadal. Nie poszliśmy ze sobą do łóżka.Owszem, dotykał mnie, dotykał mnie tak, że płonęłam, cała byłam pragnieniem,poza jego dłońmi przestawałam istnieć. Wywoływał we mnie najskrytszepragnienia, fantazje. I nigdy ich nie spełnił. Na pożegnanie wręczył mi numertelefonu. Minął miesiąc. Nie zadzwoniłam. Czyż taki mężczyzna może być sam?”

            „Prawiespadłem przez nią ze schodów, gdy zbiegała ze swego piętra potrącając mnie wdrzwiach mego pokoju. Warknąłem na nią, a ona tylko w biegu przeprosiła. Potemjeszcze parę ostrych zdań między nami padło. Irytowała mnie i przyciągałajednocześnie. Idealny sposób na podryw. Dwa dni utarczek, a potem prawie dwatygodnie szalonego romansu. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych,zabronionych, tabu. Kręciło mnie to. A jeszcze bardziej kręciło mnie to, że poseksie potrafiła na mnie nawrzeszczeć, a potem zacząć od nowa. Szalona kobieta.Jest taka do dziś. Moja żona.”

            „Pamiętamjego bliskość, poczucie ciepła jakie mi dawał i nadzieję, z którą odjeżdżałam.Nie, nie nadzieję, że go jeszcze spotkam. To nie było możliwe. Ja wracałam domęża, on do żony. Oboje ratować małżeństwo. A miał być romans. Wyszła przelotnaznajomość, może chwilowa przyjaźń. Wiem, że jestem mu za to wdzięczna. Może onmnie też.”

            Trzy różnehistorie. Każda inna. Każda niepowtarzalna, bo tworzona w innych warunkach,przez innych ludzi. Efekt wakacyjnych zauroczeń, flirtów, znajomości.

            Co po nichzostaje? Każdemu co innego. Pustka za czymś, co tylko w wakacje było możliwe,co minęło i nie wróci. Tęsknota za tą chwilą szaleństwa, może okupionąwyrzutami sumienia, ale własną, przeżytą, zostawiającą ślad w duszy. Czasemzostaje znajomość na całe życie, która przetrwa niejedną burzę. Na pewnozostają marzenia, by to się powtórzyło, czasem, by nie zabił tego czas. Pięknewspomnienia, które rozświetlają zimowe wieczory i jesienne lata życia. Czasemcoś bardziej namacalnego, jak kamyk, kwiat, numer telefonu, który boimy sięwystukać. Czasem pozostaje mała istota, przecież wszystko się zdarza. Byletylko nie pozostało złamane serce. Bo przecież wakacje to piękny czas, czasspełniania marzeń. A flirt to spełnienie marzeń o Kopciuszku, którego Ktośzauważył i obdarzył uwagą.

12 komentarzy:

  1. No i czteroliterowe pęknięcie w plecach, ja już nie napiszę :)))))Za to będę się bardziej starannie szykowała do wyjazdu, a na nim... kto wie, kto wie... :)))))))))W końcu, plaża, szum morza, krzyk mew, wiatr we włosach, ciało opalone... ehhhhhhhhhhh... Kopciuszek mówisz...? Hihihihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba było powściągnąć ciekawość ;)))) napiszesz, jak tylko wena najdzie, zdolna Kobieta z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno przestan pisac bo juz tak nudzisz ze szkoda gadac myslisz ze kogos obchodza te twoje wytworne pisaniny nic mylnego pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ ja Cię nie trzymam przy moim blogu, nie podoba się, nie musisz czytać, ale wszystkich rozumów nie zjadłeś/aś, więc nie wypowiadaj się za wszystkich. Nikt nie nauczył, że generalizacja jest zła?

    OdpowiedzUsuń
  5. te wszystkie historie mają jeden mianownik, tak mi się wydaje, że na wakacjach poszczają jakieś hamulce...

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie puszczają, bo to lato, spokój, dom daleko, sąsiedzi z plotkami też...

    OdpowiedzUsuń
  7. tylko przykro jak po takich wspaniałych wakacjach wraca sie do już pustego domu. warto?

    OdpowiedzUsuń
  8. ~nigu.blog.onet.pl21 lipca 2008 10:30

    No no no, sam romantyzm kurde:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wakacje to taki głupi czas kiedy myślisz,że spełniasz swoje marzenia,że niebo Ci do stóp spadło,a potem żałujesz każdej chwili...Tak zbyt często jest. Lecz za późno by coś zmienić. A w kolejne wakacje zrobi się to samo.

    OdpowiedzUsuń
  10. TakTo dobry czas na romans. http://orzecznik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Więc po co żałować? Rozsądek trzeba jednak włączyć, bo każdy wybór coś za sobą pociąga, byle nie żal.

    OdpowiedzUsuń
  12. To doświadczenie, a każde jest cenne, ne c'est pas?

    OdpowiedzUsuń