niedziela, 5 września 2021

MURPH 24 Challenge

 Słyszeliście kiedyś o wyzwaniu MURPH? To zestaw ćwiczeń

  • Ćwiczenie #1 – Bieg na 1,600m
  • Ćwiczenie #2 – 100 podciągnięć
  • Ćwiczenie #3 – 200 pompek
  • Ćwiczenie #4 – 300 przysiadów 
  • Ćwiczenie #5 – Bieg na 1,600m (za https://newlevelsport.pl/murph-challenge/)

A wszystko to w kamizelce 10kg.

Wczoraj i dziś miałam okazję obserwować dwóch śmiałków, którzy zapragnęli zaatakować rekord świata w ilości powtórzeń tego cyklu na 24 godziny. Tak, dobrze czytacie, 24 godziny ciągłych ćwiczeń, na czas. Ostatni rekord świata: 19 pełnych powtórzeń.

Chłopaki zaczęli o 9, jeden po 10 turach zrezygnował (od trzeciej walczył z bólem kolana) My poszliśmy na chwilę o 14, do domu o 16 i wieczorem chcieliśmy jeszcze na chwilę. Jak przyszliśmy o 19 to wróciliśmy do domu pół godziny po północy, z zamiarem wrócenia rano. Tego nie da się opisać słowami, tu podziw mieszał się z przerażeniem. Co jakiś czas ktoś z nimi ćwiczył, krótsze lub dłuższe serie, dzieciaki robiły pompki i przysiady, biegli z nimi. Piękna sprawa.

W nocy, jak tylko się przebudziłam to od razu na relację. I zanim mój mózg zarejestrował, co się dzieje, to zawał, bo sala pusta, dopiero po chwili przychodziła myśl, że pewnie biegnie. O 5 Osobisty wstał i poszedł do klubu, ja obudziłam dzieciaki o 6 i z muffinami zrobionymi z konieczności zrobienia czegoś z rękami pojechaliśmy do nich. Robił 19 serię, końcówkę poszliśmy z nim, bo już szedł, nie biegł. Zamknęliśmy z nim 19 serię, rozpoczęliśmy 20, kilka osób ze łzami w oczach. A on jeszcze podbiegł ostatni kawałek, wszedł po raz kolejny po schodach (tak dodatkowo, bo klub na piętrze i jeszcze raz się podciągnął. Padł rekord, padły brawa i spadło mnóstwo łez. Do tej pory mam łzy w oczach, jak sobie o tym pomyślę.

To się wydaje takie suche, ale ja nadal chodzę z emocji. Tego się nie da opisać słowami, to jest tak niewiarygodne. Ja chwilami musiałam wyjść, nie mogłam patrzeć, jak pompka po pompce, przysiad po przysiadzie się męczy. Nie, nie tylko dla rekordu. Dla zwrócenia uwagi na kolejne dziecko chore na SMA, dla niego to było, by zebrać pieniądze na rehabilitację, bo na lek się udało wcześniej.

Jestem absolutnie wyprana z sił przez wszystkie emocje, które towarzyszyły mi od wczorajszego dnia. Nie umiem tego opisać, to w zasadzie trzeba przeżyć, bo póki tam nie stanęłam, nie zdawałam sobie sprawy, co to znaczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz