poniedziałek, 7 lipca 2008

Raport z wesela

            I po weselu. Denerwowałam się nim tak, jakbym to ja za mąż wychodziła. Wszystko się udało i było bajecznie. Co prawda źle się zaczęło, kwiaty, które odbierałam od Panny Młodej upaprały mi pyłkiem brodę. Bieg do domu, dobrze, że po drodze było, poprawa makijażu i na salę. W końcu mogłam sobie zrobić zdjęcie z Młodymi. A było z kim, bo wyglądali przepięknie. Zarówno Ona jak i On.

            Zabawa świetna, jedno z najlepszych wesel, na jakim byłam. Wytańczyłam się na całego, nawet pasek od buta urwałam. Ale przezorny ubezpieczony jak to mawiają, miałam ze sobą klej i zabawa dalej trwała.

            Dostałam nawet w ręce aparat fotograficzny, ale został mi zabrany bo podobno wyglądałam jak ten żołnierz Wehrmachtu. Co nie zmienia faktu, że na Oczepinach dostałam aparat i mojego Skarba i brata Panny młodej. Wtedy to musiałam śmiesznie wyglądać. Szczególnie, że usiadłam sobie na podłodze, by zdjęcia porobić i w kadr kamerzyście nie wejść.

            Widzieliście kiedyś parę z Oczepin złożoną z matki i syna? Ja widziałam. Świetna sprawa.

            Wyszła masa zdjęć, od nas samych 2GB. Ale są piękne.

            Sto lat Parze Młodej. Niech Wam się wiedzie Kochani.

3 komentarze:

  1. ~www.ka-wu-wu.blog.onet.pl7 lipca 2008 13:02

    jej, a ja już rok na żadnym weselu nie byłam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie lubię wesel ojej... dziwaczna jestem ;) Może moje mi się spodoba ;p;p;p;p

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mojego mieć nie bede bo nie lubię:)

    OdpowiedzUsuń